Bogdan Serwiński - widziany oczyma bliskich i znajomych.
Sukces sportowy ma z reguły wielu ojców, natomiast pełna satysfakcja z wywalczenia przez zespół Muszynianki Fakro, tytułu najlepszej drużyny w kraju, należy się przede wszystkim prezesowi i zarazem trenerowi drużyny Bogdanowi Serwińskiemu.
Kiedy w 2006 roku Muszynianki zdobyły pierwszy tytuł najlepszego zespołu w kraju, środowisko siatkarskie oniemiało. Zastanawiano się, to cud, czy niewypał. Wkrótce okazało się, że w Muszynie, w tym zaledwie pięciotysięcznym mieście, na dalekim południu powstaje klub, który swą potęgą przyćmił najbardziej zasłużone ośrodki tej dyscypliny w Polsce. Już nikt nie drwił z siatkarek znad Popradu. Powtórzone mistrzostwo Polski w 2008 roku budziło szacunek,a wywalczona złota korona w tegorocznych rozgrywkach nakazuje przesunąć stolicę polskiej żeńskiej siatkówki w Beskid Sądecki. Czy na długo, chyba tak, ponieważ stabilizacja finansowa, perfekcyjna organizacja, daje klubowi gwarancję działalności na przyszłe lata. Od początku u steru tej perfekcyjnie działającej machiny, stoi mieszkaniec Muszyny Bogdan Serwiński. To ten 53-letni nauczyciel wychowania fizycznego jest twórcą wszystkich sukcesów muszyńskich siatkarek. Mąż, ojciec trojga dzieci, pasjonat sportu, świetny organizator i trener. Dla rodziny czuły, dla współpracowników wymagający, ale zawsze sprawiedliwy. Niezwykle ciepło wypowiadają się na jego temat, bliscy i znajomi.Bogdan Serwiński - mąż
Żona Anna nauczycielka w Szkole Podstawowej w Złockiem, nie przypuszczała, że życiem jej rodziny zawładnie tak bezgranicznie siatkówka. - Wcześniej, kiedy to była tylko zabawa, mięliśmy dużo czasu dla siebie. Teraz cały dom kręci się wokół tej dyscypliny. Córka /20 lat/ oraz obaj synowie Maciek /15/ i Piotrek/17/, próbują swych sił przy siatce. Mąż oddał się tej grze całkowicie. Podziwiam go za to co osiągnął. Razem z nim przeżywamy wzloty i upadki Muszynianki Fakro. Przed meczem o dużą stawkę raczej wyczuwamy, że nie powinniśmy absorbować go swoimi osobami. On się koncentruje, coś obmyśla. Schodzimy mu z drogi. Po meczu przychodzi zawsze głodny. Pasjonuje się gotowaniem, to go rozluźnia. Jego specjalnością są dania mięsne. Ogląda kulinarny program kuchnia TV, ale zawsze do podanych przepisów dodaje swoje urozmaicenie. Partnersko się traktujemy, nie ma w domu podziału na tę osobę , która rządzi, czy ma zawsze racje. Mimo natłoku tych wszystkich wydarzeń sportowych znajdujemy czas dla siebie. Są to wspólne wieczory, spacery, wycieczki i zawsze jakiś atrakcyjny wakacyjny wyjazd. Czy ma jakieś wady, no może jest za bardzo pobłażliwy dla dzieci.
Bogdan Serwiński - ojciec
Syn Piotr, uczeń drugiej klasy miejscowego LO należy do Klubu kibica muszyńskiej drużyny. Jeździ po całym kraju, dopingując siatkarki Muszynianki Fakro. - Zdarza mi się porozmawiać z tatą o siatkówce. Mówimy wtedy o klubie, o siatkarkach, ale również o takich zwykłych prozaicznych problemach dnia codziennego. Najwięcej czasu mamy dla siebie podczas wakacji. Tato jest rannym ptaszkiem. Wstaje codziennie około szóstej rano i od razu bierze się do pracy. Nigdy nie narzuca mi swojej woli, jest dla mnie bardzo tolerancyjny, jest po prostu dla mnie bardzo fajny. Pali papierosy i to mógłby u siebie zmienić.
