Charlotte Leys: w każdym meczu trzeba uważać
Ekipa z Sopotu do Rzeszowa zjechała prosto z Włoch, gdzie w środę rozgrywała mecz Pucharu CEV, ale zupełnie nie przeszkodziło to drużynie PGE Atomu Trefla na zainkasowanie kompletu punktów w starciu z Developresem SkyRes. Brązowe medalistki ub. sezonu w hali na Podpromiu niejako na własne życzenie przegrały seta numer trzy.
- W tej przegranej partii popełniłyśmy zbyt wiele błędów własnych i w porównaniu do innych meczów trochę za bardzo się rozluźniłyśmy. Potem jednak pokazałyśmy znów waleczność. Na początku tego seta było troszkę nerwowo, ale po 15. punkcie zagrałyśmy już znacznie lepiej kontrolując to spotkanie zagrywką – mówi Charlotte Leys przyjmująca PGE Atomu Trefl Sopot i dodaje. - Różnica potencjału obu drużyn jest na pewno widoczna, ale w każdym meczu trzeba mieć się na baczności. Miałyśmy w świadomości to, że Developres gra u siebie, przed własną publicznością i podejmie walkę. W sytuacjach, kiedy traciłyśmy przewagę było trochę nerwowości. Wydaje mi się, że ten trzeci set był dla nas takim ostrzeżeniem na przyszłość, że powinnyśmy lepiej radzić sobie w sytuacjach stresowych i potrafić wyjść z opresji, kiedy przeciwnik gra dobrze – stwierdza Leys, podstawowa przyjmująca reprezentacji Belgii, która już piąty sezon gra w Orlen Lidze, a drugi z rzędu w zespole z Sopotu.
W czwartek ekipą PGE Atomu Trefla czeka rewanżowy pojedynek 1/4 finału Pucharu CEV z Prosecco – Doc Imoco Conegliano. We Wloszech w pierwszym meczu polski zespół przegrał 1-3. - Conegliano ma mocną drużynę i to nie jest łatwy przeciwnik, o czym przekonałyśmy się już w pierwszym spotkaniu. Myślę jednak, że we własnej hali mamy większe szanse, żeby zagrać lepiej. Mam nadzieję, że uda nam się doprowadzić do złotego seta, bo stać nas na to. Mamy dwóch włoskich trenerów, którzy powinni być naszym atutem i świetnie przygotować nas to tego rewanżowego spotkania – kończy Charlotte Leys.