Blok Muszynianki powstrzymał Gedanię
Gedania Żukowo przegrała z Muszynianką Fakro Muszyna 1:3 (17:25, 19:25, 25:14, 18:25). MVP spotkania została Mariola Zenik.
Siatkarki Gedanii rozbiły się o blok mistrzyń Polski. Drużyna z Żukowa nie była w stanie podtrzymać doskonałej passy i przedłużyć do czterech liczbę meczów z rzędu, w których zdobywa punkty. Tym razem podopieczne Grzegorza Wróbla na własnym parkiecie zadowoliły się zdobyciem jednego seta.
Scenariusz dwóch pierwszych setów był niemal identyczny. Miejscowe rozpoczynały z pewną nieśmiałością, gdyż pierwsze punkty w partiach zdobywały odpowiednio przy 0:3 i 0:4. Kontrnatarcie gospodyń następowało po pierwszej przerwie technicznej. W obu odsłonach gedanistkom udawało się zdobywać kontakt na 8:9. Na więcej Muszynianka nie pozwalała. Mistrzynie doskonale grały przede wszystkim blokiem. W tym elemencie zdobyły aż 17 punktów. Królową czap była Sylwia Pycia, która powstrzymywała rywalki na siatce aż siedmiokrotnie. Ponadto trenerowi Wróblowi nie udało się tym razem odpowiednio nastroic zagrywki podopiecznych. Aż 14 serwisów miejscowych było zepsutych. Tym samym spalił na panewce zamysł odrzucenia ostrym serwisem przeciwniczek od siatki. Nawet te piłki, które trafiały cel, Mariola Zenik czy Milena Rosner próbowały się tak przyjmować, aby trafiały wprost na palce Izabeli Bełcik. Libero Muszynianki zasłużenie otrzymała tytuł MVP spotkania.
Na pierwsze prowadzenie tego dnia przyszło Gedanii czekać aż do 4:3 w trzecim secie. Wówczas z atakiem przebiła się Natalia Ziemcowa. Wymiana ciosów trwała do pierwszej przerwy technicznej. Potem gdańszczanki ruszyły do zdecydowanego ataku. Doskonale zagrywką w tym fragmencie pograła Natalia Nuszel. Prowadzenie gedanistek wzrosło z 8:7 do 17:10! Muszynianka jeszcze postraszyła zbliżając się na 14:18 i zupełnie stanęła. Po przerwie na żądanie trenera Wróbla, która nastąpiła przy tym rezultacie przyjezdne nie zdobyły już żadnego punktu. A wszystko dlatego, gdyż postanowiły kibicom pokazać jak nie należy atakować. Przy zbiciach popełniły wszystkie możliwe błędy, czyli było bicie po autach, w siatkę i antenkę.
W Żukowie nie mogła odnaleźć się przede wszystkim Joanna Kaczor. Olimpijka z Pekinu wchodziła w każdym secie na krótkie zmiany i choć pięciokrotnie miała piłkę nad siatką, żadnego ze zbić nie skończyła, a trzykrotnie przyniosły one punkty Gedanii. Mimo sromotnie przegranej w trzecim secie Bogdan Serwiński nadal na ławce pozostawiał Joannę Mirek. Przyjmująca dostała wolne z powodu dolegliwości kolan. Koleżanki nie zamierzały jej zresztą fatygować. W czwartej odsłonie Muszynianka prowadziła od początku do końca. Pogubiła się tylko nieco po pierwszej przerwie technicznej, gdy weszła w zaproponowane przez gedanistki seryjnie psucie zagrywki. W tym chaosie miejscowe zbliżyły się z 4:8 na 9:11. Potem jednak na siedem punktów rywalek odpowiedziały tylko trzema i nie miały szans, aby spróbować powalczyć o szósty w tym sezonie tie-break.
Powiedzieli na konferencji prasowej:
Bogdan Serwiński (trener Muszynianki Fakro): - Mecze wyjazdowe z drużynami, które potrzebują punktów nigdy nie są łatwe. Dlatego i w Żukowie nastawialiśmy się na ciężko przeprawę. Co prawda straciliśmy seta, ale najważniejsze, że wywozimy stąd komplet punktów. Momentami mecz mógł się podobać.
Grzegorz Wróbel (trener Gedanii): - Szczerze mówiąc liczyłem, że uda nam się dzisiaj zdobyć więcej, jeśli nie setów, to przynajmniej punktów w poszczególnych setach. Nie udało się zrobić nic więcej, gdyż nie potrafiliśmy utrzymać tempa gry Muszynianki.
Aleksandra Jagieło (kapitan Muszynianki): - Gratuluję Gedanii, bo starała się dziś z nami mocno walczyć. My nie myślałyśmy o wtorkowym spotkaniu w Cannes, bo mecze ligowe są dla nas także ważne. Walczymy o jak najwyższe rozstawienie dla play-off, dlatego nie mogłyśmy zanotować strat ani w czwartek z Calisią, ani dziś. Potwierdziło się, że mecze z drużynami walczącymi o każdy punkt, są ciężkie.
Elżbieta Skowrońska (kapitan Gedanii): - Muszynianka nie bez kozery jest mistrzem Polski. Dla nas najważniejsze było, aby tak klasowej drużynie nie dać się zgnieść. To prawda, że rozbiłyśmy się o blok rywalek, gdyż wykorzystały one perfekcyjnie dużo lepsze warunki fizyczne. Trochę za dużo miałyśmy też błędów własnych. Jednak zdobyty dziś set w końcowym
rozrachunku może być na wagę play-off. Kto wie, czy po ostatniej kolejce nie przyjdzie liczyć właśnie bilansu setów.