Cenny sukces bielszczanek
Po reprezentacyjnej przerwie siatkarki BKS Aluprof udanie powróciły na parkiety PlusLigi Kobiet. Przed własną publicznością bielszczanki pokonały ekipę Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza 3:1 (25:23, 16:25, 25:22, 25:18). MVP meczu została Klaudia Kaczorowska.
Gospodynie zanotowały piorunujący start spotkania. Dwukrotnie na skrzydle zatrzymana została Katarzyna Zaroślińska, a bielszczanki odskoczyły na 5:1. Różnica punktowa zmalała jednak nadzwyczaj błyskawicznie, gdy w polu zagrywki pojawiła się Ivana Plchotova. Z zagrywką czeskiej środkowej miejscowe przyjmujące nijak nie mogły sobie poradzić, stąd rezultat... 10:5 na korzyść Tauronu MKS. Trener Mariusz Wiktorowicz szybko zastosował podwójną zmianę w swoim zespole, ale manewr ten odrobienia strat nie przyniósł. Dąbrowianki w żadnym elemencie nie ustępowały siatkarkom BKS Aluprof, w dodatku świetnymi zagraniami popisywała się rozgrywająca Frauke Dirickx. Dopiero, gdy przyjezdne osiągnęły 20 „oczek” ich gra zacięła się. Przy kąśliwych serwisach Klaudii Kaczorowskiej i skutecznych blokach bielszczanek odnotowaliśmy remis (20:20). W końcówce mieliśmy zatem sporo emocji, a ciśnienia nie wytrzymały zawodniczki z Dąbrowy Górniczej. Seta zwieńczył blok Alexis Crimes na Izabeli Żebrowskiej.
– Ten pierwszy set odegrał dużą rolę dla całego spotkania. Grałyśmy „na luzie” i miałyśmy w kieszeni zwycięstwo, gdy coś się zacięło. Później miałyśmy problemy, by wrócić w mecz – podkreślała na pomeczowej konferencji prasowej kapitan dąbrowianek Magdalena Śliwa.
Druga odsłona przyniosła doskonały początek w wykonaniu dąbrowianek. Po udanych akcjach podopieczne trenera Waldemara Kawki prowadziły 4:0, powiększając jeszcze dystans po mocnych zbiciach Elżbiety Skowrońskiej i dwóch punktach belgijskiej rozgrywającej (11:3). Zgodnie z przewidywaniami bielski zespół rozpoczął pościg wzorem poprzedniego seta, ale udało się jedynie nadgonić do pięciopunktowej straty. Przyjezdne, z dwojącą się w obronie libero Krystyną Strasz, tym razem wykazały się większą konsekwencją, z drugiej strony bielszczanki same popełniały zbyt dużo błędów własnych.
Element bloku był tym, który na wstępie następnego seta dał miejscowym nieznaczny zapas punktowy. Bielszczanki nieźle też kontrowały i po jednej z takich akcji z atakiem Kaczorowskiej zrobiło się 7:3 dla BKS Aluprof. Wobec niekorzystnego wyniku trener Kawka skorzystał z usług doświadczonej rozgrywającej Magdaleny Śliwy. Gospodynie, w szeregach których najczęściej punktowała Natalia Bamber-Laskowska, utrzymywały jednak wypracowaną zaliczkę. Dopiero „krótka” Aleksandry Liniarskiej i skuteczny blok na atakującej BKS Aluprof sprawiły, że ekipa gości złapała kontakt (17:17). M.in. dzięki dobrej postawie Karoliny Ciaszkiewicz na lewym skrzydle to miejscowe zgarnęły drugą partię po zbiciu ze środka Crimes.
Do czwartej odsłony bielszczanki przystąpiły bardzo skupione. Dwa asy serwisowe Crimes dały im komfortową przewagę czterech „oczek” (7:3). Gdy swoje udane zagrywki dołożyła Kaczorowska na tablicy wyników było już 12:6 dla gospodyń, a po drugiej stronie siatki mnożyły się problemy w przyjęciu i nieskuteczności ataku. Zanosiło się na niczym niezagrożony triumf bielskich siatkarek, tymczasem dąbrowianki mozolnie nadrabiały. Punktowymi zagrywkami „odwdzięczyła się” Żebrowska i BKS Aluprof prowadził tylko 16:14. Skuteczność odzyskała wówczas Kaczorowska i gdy gospodynie ponownie zbudowały dystans siedmiu punktów (22:15) stało się jasne, że zgarną pełną pulę. Decydujący o tym okazał się potrójny blok na Charlotte Leys.
– Cieszymy się, że po przerwie w lidze od razu wygraliśmy. To dobry prognostyk przed kolejnymi meczami, w których życzylibyśmy sobie już mniej nerwów – stwierdził Karolina Ciaszkiewicz, kapitan BKS Aluprof.
W podobnym nastroju był po konfrontacji 6. kolejki trener Wiktorowicz, który podkreślił, że przerwa sporo dała jego drużynie. – Mogę powiedzieć same dobre słowa na temat mojego zespołu. Postawiliśmy ostatnio na zgranie zespołu i przy determinacji, zaangażowaniu taki właśnie efekt. Chcę podkreślić, że jak wielu nas przekreśliło, tak praca i cierpliwość to pierwszy krok do dobrej gry – powiedział.
Powodów do radości nie miał natomiast szkoleniowiec przyjezdnych. Zaimponowała mu walka bielszczanek o każdą piłkę, czego siatkarkom Tauronu MKS brakowało w wielu momentach. – Nie wygra się z BKS jeśli kilka zawodniczek jest poza meczem. Może kiedyś i my będziemy tak walczyć, jak dziś nasze przeciwniczki, które wygrały w pełni zasłużenie – zakomunikował na konferencji prasowej trener Kawka.