Bomba atomowa tym razem spadła na Białystok
AZS Białystok przegrał z Atomem Trefl Sopot 1:3 (25:23, 16:25, 16:25, 17:25) w zaległym meczu 12. kolejki. MVP meczu Dorota Świeniewicz.
Oba zespoły zaczęły z wysokiego „C”. Daiana Muresan od razu zablokowała Neriman Ozsoy i Dorotę Świeniewicz. W pierwszym przypadku sopocianki jeszcze podbiły piłkę, w drugim uderzyła już ona w parkiet. Kapitan Atomu natychmiast odpowiedziała skutecznym, technicznym atakiem a Amaranta Fernandez zablokowała Annę Klimakową. Za chwilę to Rosjanka odegrała się mocnym uderzeniem, a asem poprawiła Muresan. Zaraz znowu bombę w parkiet AZS-u posłała Olga Fadiejewa i było 3:3. Kilka znakomitych akcji na początek i wspaniałej walki pokazało, że nikt tu nie odpuści nawet na moment!
Obie drużyny grały ostrym serwisem, ale również oba nie najgorzej radziły sobie w przyjęciu. W ogóle długo nie oglądaliśmy błędów, choć w końcu i one musiały się pojawić. W pierwszym secie mniej robił ich AZS, dzięki czemu zyskał niewielką przewagę. Białostoczanki prowadziły 11:7, a po kolejnym ataku skutecznej Klimakowej 17:12.
Atom nie rezygnował. Przy stanie 17:15 o pierwszą przerwę musiał poprosić trener gospodyń Wiesław Czaja. Jego podopieczne znów „odjechały” rywalkom. Gdy dwa asy serwisowe – jeden w 9 metr, a drugi skrót - zagrała Dominika Kuczyńska zrobiło się 22:16. Czyli koniec emocji? Nic z tych rzeczy! Straty odrabiać zaczęła zagrywką Izabela Bełcik. Potem w jej ślady poszła Natalia Nuszel. Mieliśmy remis 23:23! Doszło do długiej, pełnej obron wymiany, którą kiwką skończyła Klimakowa. Przy pierwszym setbolu w ataku pomyliła się Świeniewicz i to AZS prowadził 1:0.
Białostoczanki w drugiej partii początkowo nadal grały jak natchnione. Blok gospodyń straszył atakujące z Sopotu i punktował niemiłosiernie. W obronie cudów dokonywała libero, Magdalena Saad. Po kolejnej siatkarskiej „czapie”, tym razem w wykonaniu Anki Martin, gospodynie prowadziły 11:7.
Zwrot akcji o 180 stopni nastąpił przy stanie 12:8, gdy na boisku w zespole Atomu pojawiła się Magdalena Śliwa. Trudno powiedzieć jak, nie licząc samej klasy sportowej, wpływa doświadczona rozgrywająca na poczynania koleżanek, ale od tej chwili wzięły się ostro do pracy. Serwisem przyjęcie AZS-u rozbiła Ozsoy. Zeszła z linii zagrywki dopiero gdy posłała piłkę w siatkę. W tym momencie Atom wygrywał już 15:13.
Sopocianki poszły za ciosem, a gospodynie stanęły. Szczególnie w przyjęciu. Kilka razy z rzędu „Atomówki” zatrzymały na skrzydłach Klimakową. Pojedynczy blok Świeniewicz na Aleksandrze Kruk dał zespołowi gości prowadzenie 18:13, a do końca seta bezbłędny w tym fragmencie meczu faworyt tylko dobijał gospodynie.
- W pierwszej partii dobrą zagrywką utrudniałyśmy poczynania Atomowi. Kiedy rywalki zaczęły sobie radzić w przyjęciu było im dużo łatwiej. Mają wielką siłę ognia i momentami wręcz szalały w ataku – mówiła po spotkaniu środkowa AZS-u Dominika Kuczyńska.
- Białystok początkowo dobrze grał w każdym secie. Musiałyśmy konsekwentnie rywalki „przetrzymać”, potem zaczynały popełniać błędy – powiedziała MVP spotkania, kapitan Atomu Dorota Świeniewicz.
Czaja wpuścił w trzecim secie na boisko środkową z Trynidadu i Tobago Sinead Jack. Jego zespół nie był jednak w stanie nawiązać równorzędnej walki z sopociankami. Świetnie ustawiona drużyna Alessandro Chappiniego niczym niezawodna maszynka broniła, kontrowała i blokowała. Od wyniku 2:1 dla AZS-u Atom uciekł na 8:2. Akademiczki miały problemy z odbiorem i skończeniem ataku. Wydawało się, że każda przegrana akcja odbierała im też wiarę w sukces. Starała się ją przywrócić wprowadzona na boisko 17-letnia Małgorzata Właszczuk. Trochę poderwała koleżanki do walki, strata zmniejszyła się z dziewięciu do pięciu punktów, ale na krótko. Trzeci set był zdecydowanie wygrany przez Atom.
W żeńskiej siatkówce nigdy nie można jednak przekreślać szans żadnej z drużyn. AZS zebrał się do walki w czwartym secie. Na pierwszej przerwie technicznej prowadził 8:7. Atom nie spuszczał jednak ani na chwilę z tonu. W obronie sopocianki grały ofiarnie, a w ataku swoje możliwości pokazywała Olga Fatiejewa. Sopocki zespół bezlitośnie wykorzystał słabszy moment gospodyń w przyjęciu i to on miał przewagę 11:8, a zaraz 13:9.
Nawet gdy Atom miewał słabsze przyjęcie (akademiczki cały czas ryzykowały w zagrywce) sopockie „armaty” na skrzydłach: Fatiejewa i Ozsoy naprawiały to atakiem. AZS został ostatecznie złamany. Atom Trefl, po serii łatwych zwycięstw, z nieco większym trudem pokonał kolejnego rywala. Gra obecnie najlepszą siatkówkę w PlusLidze i jeden set to wszystko co udało się w środę zdobyć ambitnym białostoczankom.
- Robiłyśmy co mogłyśmy, włożyłyśmy dziś w grę całe serce. Niestety, na Atom trochę zabrakło – mówiła rozgrywająca AZS-u Magdo Godos.
- AZS zaczął bardzo dobrze, w pierwszym secie sprawił nam wiele problemów i wygrał. Potem poukładaliśmy swoją grę. Choć nie szło nam może dzisiaj w przyjęciu, w pozostałych elementach mój zespół spisał się dobrze i jestem z tego zadowolony – stwierdził trener Atomu Trefla Alessandro Chiappini.