Chcą odebrać medale po meczach z Muszyną
O brązowy medal ORLEN Ligi walczyć będą zespoły Impelu Wrocław oraz Polskiego Cukru Muszynianki Muszyna. O tych spotkaniach oraz kończącym się sezonie mówi środkowa wrocławskiej drużyny Monika Ptak.
- Po porażce w pierwszym meczu ćwierćfinału z BKS-em Aluprofem miałyście nóż na gardle. Agata Sawicka powiedziała, że dostałyście wtedy wsparcie od prezesa.
- Tak faktycznie było. Myślę, że w sporcie bardzo ważne jest takie wsparcie, bo o wiele łatwiej wychodzi się wtedy na parkiet. To był istotny moment, bo gdybyśmy przegrały mecz z Bielskiem we Wrocławiu, grałybyśmy teraz o piąte miejsce. To był dobry ruch, który niewątpliwie trzeba docenić.
- Przed meczami z Chemikiem chyba nikt nie spodziewał się, że rywalki będą w zasięgu ręki. W poprzednich meczach nie udawało Wam się urwać seta, a tym razem wygrałyście w Szczecinie, a i we Wrocławiu też było blisko.
- Myślę, że szkoda tych meczów w Chemikiem. Nawiązałyśmy z nimi walkę i gdyby to wszystko inaczej się potoczyło, to teraz grałybyśmy o złoto. Zabrakło trochę szczęścia, może czasem umiejętności, ale chyba przede wszystkim doświadczenia. Chemik był po prostu lepszym zespołem.
- Sędziowie bardzo zaszkodzili tej rywalizacji w ostatnim meczu?
- Nie chciałabym oceniać ich pracy. Są osoby za to odpowiedzialne i to one powinny to zrobić.
- Twoim zdaniem przydałbym się system challenge w ORLEN Lidze?
- Myślę, że tak. Sędziowie czasem podejmują niejednoznaczne decyzje, dlatego byłoby oczywiście łatwiej, gdyby dało się to sprawdzić.
- Czego nauczyły Was w tym sezonie występy w Lidze Mistrzyń?
- Z pewnością mecze z najlepszymi zespołami z Europy dały nam dużo doświadczenia, obycia na europejskich parkietach. Pierwsze spotkanie w Zurychu było dla nas mocno nieudane, ale nie pojawiło się takie myślenie, że należy powiesić trampki na kołku. Te spotkania nie paraliżowały nas, bo już na przedsezonowej prezentacji władze klubu zadeklarowały, że liczy się przede wszystkim walka. Nie wyznaczano nam jakiegoś konkretnego celu czy nie wymagano awansu. To był dla nas pierwszy sezon w tych elitarnych rozgrywkach. Następnym razem będzie już trochę łatwiej.
- Dla Ciebie to jest pierwszy sezon po kontuzji, przez którą wypadł Ci właściwie cały rok grania. Jesteś podstawową środkową Impela. Satysfakcjonuje Cię to, co udało Ci się pokazać do tej pory?
- Myślę, że po takim urazie i długiej przerwie w jakiś sposób jestem zadowolona, ale też z drugiej strony mogę jednak oczekiwać od siebie więcej. Najlepiej pytać o to osoby, które mnie obserwują na co dzień lub grają ze mną. Ja się starałam, dałem z siebie tyle, ile mogłam. Ocenę pozostawiam innym.
- Macie teraz dość długą przerwę przed pierwszymi meczami o brąz (2 i 3 maja w Muszynie- red.). Jak drużyna spędza ten czas?
- Trenujemy w systemie dwa na jeden, czyli jeden dzień jest z dwoma treningami, w tym z siłownią, a następny z jednym. Pracujemy nad techniką, a chłopaki ze sztabu analizują rywalki i opracowują strategię, jak tę Muszyniankę można ukąsić. W piątek wyjeżdżamy do Muszyny.
- A prywatnie - jest czas na to, żeby wyjść do kina, do teatru, jakoś się zrelaksować, odpocząć?
- Miałyśmy trochę wolnego w weekend. W niedzielę nie było treningów i spotkałyśmy się dopiero w poniedziałek po południu. Udało się więc wyjechać za Wrocław, trochę pospacerować i zrelaksować. Najważniejsze, że pogoda dopisała.
- Jesteście zadowolone, że Waszym rywalem w walce o brąz będzie Muszyna, a nie Sopot?
- Zarówno Polski Cukier Muszynianka, jak i PGE Atom Trefl to wymagający rywale. Myślę, że dziewczyny z Muszyny chcą tak samo jak my sięgnąć po ten brąz. Trudno mówić tam o jakiejś jednej, najgroźniejszej siatkarce. Każda dziewczyna może nam zagrozić.
- Można powiedzieć, że jeśli zdobędziecie medal, to sezon będzie udany, a jeśli skończycie bez tego brązu, to nieudany? Można to tak łatwo określić, skoro o tym, komu przypadną medale, może zadecydować jeden mecz, jeden set?
- Nasz trener mówi fajną rzecz: jest różnica między tym, kiedy po meczu odbierasz kwiaty i medale, a tym, gdy odbierasz tylko kwiaty (śmiech). My chciałybyśmy po ostatnim meczu z Muszynianką odebrać nie tylko kwiaty. W półfinale z Chemikiem nie byliśmy faworytkami. Tutaj można powiedzieć, że szanse są 50 na 50.
- Na koniec powiedz, czy masz już jakieś plany na wakacje. Nie dostałaś powołania do kadry, więc będzie okazja gdzieś wyjechać...
- Z jednej strony coś tam już zaplanowaliśmy, ale to wszystko jest płynne. Teraz skupiam się jeszcze przede wszystkim na meczach o brąz. Potem będzie czas, by się odprężyć.