BKS Aluprof dalej bez porażki
Farmutil Piła przegrał z BKS-em Aluprofem Bielsko-Biała 2:3 (23:25, 12:25, 25:23, 25:18, 11:15). MVP została Natalia Bamber. W dalszym ciągu w PlusLidze Kobiet nie ma mocnych na zespół trenera Igora Prielożnego.
Siatkarki Farmutilu Piła po raz drugi w tym sezonie przegrały spotkanie z BKS-em Aluprofem Bielsko-Biała. Styczeń dla podopiecznych Jerzego Matlaka był bardzo udany, bo nie przegrały ani jednego spotkania. Dlatego kibice Farmutilu Piła mogli z optymizmem patrzeć w przyszłość.
O żadnych niespodziankach w składach nie mogło być mowy. Obaj trenerzy postawili na sprawdzone zawodniczki, te, które dotychczas prawie zawsze wychodziły w podstawowym zestawieniu. Niedzielny pojedynek miał kilka dodatkowych smaczków. Jednym z głównych był powrót do Piły Katarzyny Skorupy. Była zawodniczka Farmutilu świetnie rozpoczęła to spotkanie. Rozgrywająca BKS-u już na dzień dobry posłała byłym koleżankom asa, a z pola serwisowego zeszła dopiero przy stanie 3:1. Drużyna przyjezdnych od początku postawiła na mocną zagrywkę, co przynosiło korzyści. Wicemistrzynie Polski odrzucone od siatki miały problem ze skończeniem ataków. Bielszczanki dobrze czytały grę Mileny Sadurek i co jakiś czas punktowo powstrzymywały jej atakujące koleżanki. Temperatura spotkania podniosła się w drugiej części seta. Miejscowe przegrywały wysoko 10:6, nie przejęły się tym i rzuciły się do odrabiania strat. Na parkiecie pojawiła się Edyta Kucharska, która nieco uspokoiła przyjęcie, a skutecznie w ataku grała Agnieszka Kosmatka. Dzięki temu miejscowe wyszły na prowadzenie 17:15. Miały wyraźny przestój. Jednak po chwili dzięki dobrej serii w polu serwisowym Anny Barańskiej zawodniczki BKS-u wyrównały, a później po bloku na Micheli Teixerze przyjezdne prowadziły 21:23. Drużyna z Wielkopolski nie była już wstanie zmniejszyć dystansu. W drugim secie powtórzył się scenariusz z poprzedniej odsłony. Dzięki serii dobrych zagrywek Heleny Horki i Eleonory Dziękiewicz ekipa gości odskoczyła na kilka punktów i spokojnie kontrolowała przebieg wydarzeń. Już niemal "tradycyjnie" na początku trzeciej partii prowadzenie objęły bielszczanki (4:2). Zespół znad Gwdy szybko doprowadził do wyrównania po 4, lecz później znowu przyjezdne odjechały przeciwniczkom. Wicemistrzynie Polski nieco podgoniły wynik. Duża w tym zasługa Agnieszki Bednarek, która napędzała grę zespołu skuteczną zagrywką, lecz mimo to nadal utrzymywała się nieznaczna przewaga BKS-u. Po chwili sprawy w swoje ręce wzięła druga Agnieszka grająca w Farmutilu - Kosmatka. Skrzydłowa wyprowadziła swój zespół na pierwsze od dłuższego czasu prowadzenie. Lecz jak się okazało, siatkarki znad Gwdy nie utrzymały go zbyt długo. Kilka chwil później na zagrywce pojawiła się Agnieszka Bednarek. Serwisy środkowej Farmutilu pozwoliły jej zespołowi na objęcie prowadzenia, a w konsekwencji na zwycięstwo w tej odsłonie.
Wygrana w poprzedniej odsłonie wyraźnie dodała pilankom wiary i przede wszystkim pewności siebie. Gospodynie grały dużo lepiej w przyjęciu i obronie. Kopalnią punktów w zespole pilskim była Agnieszka Kosmatka. Kapitan gospodyń zdobywała nie tylko wiele punktów w ataku, ale także i w bloku. Teraz to pilanki dyktowały warunki gry i robiły to na tyle skutecznie, że prowadziły już 19:14. Taka przewaga była w zupełności wystarczająca dla gospodyń. Mimo, że przegrywały 2:0, to doprowadziły do tie-breaka. W decydującej, piątej partii sytuacja na parkiecie zmieniała się bardzo szybko. Wydawało się, że pierwsze nerwy uspokoiły pilanki, które prowadziły. - Starałyśmy się gonić rywalki, ale zabrakło nam zimnych głów w decydujących momentach. Rywalki dobrze zagrywały, a my popełniałyśmy sporo błędów. Nie udało nam się wygrać, ale mam nadzieję, że zrewanżujemy się w play-off - oceniała skrzydłowa Farmutilu Piła Edyta Kucharska. Pod koniec seta dobra passa miejscowych się skończyła, pilanki przegrywały 11:13. Niewiele brakowało, aby zniwelowały straty do jednego oczka, ale błąd w dograniu piłki popełniła Alena Hendzel. Pierwszą piłkę meczową wykorzystała Ania Barańska.
- Cieszę się, że po tym meczu będzie można napisać, że Aluprof jest nadal niepokonany, a nie, że Piła pierwszym pogromcą BKS-u. Mogło się wydawać, że uda nam się wygrać 3:0. Po dwóch setach Piła zaczęła grać lepiej w obronie i ataku. Dobrze, że wygraliśmy piątego seta. Życzę powodzenia zespołowi pilskiemu w Lidze Mistrzyń - mówił po spotkaniu trener BKS-u Bielsko-Biała Igor Prielożny.
- Gratuluje zespołowi z Bielska. Zabrakło nam trochę szczęścia i kończących ataków. Nie możemy popełniać tyle błędów. Musimy być zawsze do końca skoncentrowane. Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski z tego spotkania - oceniła atakująca Farmutilu Piła Agnieszka Kosmatka.
- Od początku mecz nam się nie ułożył. Zrobiliśmy takie błędy, jakich wcześniej nie popełnialiśmy. To nie była nasza gra. Chcieliśmy grać lepiej niż Bielsko w odbiorze. Niestety nie wyszło nam to, prezentowaliśmy się dużo gorzej i przez to nie wykorzystaliśmy naszych głównych atutów, jakim są środkowe. Naszą grę musiały ratować zawodniczki, które grały na libero. Mam na myśli Michelę Teixeirę, która grała w Brazylii i Szwajcarii na tej pozycji oraz Martę Szczygielską - w Belgii. One same nie dadzą rady wygrać spotkania z takim rywalem. Cieszę się, że w ogóle wróciliśmy do gry w tym meczu - powiedział trener Farmutilu Piła Jerzy Matlak.