Calisia włączyła drugi bieg
Siatkarki SSK Calisia po długiej przerwie znów mogły cieszyć się z wygranej. We własnej hali pokonały one MKS Dąbrowa Górnicza 3:1 (28:26, 25:16, 13:25, 25:18), a MVP spotkania wybrano Annę Woźniakowską.
Już początek meczu zapowiadał, że gospodynie zamierzają w nim odrobić to, czego nie udało się wywalczyć wcześniej. Na pierwszą przerwę techniczną schodziły, prowadząc 8:5. później siatkarki skutecznie zaczęły zmniejszać straty punktowe, aby remisować 15:15, a w końcówce prowadzić 24:21. Sytuacja kaliszanek wydawała się beznadziejna, jednak nie rezygnowały z walki, a ciężar gry wzięła na siebie Anna Woźniakowska. To po jej trudnej zagrywce było po 24. Jeszcze dwa setbole miał MKS, a gdy w aut posłała serwis Marzena Wilczyńska, to gospodynie stanęły przed szansą zakończenia tej partii. W kolejnej akcji zagrywała Magdalena Godos, zdobywając z tego elementu gry punkt na wagę wygranej.
W drugim secie przewaga zespołu trenera Mariusza Pieczonki była bezdyskusyjna. Siatkarki Calisii prowadziły 6:1, 11:4 i 17:5. Wtedy do MKS zaczął lepiej bronić w polu, poukładał grę, ale było już za późno, aby myśleć o wygranej.
Sytuacja odwróciła się w następnej części spotkania. To zespół Waldemara Kawki prowadził 7:1 i 13:5, zapewniając sobie zwycięstwo i dalszą walkę w spotkaniu. Czwartego seta od udanego ataku rozpoczęła Joanna Szczurek, która w tym elemencie była bardzo skuteczna. Następnie asem serwisowym popisała się Magdalena Śliwa. Po raz ostatni oba zespoły remisowały 9:9, a później inicjatywa należała już do kaliszanek, które zwyciężyły 25:18, a w całym meczu 3:1 zdobywając trzy cenne punkty.
- Po raz pierwszy w tym roku zagrał cały nasz zespół, wszystkie dziesięć zawodniczek - powiedział Mariusz Pieczonka. - Każda zawodniczka w zespole Calisii wiedziała, za co jest odpowiedzialna. Już wcześniej zagraliśmy kilka dobrych spotkań, ale czegoś brakowało. Dzisiaj cieszymy się z wygranej za trzy cenne punty.
- Zwycięstwo to pozwoli nam odzyskać wiarę w siebie i wierzę, że uchronimy sie przed barażami - stwierdziła Anna Woźniakowska. - Teraz przed nami mecz z Gedanią Żukowo. Jeśli dobrze będzie funkcjonowała zagrywka, tak jak dzisiaj, możemy liczyć na sukces.
- Jest mi przykro, że nie podjęłyśmy walki w meczu z Calisią - powiedziała Magdalena Śliwa. - Stanęłyśmy i zaczęłyśmy grać jak juniorki, a przecież te punkty były dla nas także ważne.
- Kaliski zespół grał, nasz statystował - dodał trener Waldemar Kawka. - Na przebieg całego spotkania i jego końcowy wynik miał wpływ pierwszy set, zakończony wygraną gospodyń. Jestem zbulwersowany postawą drugiego sędziego, który niepotrzebnie pomagał naszym przeciwniczkom i wymyślał błędy po naszej stronie. Nie poddajemy się, chcemy grać do końca i walczyć o czwarte miejsce.