Ciemności oświeciły mistrza Francji
Bank BPS Fakro Muszyna przegrał z RC Cannes 0:3 (19:25, 18:25, 19:25) w pierwszym meczu I rundy fazy play off Ligi Mistrzyń.
Kiedy rozpoczęła się rozgrzewka, różnica temperatur w środku hali i na zewnątrz wynosiła aż 40 stopni. Wraz z upływem czasu jeszcze się powiększała, bowiem na trybunach zasiadł komplet publiczność, a szalejące mrozy znów dały znać o sobie. Zima w górach atakuje bezlitośnie. Tym razem nie oszczędziła zasilania energetycznego i na 15 minut przed rozpoczęciem spotkania w hali w Muszynie zgasło światło. Awaria była solidna, bowiem bez prądu pozostało całe miasto. Ciemności egipskie trwały kilkanaście minut. Gospodarze meczu byli już pełni obaw. W wypadku przedłużającej się awarii prądu, zespołowi z Muszyny groził walkower. Na szczęście światło zabłysło i mecz mógł się rozpocząć z 45 minutowym opóźnieniem.
Początek należał zdecydowanie do francuskiego zespołu, który objął prowadzenie 5:0, głównie po skutecznych blokach wysokiej Mileny Rasić /193 cm. /. Na szczęście taki niefortunny początek nie zdeprymował podopiecznych trenera Serwińskiego, który poprosił o przerwę, po której Muszynianki grały już o wiele spokojniej, doprowadzając do remisu 7:7. Siatkarki RC Cannes nie przegrały wcześniej w swojej grupie ani jednego spotkania. Prowadzą grę niezwykle urozmaiconą. Rozgrywająca Serbka Antonijević ani na moment nie pozwala odpocząć swoim atakującym. Potężnie uderzają Centoni, Ravva, Spasojević. To one nadawały ton grze w pierwszym secie. Jeśli nie poradziły sobie w ataku, to blok w ich wykonaniu nie pozostawiał złudzeń. Trener Serwiński przeprowadził zmianę taktyczną. Na boisku pojawiły się Rabka i Kaczor, ale świetnie grający mistrz Francji bezlitosny był w swoich poczynaniach i pewnie wygrał pierwszą partię 25:19.
Drugi set oba zespoły rozpoczęły bez zmian. Muszynianki pilnowały wyniku, ale przy pierwszej przerwie technicznej prowadziły przyjezdne 8:6. Anja Spasojević przekroczyła linie 9 m. przy zagrywce i Muszynianki poderwały się do walki 10:11. Później znów przydarzyło się miejscowym parę błędów i Cannes odskoczyło na 14:10. Nerwy towarzyszyły obu drużynom. Popełniane błędy przy zagrywce pojawiały się seriami. Obaj trenerzy dokonali zmian, W zespole mistrza Polski pojawiła się Katarzyna Gajgał, która zamieniła Vesnę Djurisić, a w drużynie gości za Włoszkę Centowi w obronie grała Ukrainka Kozlova. W zespole Banku BPS w końcówce seta pojawiła się jeszcze Kinga Kasprzak, ale i ona nie była w stanie odmienić losów drugiej partii, którą znów łatwo wygrały przyjezdne 25:18.
Bardzo dobrze prezentował się ciągle mistrz Francji. Muszynianki rzuciły wszystko na jedna szalę. Blok Werblińskiej zatrzymał skutecznie atak Lipicer-Samec i Bank BPS objął po raz pierwszy prowadzenie 3:2. W końcu zatrzymana została również Centowi i było już 5:3. Wróciła nadzieja na powalczenie z francuskim zespołem. Rzeczywiście sennie dotąd grające Muszynianki podjęły walkę na tyle skuteczną, że mocno zaczął denerwować się na swoje zawodniczki chiński trener przyjezdnych Yan Fang.
Skuteczna w tym okresie gry była Rachel Rourke. Do połowy seta było remisowo 11:11. Milena Rasić użądliła jednak Muszynianki trudną zagrywką i Francuzki odskoczyły na kilka punktów. Mimo to miejscowe nie poddawały się. Serią skutecznych ataków popisała się Anna Werblińska. Wprowadzona na boisko Kinga Kasprzak tez miała kilka dobrych zagrań tak w ataku jak i bloku. Przewaga RC Cannes była, ale nieduża tylko 18:16. Gra na chwilę została przerwana, kiedy to nasza reprezentacyjna rozgrywająca Milena Radecka, musiała opuścić boisko z powodu kontuzji pleców. Po wznowieniu gry pomyliła się w ataku Rourke, trener Serwiński poprosił o czas i był to ostatni moment na doścignięcie rywalek. Niestety mistrz Francji jeszcze bardziej podkręcił tempo. Przewaga powiększyła się, a decydujący punkt zdobyła atakiem z objegnięcia kapitan przyjezdnych Victoria Ravva.
- Przeciwnik był od nas lepszy - powiedział po meczu trener Banku BPS Bogdan Serwiński. – Cannes dominował w ataku i organizacji gry. Bardzo obawialiśmy się środkowej Victorii Ravvy. Kapitan przyjezdnych nie zrobiła nam jakiejś wielkiej krzywdy, za to niesamowicie odpaliła Milena Rasić, na którą nie znaleźliśmy sposobu, by ja zatrzymać. Na równym procencie mieliśmy z rywalem blok oraz przyjęcie. Co z tego, skoro jeśli chodzi o atak RC Cannes miał 52 procent skuteczności, a my tylko 20. Właśnie tym elementem przegraliśmy spotkanie. W założeniach przedmeczowych mięliśmy rywalki oddalić zagrywką, a ze statystyk wychodzi, że skuteczniej serwował przeciwnik. Na pewno nie pomogło nam zejście z placu gry Mileny Radeckiej. Na szczęście po wstępnych oględzinach wynika, że nie stało się nic groźnego. Milena miała już wcześnie uraz pleców i przy nagłym ruchu nastąpiło nadwerężenie obolałej grupy mięśni.