Co ma chodzenie po plaży do siatkówki?
Gedania Żukowo przegrała z BKS-em Aluprofem Bielsko-Biała 0:3 (23:25, 13:25, 17:25). MVP spotkania została Helena Horka.
Aluprof przyjechał do Żukowa bez trenera Igora Prielożnego oraz czterech siatkarek, w tym Anny Barańskiej i Doroty Świeniewicz, co w zestawieniu z przedmeczowym spacerem po plaży o mały włos nie skończyło się przegraną w pierwszym secie. Ostatecznie liderki tabeli wybroniły się i wygrały mecz z outsiderem PlusLigi 3:0. Najwięcej punktów zdobyła tego dnia Natalia Bamber, ale tytuł MVP przyznano Helenie Horce.
- Trener Prielożny jest chory. Przyjechaliśmy tylko w 9-osobowym składzie, gdyż postanowiliśmy dać odpocząć bardziej obciążonych w ostatnich dniach zawodniczkom Zostały w Bielsku na zabiegał fizjoterapeutycznych - wyjaśniał Mariusz Wiktorowicz. Drugi trener Aluprofu ma jednak szczęśliwą rękę. Po raz drugi w tym sezonie samodzielnie poprowadził drużynę i podobnie jak w meczu z MKS Dąbrową Górnicza wygrał bez straty seta!
Ostatecznie w drużynie gości poza Barańską i Świeniewicz zabrakło wychowanki... Gedanii, Bereniki Okuniewskiej oraz Marioli Wojtowicz.
Bielszczanki zaczęły dobrze, od prowadzenia 6:2, ale potem w nowym ustawieniu zaczęły mieć problemy zwłaszcza w ataku. W tej partii zanotowały w tym elemencie zaledwie 31-procentową skuteczność. Nic zatem dziwnego, że gedanistki wróciły do gry, wyrównując na 8:8. Przed drugą przerwą techniczną znów mieliśmy odskok faworytek (16:12), a po minutowej przerwie kolejny pościg gospodyń. Po ataku Małgorzaty Plebanek, która w tej partii zdobyła siedem punktów, Gedania wyrównała stan gry na 18:18.
Dwa kolejne punkty zapisano na konto Aluprofu i jak się okazało był to kluczowy moment seta. Do piłki setowej bielszczanki doszły na 24:22 po zepsuty serwisie Plebanek. Pierwszego setballa obroniła atakiem Natalia Kurnikowska. Potem także gedanistki miały piłkę w górze, ale Justyna Sachmacińska zbijała z trudnej pozycji. Kapitan miejscowych podjęła ryzyko, nie chciała oddać piłki "za darmo", ale skończyła się jej akcja zbiciem w... siatkę.
W drugiej partii gospodynie zdołały remisować tylko do 2:2. Dystans zaczęły tracić przy zagrywce Eleonory Dziękiewicz, a zupełnie oddały pole od 4:6. Ostatni punkt zaś zdobyły na 13:21.
W ostatniej odsłonie obie drużyny miały problemy ze stabilizacją formy. Aluprof rozpoczął od 5:1, ale najwyraźniej nie spieszył się zbytnio do domu. Gedania odrabiała straty, gdy na zagrywce była Sachmacińska, a pod siatką Plebanek i Anna Łozowska. Miejscowe przy pierwszym serwicie kapitan drużyny zbliżyły się na 5:7, a przy drugim zniwelowały straty na 12:15. I tutaj prysły wszelkie nadzieje w miejscowym obozie. Potem średnio na jeden punkt gospodyń liderki odpowiadały dwoma. Nie mogło być inaczej, gdyż gedanistki w trzecim secie oddały aż dziewięć punktów po niewymuszonych błędach.
Powiedzieli na konferencji prasowej:
Mariusz Wiktorowski (II trener BKS Aluprof): - Przed meczem wybraliśmy się na plażę, chodziliśmy po piasku... I pierwszy set w naszym wykonaniu wyglądał jak byśmy nadal byli nad morzem a nie na meczu. Z drugiej strony takie spotkania są zawsze najtrudniejsze. Jest pokusa, że wyjdzie się do gry z nastawieniem, że to samo się wygra. Tymczasem z drugiej strony siatki jest przeciwnik, który gra bez żadnych obciążeń. Jeśli mu coś się uda wygrać, to dla niego jest super, jeśli nie, nikt nie ma pretensji...
Dlatego cieszę się, że wygraliśmy w Żukowie i półmetek rozgrywek osiągnęliśmy na pierwszym miejscu. Gedania to jest zespół, który cały czas się uczy, są tutaj utalentowane siatkarki, które w przeszłości mogą znaleźć się w reprezentacji. Z małymi wyjątkami w pierwszym secie kontrolowaliśmy to spotkanie i wygraliśmy spokojnie.
Grzegorz Wróbel (trener Gedanii): - Szkoda, że pogoda była niesprzyjająca, bo może Lena Staniszewska by dłużej oprowadziła koleżanki po plaży. Wiem, że lubi szczególnie okolice Brzeźna, zdarzało się, że latem spotykałem ją tam i wspominaliśmy, jak zaczynała przygodę z siatkówką w Gdańsku...
Co do meczu to dziękuję drużynie za postawę w pierwszym secie oraz może trcohę za trzeci. Szoda, że zabrakło zimnej krwi, bo pierwszy wygrany set był blisko. Ale cały czas się rozwijamy, zamierzamy powalczyć o korzystny wynik już przeciwko Pile, za tydzień, gdzie są nasze byłe zawodniczki.
Katarzyna Skorupa (kapitan Aluprofu): - Na treningach ćwiczymy w różnych ustawieniach, mamy równorzędne siatkarki, a zatem zmiana ustawienia czy składu nie powinna stanowić dla nas problemu. Z Gedanią zawsze nam się ciężko grało. Dlatego i dziś spodziewałyśmy się większego oporu ze strony rywalek. Cieszymy się, że skończyłyśmy ten mecz po trzech setach.
Justyna Sachmacińska (kapitan Gedanii): - W pierwszym secie Aluprof był jeszcze na plaży, a my złapałyśmy wiatr w plecy i była wyrównana walka. Jednak nie sądzę, że to przegrana w tej partii zaważyła na wynikach kolejnych. Dlaej chciałyśmy walczyć, ale nie wychodziło to już tak dobrze. Szkoda, że kończymy pierwszą rundę bez żadnego seta. Jednak mogę obiecać, że się nie załamiemy. Wierzymy, że ciężka praca wreszcie zaskoczy i przyniesie nam punkty. Liczymy, że w drugiej rundzie będziemy walczyć z większym powodzeniem.