Białystok roztopił Stal
Pronar Zeto Astwa AZS Białystok pokonał Stal Mielec 3:0 (26:24, 25:20, 25:11). Dzięki temu zwycięstwu akademiczki są blisko udziału w fazie play off o miejsca 1-8. MVP meczu została Małgorzata Cieśla.
- Tylko zwycięstwo za trzy punkty pozwalało nam nadal walczyć o ósemkę. Ale ono jeszcze niczego nie wyjaśnia, przed nami trzy trudne kolejki. Zespół pokazał dziś charakter, zagraliśmy bardzo poprawnie. Dziewczyny zrealizowały założenia - powiedział trener białostoczanek Wiesław Czaja.
Już pierwszy set spotkania o wszystko był horrorem. Najpierw dwa punkty zdobyły gospodynie po atakach Małgorzaty Cieśli i Natalii Ziemcowej. Potem inicjatywę przejęły „Stalówki”. Przede wszystkim lepiej odbierały zagrywkę. Justyna Ordak, kiedy tylko mogła, uruchamiała środkowe, głównie Sylwię Wojcieską. Natomiast skrzydłowe z Mielca kończyły ataki na pojedynczym bloku. Drużyna Rafała Prusa objęła prowadzenie i tylko na chwilę je straciła, gdy akademiczki po serii udanych zagrań wygrywały 13:12.
Gdy mielczanki wróciły do swojej dobrej gry wydawało się, że nic nie odwróci losów partii Prowadziły 22:18, miały nawet piłkę w górze na 23:18. Białostoczanki zablokowały jednak Magdalenę Piątek i od tego zaczęły się kłopoty ekipy gości. Przy stanie 21:23 serwis Cieśli przetoczył się po siatce na stronę Stali! Mielczanki nie wykorzystały też setbola, którego atakiem obroniła Ilona Gierak. Przy jej zagrywce AZS zdobył dwa kolejne punkty, po akcji Szeszko i autowym uderzeniu Kwiatkowskiej.
- Przeciwnik w pierwszym secie potrafił przenieść ciężar gry z lewego na prawe skrzydło, a my nie umieliśmy sobie z tym poradzić – mówił trener Stali Rafał Prus. - Drużynie z Białegostoku nie drżała też, tak jak nam, ręka w najważniejszych momentach. Gdybyśmy poradzili sobie w końcówce pierwszego seta, mecz mógł wyglądać inaczej, ale takie gdybanie tak naprawdę nie ma sensu.
Kolejna partia rozstrzygnęła się przy stanie 20:20. Wcześniej żadna z drużyn nie potrafiła zyskać przewagi, było tyle samo błędów co bardzo dobrej gry. Bohaterką ostatnich akcji została Gierak a jej przeciwieństwem Agata Wilk. Zawodniczka Stali, po wejściu na boisko zepsuła dwa ataki. Z kolei przyjmująca Pronaru Zeto Astwa AZS w ostatnich trzech akcjach dała solowy koncert. Najpierw dwukrotnie po mistrzowsku obiła ręce blokujących rywalek w trudnych kontrach. Po chwili dołożyła blok i AZS wygrał 25:20.
- W pierwszym i drugim secie widać było w naszej grze nerwowość. Zachowałyśmy jednak zimną krew i wiarę w zwycięstwo – mówiła kapitan Pronaru Zeto Astwa Joanna Szeszko.
W hali zapanowała fiesta. Zagrała specjalnie zaproszona na mecz orkiestra, a kibice, mimo niewielkich trybun (ale pełnych) chyba po raz pierwszy w historii wykonali „falę”. Gospodynie musiały się jednak mieć na baczności. Stal cały czas mogła odnieść zwycięstw 3:2, a nawet przegrać 2:3 – te wyniki bardziej urządzały mielczanki niż zespół Wiesława Czai. Jak się jednak szybko okazało, radość fanów AZS-u nie była przedwczesna.
Zespół gości fatalnie zaczął trzecią część meczu. Po kilku przegranych piłkach mielczanki wyglądały na zupełnie zrezygnowane. Na 5:2 podwyższyła kiwką Magdalena Godos. Przy stanie 6:2, Stal przeprowadzała zmianę, zawodniczki z Mielca tak długo zbierały się do ustawienia, że sędzia już zdążył zagwizdać. Ziemcowa skwapliwie posłała serwis w… puste pole rywalek. Choć przewaga gospodyń nie była jeszcze wielka, nic nie mogło odwrócić losów spotkania. Wyluzowane akademiczki popisywały się coraz lepszymi zagraniami, a wyglądające na pogodzone z porażką rywalki poczynały sobie nerwowo, momentami nieporadnie, jedynie od czasu do czasu podrywając się do walki. Od stanu 20:11 znów pięć kolejnych piłek padło łupem Pronaru Zeto Astwa AZS.
- Jestem bardzo z nas dumna. Potrafiłyśmy „przycisnąć” w końcówkach, a w pierwszych dwóch setach, to były strasznie stresujące sytuacje. W tych momentach to my dyktowałyśmy warunki. Ten mecz jest fajnym prognostykiem na przyszłość – powiedziała MVP meczu Małgorzata Cieśla.