Bydgoszczanki były bliskie punktu
Centrostal Bydgoszcz przegrał z BKS-em Aluprofem Bielsko-Biała 1:3 (16:25, 25:20, 27:29, 17:25). MVP spotkania została Katarzyna Skorupa.
Niewiele brakowało, by siatkarki Centrostalu urwały liderowi rozgrywek punkt, a może nawet więcej. Dominowały w drugiej partii, w trzeciej odrobiły 5-punktową stratę i miały pięć piłek setowych. Nie udało się.
Gospodynie żle rozpoczęły mecz. Przede wszystkim w wyjściowym składzie zabrakło Kingi Zielińskiej (drobny uraz kolana), ale podopieczne Piotra Makowskiego były spięte, źle przyjmowały zagrywki rywalek, szczególnie Horki i przegrywały już 8:16. Przy braku przyjęcia i co za tym idzie czytelnego rozegrania w ataku nie radziła sobie nawet najbardziej doświadczona Ewa Kowalkowska, którą przy stanie 9:19 zastąpiła Izabela Kasprzyk. Dopiero w końcówce, gdy Aluprof prowadził 22:11, przy zagrywce Nowakowskiej bydgoszczankom po kontrach Kuligowskiej udało się odrobić trzy punkty pod rząd. To oczywiście było za mało, żeby myśleć o wygranej w partii.
Druga partia wyglądała już zupełnie inaczej, choć jeszcze po dwóch asach serwisowych Barańskiej prowadził Aluprof 9:6. Grające od początku seta Nowakowska i Kasprzyk "uspokoiły" jednak grę, a rywalki zaczęły popełniać błędy. W aut atakowały Dziękiewicz i Barańska, zagrywkę popsuła Gajgał, a Horka źle przyjęła zagrywkę Kuczyńskiej. Centrostal miał jednak trzy punkty straty (12:15), gdy zagrywkę popsuła Kuligowska, a kontrowała Bamber. Po ataku Mróz (13:15) na zagrywkę weszła za nią Monika Naczk i.... serwowała 9 razy z rzędu! Rywalki nie radziły sobie z szybującym podaniem, Skorupa biegała po całym boisku by rozegrać piłkę, a jej koleżanki były bezradne na kontry Nowakowskiej (3 pkt.). Na dodatek w ataku myliła się Barańska, a trener Prielożny do stanu 22:15 dokonał aż czterech zmian, co jednak niewiel pomogło.
Zagrywka okazała się także kluczowa w czwartym secie. Bydgoszczanki przegrywały w nim już 17:22, gdy po autowym ataku Studziennej (18;22) za linię końcową weszła Monika Smak. Tym razem niedokładne przyjęcie ułatwiło blok: Kowalkowska dwa razy zatrzymała Barańską, potem ataki Ciaszkiewicz razem z Mróz, a gdy po błędzie Dziękiewicz bydgoska środkowa skończyła przechodzącą piłkę było... 24:22 dla bydgoszczanek. Niestety, po ataku Barańskiej, Nowakowska źle przyjęła zagrywkę i Kowalkowska nie miała szans ominięcia bloku. Centrostal miał jeszcze dwie piłki setowe, ale przy stanie 27:26 Kuligowska niepotrzebnie broniła autowy atak Ciaszkiewicz i na dodatek źle, Smak za szeroko rozegrała piłkę do Kuczyńskiej, która nie miała najmniejszych szans na przebicie piłki, a Hardzejewa atakowała w aut.
Takie rozstrzygnięcie nie pozostało bez wpływu na ostatnią partię. Zespół gości dość szybko "odjechał" na 7:2 dzięki dobrej grze Gajgał, ale też ułatwionej przez znów niedokładny odbiór miejscowych. Poprawiła się też wyraźnie Barańska (5 błędów w 4. secie) i po jej asie oraz ataku z 2. linii Aluprof prowadził 20:10. W Centrostalu nie było zawodniczki zdolnej "pociągnąć" zespół. Kuligowska nie dość, że przyjmowała zagrywkę w "kratkę" to jeszcze w ataku nie dawała sobie rady. W jednej tylko akcji (na 22:13 dla rywalek) popełniła trzy błędy, najpierw źle kiwając, potem trafiając w pojedynczy blok, wreszcie w drugiej kontrze posyłając piłkę w aut.
Najlepszą zawodniczką meczu została wybrana rozgrywająca Aluprof Katarzyna Skorupa. - Wiedziałyśmy, że to będzie trudny mecz, że idą święta i musimy być skoncentrowane- komentowała spotkanie reprezentantka Polski. - Udało się w pierwszym secie, ale nie może się zdarzać tak, że w jednym ustawieniu tracimy 10 punktów, jeśli chcemy grać o najwyższe cele w kraju i powalczyć w Europie. Mam nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski..
- Jest mi przykro z powodu tej porażki - mówiła Ewa Kowalkowska. - Źle zaczęłyśmy, za dużo chyba było nastawienia, że bardzo chcemy. Dopiero tak naprawdę od drugiego seta zagrałyśmy tak jak powinnyśmy, wykorzystując swoje możliwości, które mamy. Monika Smak dała zagrywkę i wszystko zaczęło się zazębiać.
- O pierwszym i ostatnim secie chciałbym jak najszybciej zapomnieć - trener Makowski nie miał wesołej miny po meczu. - Jednak w grze zespołu były lepsze okresy i mogło być pomyślniej. Mogliśmy pokusić się o jeden punkt, mieliśmy w górze piłki setowe, ale niestety nie udało nam się.
Igor Prielożny: Myślę, że oba zespoły zagrały słabiej niż zazwyczaj. To się zdarza, ale siłą moich zawodniczek jest to, że i w takich sytuacjach potrafią zwyciężać. Mecz słabiej zagrany, ale wygrany i to mnie cieszy.