Białostoczanki w trasie
Niezastąpiony pan Heniek, kierowca autobusu, zabrał siatkarki Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok na kilkudniową wycieczkę.
Dariusz Luks i jego podopieczne z nieco większymi niż zwykle torbami ze stolicy Podlasia wyruszyli we wtorek. W domu została jedynie Katarzyna Kalinowska. Środkowa skarży się na ból mięśni i dostała dwunastodniowe zwolnienie.
Pierwszym przystankiem była Rumia. Nad morzem akademiczki zrobiły krok do awansu do ćwierćfinału Pucharu Polski pokonując pierwszoligowe Wybrzeże 3:1. Rewanż, zaplanowany na 28 stycznia powinien być formalnością. W następnej fazie czeka już mistrz Polski - Muszynianka.
Dariusz Luks dał pograć wszystkim zawodniczkom, a do zwycięstwa koleżanki poprowadziła Izabela Żebrowska, zdobywczyni 37 punktów. Jedna zmiana była wymuszona. Kłopoty z bólem pleców ma Dominika Koczorowska. Mogłoby się wydawać, że wobec absencji Kalinowskiej, w zespole została tylko jedna zdrowa, nominalna środkowa, Marlena Mieszała. Pozory mylą. Kiedyś na tej pozycji – i to z powodzeniem – występowała bowiem Joanna Szeszko. W środę przypomniała sobie stare czasy. Jak przystało na kapitan, ze swojej roli wywiązała się wzorowo.
- Jak na zawodniczkę, która cały czas gra na innej pozycji, spisała się naprawdę bardzo dobrze. Miała kilka punktowych bloków i dużo wybloków – wymienia statystyk Pronaru Zeto Astwa Krzysztof Żabiński.
- Gdy ktoś jest tak wyszkolony umie sobie poradzić. W tej wymuszonej sytuacji Asia Szeszko jest alternatywą dla Dominiki Koczorowskiej – dodaje trener Dariusz Luks.
Póki co, wszyscy w zespole wierzą, że Dominika wystąpi w sobotę w Kaliszu przeciwko Calisii. Jedna z liderek drużyny jest z drużyną na drugim przystanku kilkudniowej podróży – w Kępnie. Białostoczanki trenują tam w przerwie między spotkaniem pucharowym i ligowym. Koczorowska próbuje dojść do siebie.
- Muszę zacisnąć zęby. W sytuacji, gdy Kasia Kalinowska została w domu nie mam wyjścia. Od lat mam kłopoty z plecami, związane z wadą postawy. Ostatnia przerwa świąteczna mogła mieć znaczenie. Wróciłam do obciążeń treningowych i się zaczęło – mówi Dominika. – To nie jest mój pierwszy raz. Najwyżej nafaszeruję się tabletkami przeciwbólowymi. Chcę zagrać, no chyba, że mnie zupełnie „połamie”. Wtedy wystąpi Asia. W Rumii przecież grała bardzo dobrze, tego się nie zapomina.
Z Kępna do Kalisza jest niecałe 40 kilometrów. W najstarszym mieście w Polsce białostoczanki zagrają o bardzo wysoką stawkę. Porażka oznacza niebezpieczną bliskość strefy spadkowej. Zwycięstwo może sprawić, że pierwsza czwórka znów znajdzie się w zasięgu ręki.