Bogdan Serwiński: najtrudniejszy będzie trzeci krok
Tylko jednego zwycięstwa nad BKS-em Aluprofem Bielsko-Biała potrzebuje jeszcze Muszynianka Fakro Muszyna, by obronić tytuł najlepszej drużyny kraju.
Tylko i aż - przestrzega trener Muszynianki Fakro Bogdan Serwiński. - Wygraliśmy po ciężkiej walce dwa spotkania i to na wyjeździe - powiedział. - To prawda, że jesteśmy w bardzo komfortowej sytuacji, ale to nie oznacza, że już mamy tytuł w kieszeni. Historia zna takie przypadki, że drużyny odradzały się i nagle odmieniały losy rywalizacji. Nie wolno nam myśleć już o mistrzostwie, lecz o tym, by zagrać jak najlepiej i wygrać.
PlusLiga Kobiet; W Bielsku Białej wygrała drużyna lepsza, mądrzejsza, czy z większym szczęściem?
Bogdan Serwiński: Myślę, że wygrał zespół grający z większą determinacją i wiarą. Obie drużyny prezentują przecież podobny poziom sportowy. Moja drużyna pokazała charakter, wygrywając akcje w tych najważniejszych momentach obu meczów. Były chwile załamań obu zespołów, ale one wynikały bardziej z rangi spotkań i nerwowości, niż z braku umiejętności poszczególnych zawodniczek.
- No właśnie, oba zespoły miały chwile słabości, wręcz niezrozumiała była ta huśtawka formy.
- To nie była huśtawka formy, ale stan emocjonalny obu zespołów. Były chwile pełnej euforii, poszczególnym drużynom wszystko się układało, ale to nie może trwać wiecznie. Jak już wspomniałem, spotkały się dwa równorzędne zespoły. Były też momenty załamań. Tak się dzieje kiedy nie ma zdecydowanej przewagi jednej z drużyn. Ktoś musi pęknąć. Im mniej ma takich chwil jedna z drużyn, tym bliżej jest zwycięstwa
- Czy Aluprof zaskoczył was na minus?
- Nie można nic wytknąć temu zespołowi. To były dwa ciężkie i twarde mecze i naprawdę dobre spotkania naszych rywalek. Też jak my grały falowo, ale to się zdarza wszystkim. W męskiej lidze można często zauważyć takie sytuacje. Nie wiem, czemu media tak roztrząsają ten problem. To nie jest nic nadzwyczajnego. Jeśli mecze są wyrównane, tak to często wygląda.
- Czym Aluprof zaskoczył was na plus?
- Właściwie niczym nas nie zaskoczył. Zastosował dwie taktyki, które natychmiast rozpracowaliśmy. Pierwszego dnia siatkarki z Bielska-Białej starały się grać głównie atakiem z obiegnięcia, przesuniętą krótką i szybkim lewym skrzydłem. W obronie ustawiały się na atak po skosie. To nam odpowiadało, ponieważ mogliśmy dużo punktów zdobywać krótkimi kiwkami. W drugim dniu przyjęły taktykę skakania do bloku na piłkę, a nie na kierunek, zagęszczając pole za blokiem. Na to też znaleźliśmy sposób.
- Jak spędzicie tydzień przed trzecim spotkaniem w Muszynie?
- Wtorek będzie dniem odpoczynku. Środę poświęcimy na pełną odnowę biologiczną, a później realizować będziemy mikrocykl, jak przed każdym meczem. Oczywiście musimy uważać z obciążeniami. Pamiętać trzeba, że drużyna rozegrała dziesięć ciężkich setów, a przed niedzielnym meczem forma fizyczna musi wrócić do pełnej swojej wartości.
- Mistrzostwo Polski jest tak blisko, a zarazem tak daleko
- Dwa kroki już zrobiliśmy. Czuję, że ten trzeci będzie najtrudniejszy. Liczę na mój zespół. Mamy siatkarki z ogromnym bagażem doświadczeń. Wierzę, że nie dadzą sobie już wyrwać tego, na co z takim trudem pracowały cały rok.
- Trzeci mecz to będzie chyba prawdziwa wojna nerwów
- Oj tak, spodziewam się z dwóch stron ogromnej determinacji, walki o każdą piłkę. My wprawdzie jesteśmy bliżej celu, ale rywalki będą gryzły parkiet. Nie powinno być u nas jeszcze oznak euforii. To już nas nie raz zgubiło. W meczach o tak wielka stawkę, psychika odgrywa decydującą role. Z odpornością na stres raczej sobie radzimy, dlatego jestem dobrej myśli przed niedzielną konfrontacją