Bielszczanki zwycięskie po ciężkim boju
Liderujący rozgrywkom PlusLigi Kobiet BKS Aluprof Bielsko-Biała przystępował do spotkania z zamykającą stawkę Calisią Kalisz w roli zdecydowanego faworyta. Gospodynie sięgnęły po kolejne punkty, ale pokonanie zespołu znad Prosnej przyszło im z nadspodziewanym trudem. Bielszczanki zwyciężyły 3:1 (26:24, 25:20, 22:25, 25:18), a MVP została uznana Natalia Bamber.
W spotkanie lepiej „weszły” miejscowe, które szybko odskoczyły na trzy punkty, w czym duża zasługa świetnie współpracującego duetu – Katarzyna Skorupa i Katarzyna Gajgał. Siatkarki Calisii nie zamierzały jednak przyjąć roli przysłowiowego „chłopca do bicia” i ambitną postawą doprowadziły do wyrównania – 14:14. Jakby tego było mało, kaliszanki poszły za ciosem i zdołały wypracować jednopunktową przewagę. Zwiastowało to zaciętą końcówkę premierowego seta, który ostatecznie rozstrzygnął się na przewagi. O sukcesie bielskiej drużyny przesądziła sprytna zagrywka Eleonory Dziękiewicz, której nie zdołała odebrać libero gości Marta Kuehn-Jarek. Nietypowy przebieg miał za to kolejny set. Bielszczanki dyktowały warunki gry, ale popełniały zarazem niezliczoną ilość własnych błędów. Przyjezdne zdołały odrobić czteropunktową stratę i pewnie także ta partia byłaby do końca emocjonująca, gdyby nie skuteczność Anny Barańskiej w polu zagrywki. Zawodniczka, która jeszcze w poprzednim sezonie stanowiła o sile zespołu z Kalisza pozbawiła swój były klub nadziei na wyrównanie stanu potyczki. O ile w drugiej partii gospodynie zdołały przezwyciężyć własną niemoc, to set numer trzy od samego początku zwiastował kłopoty ekipy z Bielska-Białej. Rozkojarzenie w szeregach bielskiego teamu przyjezdne wykorzystywały bezlitośnie i błyskawicznie objęły zaskakujące prowadzenie 5:0. Podrażnione niekorzystnym obrotem wydarzeń na parkiecie faworytki meczu zabrały się do niwelowania dystansu i po ataku Natalii Bamber miejscowe już znajdowały się w lepszym położeniu – 14:13 dla BKS Aluprof. Wszystko wskazywało na to, że spotkanie zbliża się nieuchronnie ku końcowi, ale znów bielszczankom przytrafiły się seryjne pomyłki. Z takich prezentów zespół kaliski nie mógł nie skorzystać i w kolejnym starciu z ligowym faworytem wywalczył setową zdobycz. – To kolejny mecz w krótkim czasie z ekipą z czołówki i znów walczymy na tyle skutecznie, że potrafimy wygrać seta – zauważył Mariusz Pieczonka, szkoleniowiec ostatniego zespołu w tabeli kobiecej PlusLigi. Na więcej kaliszankom podopieczne Igora Prielożnego już nie pozwoliły. Czwarta partia od pierwszych akcji aż po ostatnie toczyła się pod znakiem dominacji gospodyń. Przewaga sięgnęła w pewnym momencie dziewięciu „oczek”, a ekipa przyjezdna nie miała już sił, aby pokusić się o doprowadzenie do tie-breaka. – Można powiedzieć, że dostosowaliśmy się do innych drużyn, które straciły seta z kaliszankami. Nie jest to dobry znak, gdy mocniejszy zespół dostosowuje się poziomem gry do rywala. To na pewno nie jest droga do sukcesu. Krytyczne uwagi po takim meczu oczywiście są, chwała dziewczynom natomiast za to, że zdołały przełamać się w czwartym secie – tłumaczył niezadowolony z gry swoich podopiecznych trener Prielożny. Kaliszanki zaprezentowały się więcej niż przyzwoicie, ale to znów nie przyniosło tak potrzebnych zespołowi punktów. – Przyjechałyśmy tutaj powalczyć, ale dla nas najważniejsze są najbliższe spotkania. Chcemy dołączyć do czołowej ósemki i wierzymy, że uda nam się ten cel osiągnąć – powiedziała kapitan Calisii Anna Woźniakowska. Dla lidera rozgrywek był to piętnasty triumf z rzędu, choć tym razem styl wygranej pozostawia wiele do życzenia. – Z jednej strony musimy skupić się na pozytywach w naszej grze, a z drugiej rozpatrzyć błędy. Ważne, żeby nie powtarzały się one w kolejnych meczach – podsumowała czołowa zawodniczka w bielskich szeregach, Natalia Bamber. Powrót do listy