BKS Aluprof - Impel Gwardia 3:1
Po wyrównanych bojach z Muszynianką-Fakro i Farmutilem siatkarki Impelu Gwardii sprawiły sporo kłopotów kolejnemu z kandydatów do medalu. Ostatecznie jednak zawodniczki BKS Aluprof Bielsko-Biała zgarnęły komplet punktów zwyciężając 3:1 (29:31, 25:16, 25:23, 25:13). MVP spotkania uznano Karolinę Ciaszkiewicz.
Ku zaskoczeniu zgromadzonych w hali przy ulicy Rychlińskiego konfrontację lepiej rozpoczęły „gwardzistki”, które skorzystały z błędów gospodyń i wyszły na prowadzenie 6:3. Jak na lidera rozgrywek przystało bielszczanki zaczęły stopniowo niwelować przewagę przyjezdnych, a po sprytnym zagraniu Katarzyny Skorupy było 11:11. Wrocławianki ponownie „odjechały”, w czym duża zasługa dobrze zagrywającej Aleksandry Kruk. Przewaga Impelu Gwardii wzrosła do czterech punktów, ale mocne serwisy występującej tym razem w roli zmienniczki Anny Barańskiej pozwoliły bielskiemu zespołowi na doprowadzenie do remisu – 19:19. Prawdziwych emocji dostarczyła końcówka seta, w której losy zwycięstwa przechylały się to w jedną, to w drugą stronę. Bielszczanki swoich szans wykorzystać nie zdołały, a skuteczniejsze były siatkarki z Wrocławia. Decydujący punkt to efekt bloku na Natalii Bamber.
– Jestem rozczarowany końcówką pierwszego seta, bo taki zespół nie powinien przegrywać mając dwie piłki setowe w górze. Nasza gra w dużej mierze zależna jest od zagrywki i ataku, a tak negatywnych statystyk, jak w tym pierwszym elemencie w inauguracyjnej partii jeszcze w tym sezonie nie mieliśmy – zauważył na pomeczowej konferencji Igor Prielożny, szkoleniowiec BKS Aluprof.
Pierwsze akcje kolejnego seta wyraźnie wskazywały, że przyjezdne całkiem poważnie myślą o sprawieniu niespodzianki. W polu zagrywki pojawiła się jednak świetnie dysponowana Anna Barańska, a bielszczanki wypracowały pięciopunktowy dystans – 11:6. W dalszej części seta przewaga zmalała tylko na moment po udanych zagrywkach Marty Czerwińskiej. Gospodynie kontrolowały bowiem przebieg wydarzeń i bezpieczną przewagę utrzymały do zakończenia seta.
Niemal od samego początku następnej odsłony inicjatywa należała do podopiecznych trenera Prielożnego. „Gwardzistki” grały jednak bardzo ambitnie i nie pozwoliły liderkom rozgrywek kobiecej PlusLigi rozwinąć skrzydeł. Przewaga BKS Aluprof sięgnęła co najwyżej trzech „oczek”, a losy partii rozstrzygnęły się w zaciętej końcówce. Tym razem więcej zimnej krwi zachowała bielska drużyna. Ostatnim akcentem tej partii była skuteczna „kiwka” w wykonaniu Karoliny Ciaszkiewicz.
– Szkoda, że ten trzeci set skończył się tak, a nie inaczej. Miałybyśmy wówczas przynajmniej jeden punkt, a tak musimy cieszyć się tylko z wygranego seta, na co przecież mało kto stawiał – stwierdziła kapitan wrocławskiego zespołu, Bogumiła Barańska.
W czwartym, jak się okazało ostatnim secie spotkania, kluczowe akcje rozegrały się przy stanie 7:6 dla BKS Aluprof. W polu zagrywki stanęła Natalia Bamber i przy jej serwisach siatkarki z Bielska-Białej zdobyły osiem punktów w serii. Do końca meczu znakomicie funkcjonował bielski blok, który całkowicie odebrał ochotę do gry wrocławiankom. Dość powiedzieć, że w tej partii „ugrały” one jedynie trzynaście punktów.
– Bielszczanki wygrały zasłużenie, a nasza sytuacja, jak i cele są zupełnie inne. Sądzę, że zagraliśmy dobry mecz, ale to było za mało, aby wygrać z tak mocnym przeciwnikiem – podkreślił Rafał Błaszczyk, szkoleniowiec ligowego beniaminka.
Dla lidera rozgrywek była to siódma wygrana w tym sezonie, która przyszła z niemałym trudem. – W krótkim odstępie czasu czeka nas teraz kilka meczów i ważne było przećwiczenie pewnych wariantów. Stąd też chciałem, aby cały mecz zagrała Kasia Gajgał – powiedział Prielożny. – Oczywiście cieszymy się z kolejnych punktów, ale przed nami jeszcze kilka meczów w tym roku i chcemy podtrzymać zwycięską passę – dodała kapitan bielskiej ekipy, Natalia Bamber.