Brazylijki już czarują w Starych Jabłonkach
Żadnej polskiej parze nie udało się przejść eliminacji do turnieju głównego Swatch FIVB World Tour Mazury Open 2009 w Starych Jabłonkach. Najbliżej sukcesu były młodziutka Kinga Kołosińska i doświadczona Magdalena Michoń-Szczytowicz, które dopiero w decydującym spotkaniu uległy duńskiej parze Andreasen/Vestergaard 0:2. Wcześniej duet ze Skandynawii wygrał 2:1 z inną polską parą Dorota Konieczka – Aneta Gancarczyk. Kibicom, których już we wtorek nie brakowało na trybunach, marzyła się rywalizacja dwóch polskich par, ale dwie 19-latki nie dały rady wygrać tie-breaka.
Wcześniej, bo jeszcze przed południem, jako pierwsze z Polek odpadły z turnieju Paulina Eska i Beata Gałek, które przegrały z 0:2 z brytyjską parą Johns/Boulton, seta nie wygrał też duet Soja/Samul, który uległ parze Blundell-Scarlett z Nowej Zelandii.Wobec porażek Polek publiczność znalazła sobie nowe ulubienice, głośno dopingując brazylijską parę Vivian - Vieira. W poniedziałek, w morderczych eliminacjach krajowych, duet ten okazał się lepszy od sióstr Salgado oraz Renaty i Tality, czyli... trzeciego i czwartego zespołu ubiegłorocznego turnieju. We wtorek Brazylijki nie zaprzepaściły szansy, by awansować do głównej drabinki. - Takiego już mamy pecha, że pary z naszego kraju są najsilniejsze. Krajowe eliminacje są dla nas trudniejsze niż te do samego turnieju - mówiła po zakończonym spotkaniu zadowolona Vivian.
Wtorek zakończył tradycyjny "Trening z gwiazdami". Godzinne zajęcia dla kilkudziesięciu dzieciaków, mających od 3 do 9 lat, poprowadziły zawodniczki z Polski, Niemiec i Australii. Wszyscy ćwiczyli na głównym stadionie, przygotowanym na przyjęcie 4 500 widzów, na którym już w środę rywalizację w eliminacjach zaczną panowie. Wystartuje też turniej główny kobiet, w którym zagrają trzy polskie duety: Katarzyna Urban i Joanna Wiatr, Monika Brzostek i Karolina Sowała oraz Daria Paszek i Renata Bekier.
A oto szczegóły wtorkowych meczów kobiet:
Pierwsze „polskie” spotkanie rozpoczęło się już o 11.00 rano we wtorek. Naprzeciw brytyjskiej pary Johns/Boulton stanęły Paulina Eska i Beata Gałek. Polki niestety nie sprostały swoim rywalkom i przegrały w dwóch setach. Pierwsza partia rozgrywana była pod zupełne dyktando zawodniczek z Wielkiej Brytanii. Polki poprzez nieskuteczną grę w ataku, a także problemy w przyjęciu zupełnie odstawały od rywalek. Brytyjki z kolei świetnie radziły sobie w obronie, co zaowocowało wieloma skutecznymi kontrami. W rezultacie tego Polki przegrały, nie przekraczając granicy dziesięciu punktów (21:9).
Druga odsłona spotkania była już lepsza w wykonaniu polskich zawodniczek. Przez większą część seta Polki, choć przegrywały dwoma- trzema punktami, prezentowały się dobrze i nie pozwalały przeciwniczką na większą przewagę. Zbliżając się nawet w połowie seta na jeden punkt straty. Wtedy ponownie w grze naszych reprezentantek coś się zacięło. Brytyjki zaczęły zdobywać punkty seriami, zawdzięczając to świetnej obronie, a także błędom miejscowych zawodniczek. Polki uległy w drugim secie 21:14 i pożegnały się z turniejem.
O dwunastej w południe na trzech boiskach mieszczącymi się nad jeziorem Szeląg Mały swoje pojedynki rozpoczęły aż trzy polskie pary. Na korcie głównym mecz rozegrała dwójka Konieczka/Garncarczyk. Z kolei na dwóch bocznych Kołosińska/Michoń-Szczytowicz i Soja/Samul. Najwięcej emocji oraz radości kibicom przysporzyła młodziutka Kinga Kołosińska i doświadczona już Magdalena Michoń-Szczytowicz. Polki w tie-breaku pokonały duet z Japonii i awansowały do dalszej części turnieju. Pierwsza partia na początku nie układała się po myśli naszych reprezentantek. Kilka punktów przewagi nie zapewniło przeciwniczkom polskich plażowiczek spokojnej wygranej w partii. Kinga i Magda dogoniły rywalki i w końcówce seta wysunęły się na prowadzenie. Niestety, więcej zimnej krwi w ostatnich akcjach zachowały Japonki i to one triumfowały w secie (22:20).
Podbudowane wygraną w poprzedniej odsłonie Japonki, ochoczo rozpoczęły kolejną. Jednak na długo im zapału nie starczyło. Polki dzięki znakomitym obronom przejęły inicjatywę i mimo, że nie prowadziły znacznie, to kontrolowały przebieg gry. Wynikiem tego była wygrana w całej partii. Tie-break również od prowadzenia rozpoczęły Japonki. Ich dobra gra nie trwała jednak długo. Gdy do słowa doszły nasze reprezentantki, gra Asao/Take zupełnie się posypała. Polki wyszły na prowadzenie i nie oddały go już do końca, wygrywając tym samym cały mecz.
Na boisku głównym kibice również obejrzeli trzy sety. Od początku pierwszego polska para Konieczka/Garncarczyk nie potrafiła znaleźć sposobu na dobrze grające Dunki. Już po pierwszych minutach spotkania Polki przegrywały pięcioma oczkami 10:5. Z każdą akcją powiększała się przewaga duetu Andreasen/Vestergaard. Ostatecznie para z Danii wygrała do 11. Druga odsłona w wykonaniu Polek wyglądała już dużo lepiej. Nasze reprezentantki poprawiły grę w ataku i w polu, dzięki czemu mogły wygrać w secie do 19. W secie decydującym bardziej doświadczone Dunki wykorzystywały wszystkie swoje szanse, Polki niestety, w ważnych momentach nie były skuteczne. Dlatego też ze zwycięstwa w tym meczu cieszyła się para Andreasen/Vestergaard.
Do nieudanych zaliczą start w turnieju inne polskie zawodniczki. Para Soja/Samul w dwóch setach uległa dwójce z Nowej Zelandii Blundell-Scarlett. Polki na początku pierwszej partii dotrzymywały kroku rywalkom, utrzymując jeden punkt straty, momentami doprowadzając do remisu. Z czasem, to jednak Blundell/Scarlett zaczynały nabierać wiatru w żagle i uciekać naszym plażowiczkom. Polki stały w miejscu, punkty zdobywały tylko Nowozelandki, które zwyciężyły w secie pierwszym do 12. Kolejna odsłona od początku rozgrywana była pod dyktando pary Blundell/Scarlett. Polki nie mogły odnaleźć swojego odpowiedniego rytmu gry. W samej końcówce, gdy przegrywały już 12:19, zdołały odrobić kilka punktów, ostatecznie przegrywając 17:21. Powrót do listy