Bogdan Serwiński - współpracownik
Już prawie ćwierć wieku pracuje w muszyńskiej siatkówce Grzegorz Jeżowski, aktualnie dyrektor klubu. - To było na początku lat osiemdziesiątych. Wraz z Bogdanem przejęliśmy zespół, który błąkał się po czwartoligowych parkietach. Czasy były trudne ekonomicznie. Nie było pieniędzy na stroje, sędziów, na obozy. Bogdan już wtedy przejawiał smykałkę organizacyjną. Kiedy ja zadawalałem się tym co mamy, on zawsze gdzieś umiał znaleźć pieniądze. Awansowaliśmy do trzeciej ligi w której pograliśmy kilka lat. Nasz zespół oparty był głównie na uczennicach miejscowego Liceum Ogólnokształcącego. Pamiętam pewnego wieczoru siedliśmy sobie i zaczęliśmy się zastanawiać, czy można osiągnąć coś więcej. Zapadła wtedy decyzja, robimy w Muszynie siatkówkę z prawdziwego zdarzenia. Udało nam się załatwić trochę grosza od firm działających na naszym terenie i zakupiliśmy dwie nowe zawodniczki. Bogdan ma niezwykłego nosa do siatkówki. Jako trener nie boi się wyzwań. Jak sobie wytyczy cel, to tam zmierza, aż dotrze. W naszym środowisku nie jesteśmy w stanie wychować siatkarki na takim poziomie, by mogły zagwarantować nam grę na najwyższym poziomie. Aby mieć drużynę na miarę mistrza Polski, musimy takie dobre zawodniczki ściągać do siebie. Oczywiście jest to związane z ogromnymi pieniędzmi. Porwaliśmy się razem z Bogdanem na to szaleństwo. Motorem naszego działanie jest Bogdan. To on ma decydujący głos w wielu sprawach. Są takie działy, którymi ja się zajmuje. Do mnie należą sprawy finansowe i marketingowe. Nie ma podziału kto jest mądrzejszy. Ustaliliśmy, że Bogdan jest prezesem, a więc ma decydować. To prawda, że spędzamy razem więcej czasu, niż ze swoimi żonami. Oczywiste jest to, że głównie rozmawiamy o siatkówce. Bogdan bardzo interesuje się historią Polski. Ten temat też zajmuje nam sporo czasu. To jest bardzo wrażliwy człowiek, czuły jest na krzywdę ludzką, niesprawiedliwość. Oj, potrafi być też wybuchowy, w naszych relacjach nie raz dochodziło do spięć. To jest zrozumiałe, że możemy mieć inne zdanie. Nasze rozmowy są jednak konstruktywne. Gdyby było inaczej nie pracowalibyśmy z sobą tak długo.
Od dwóch lat asystentem Bogdana Serwińskiego jest wychowanek krakowskiej szkoły siatkarskiej Ryszard Litwin. - Wcześniej prowadziłem zespoły Wisły i Dalinu Myślenice. Bogdan zaproponował mi współpracę, którą przyjąłem z zadowoleniem. Od razu zauważyłem jak bardzo optymistyczny jest to człowiek. Myślę, że takie nastawienie do życia, to jest jego siła. Ani przez moment nie odczułem, że jestem tym drugim trenerem. Bogdan traktuje mnie bardzo partnersko, absolutnie nie jest dwulicowy. Jest bardzo szczery w tym co mówi i co robi. Nie wyczułem, że tylko jego zdanie ma się liczyć. Bardzo dużo rozmawiamy. Bogdan umie słuchać. Nie podejmuje decyzji natychmiast. Musi to przemyśleć, by później wyciągnąć odpowiednie wnioski. Nawet gdybyśmy nie osiągnęli sukcesu, to nic by to nie zmieniło między nami. To byłaby nasza wspólna porażka. Teraz ta praca, którą wspólnie wykonujemy, daje nam dużą satysfakcję. Podbudowana ona jest dużą lojalnością jaką odczuwam ze strony Bogdana - powiedział trener Litwin
Działalność klubu z Muszyny opiera się na pracy zaledwie dwóch osób. Bogdan Serwiński i Grzegorz Jeżowski udowadniają w ten sposób, że nie ma potrzeby rozbudowywać sztucznie liczby osób zatrudnionych w klubie. Wystarczy swoją działkę wykonywać rzetelnie i jak widać daje to wspaniałe efekty. Obserwując od lat rosnące sukcesy muszyńskich siatkarek, ze spokojem możemy czekać na następne i to już na arenie międzynarodowej. Powrót do listy