Charlotte Leys nową przyjmującą Grot Budowlanych Łódź
Reprezentantka Belgii grająca na pozycji przyjmującej, brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2013 roku, srebrna medalistka Ligi Europejskiej z 2013 oraz MVP tego turnieju, zdobywczyni Pucharu Belgii, dwukrotna mistrzyni Belgii, wicemistrzyni Belgii z 2009, trzykrotna triumfatorka Pucharu Polski (2012, 2013, 2015), dwukrotna wicemistrzyni Polski, dwukrotna brązowa medalistka mistrzostw Polski, dwukrotna wicemistrzyni Pucharu CEV i Pucharu Challenge, wicemistrzyni Turcji z 2017 roku - Charlotte Leys w przyszłym sezonie będzie występowała w niebiesko-biało-czerwonych barwach
Belgijska przyjmująca swoją siatkarską karierę rozpoczęła w rodzimej lidze w zespole Asterix Kieldrecht. Kolejne lata spędziła w polskiej lidze występując w: GCB Centrostal Bydgoszcz, Tauronie MKS Dąbrowa Górnicza oraz Atomie Trefl Sopot. Następnie wyjechała podbijać ligę turecką, gdzie grała w: Galatasaray SK oraz Bursa Büyükşehir Belediyesi. – Jestem bardzo zadowolona, że po czterech latach spędzonych w Turcji wracam do Polski. Myślę, że Liga Siatkówki Kobiet jest wciąż silną, mocną ligą i jest to dobre miejsce dla młodych, polskich zawodniczek, które mogą grać bardzo szybko na tym wysokim poziomie – powiedziała nowa przyjmująca Grot Budowlanych Łódź.
Dlaczego Belgijka zdecydowała się na powrót do Polski i grę w barwach łódzkiego klubu? – Grot Budowlani Łódź walczyli w finale Ligi Siatkówki Kobiet w ubiegłym sezonie, są w czołówce polskich drużyn, mają piękną, nową halę i wspaniałych kibiców. Mam nadzieję, że w nadchodzącym sezonie możemy również znaleźć się w finale ligi. To byłoby świetne! Polska zawsze zajmowała i zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, to wielki zaszczyt, że mogę wrócić do tego kraju. Rozumiem trochę język polski i nie mogę się doczekać powrotu na polski parkiet! – podsumowuje Charlotte Leys.
- Jestem bardzo zadowolony, że nasze rozmowy z Charlotte zakończyły się podpisaniem kontraktu. Jest to doświadczona przyjmująca, bardzo dobrze znana polskiej publiczności. Potrzebowaliśmy takiej zawodniczki w naszym zespole – dodaje Marcin Chudzik.
Powrót do listy