Białostoczanki skarciły Farmutil
Pronar-Zeto Astwa AZS Białystok, tak jak w poprzednim sezonie, swoje pierwsze zwycięstwo zanotował w meczu z Farmutilem Piła. Wynik ten sam - 3:1. Tyle, że teraz stało się to już w inauguracyjnej, a nie jak wówczas, w dziesiątej kolejce ekstraklasy. - Miałyśmy nadzieję, że taki będzie początek. Mocno w to wierzyłyśmy. Po nieudanym turnieju w Mielcu, musiałyśmy się mocno skoncentrować i to nam pomogło – mówiła Izabela Żebrowska, MVP spotkania.
Do czwartku nie wiadomo było, czy w ekipie wicemistrzyń Polski zagrają pozyskane z Aluprofu Bielsko-Biała, Milena Sadurek i Paulina Maj. Ostatecznie wystąpiły na parkiecie, ale pilanki i tak nie zdobyły nawet punktu. Nie zagrała Alena Hendzel, choć przyjechała do Białegostoku, by załatwić sprawy ze swoim byłym już klubem, i należy wierzyć, że utalentowana Białorusinka już za tydzień zadebiutuje w barwach Farmutilu. Z kolei po stronie białostockiej zabrakło kluczowej przyjmującej - Agaty Karczmarzewskiej-Pury leczącej uraz mięśni brzucha.
Mimo, że mecz był emocjonujący, oba zespoły jeszcze nie pokazały wszystkiego co potrafią. Znacznie bliżej swojego ideału znalazły się jednak gospodynie. To one wytrzymały nerwową końcówkę pierwszej, pełnej obustronnych błędów partii, choć mimo prowadzenia 19:14 i 23:19 pozwoliły rywalkom wyrównać i wywalczyć setbola. Na 24:24 punkt zdobyła znakomicie dysponowana Marlena Mieszała, a kolejne dwa, AZS zapisał na swoje konto dzięki serwisom Czeszki Lucie Muhlsteinovej. Farmutil dostał sygnał, że tego dnia trzeba będzie ciężko pracować na sukces. Pilanki zakasały rękawy i w drugim secie bezlitośnie wykorzystały słabsze momenty białostoczanek. Trener Jerzy Matlak miał chwilę spokoju, bo rywalki zdobyły tylko 16 punktów. W jego ekipie pierwsze skrzypce grała Agnieszka Bednarek, bezbłędna na środku siatki i groźna w zagrywce.
Sielanka trwała jednak krótko. Farmutil trzeciego seta dobrze tylko zaczął, prowadząc 5:1. Od tego momentu wicemistrzynie Polski grały coraz gorzej. W sumie, w trakcie spotkania Matlak chyba pięciokrotnie zmieniał zestaw swoich przyjmujących. Najczęściej między kwadratem dla rezerwowych a boiskiem kursowały Michela De Casia Teixeira i Joanna Frąckowiak. Kto by jednak nie przebywał na parkiecie, pilanki miały spory kłopot z zagrywką Pronaru. Także w obronie zdarzały im się raz po raz nieporozumienia. A białostoczanki robiły swoje, uparcie wydzierając przeciwniczkom punkty. Gdy Farmutil wyrównał z 16:13 na 16:16, gospodynie natychmiast uciekły na prowadzenie 21:18. Zrobiło się tylko 22:21, no to za chwilę było 24:21. Piłkę setową, mimo podwójnego bloku, skończyła Słowaczka Katarina Truchanova. Ona i Katarzyna Walawender na pozycjach przyjmujących AZS-u spędziły całe spotkanie.
Prowadzenie 6:3 w czwartym secie to ostatni moment, gdy wydawało się, że Farmutil się pozbiera. Seria zagrywek Truchanovej poparta kontrami i blokiem Dominiki Koczorowskiej przyniosły jednak gospodyniom sześć „oczek” z rzędu. Dalej poszło już gładko. Milena Sadurek nie mogła zgubić na siatce białostoczanek i tylko pojedyncze ataki zespołu gości przechodziły „na czysto”. Z drugiej strony swoimi ciosami raziła pilanki Izabela Żebrowska. Końcowego odliczania nic nie mogło zatrzymać. Ostatni gwóźdź w parkiet Farmutilu wbiła właśnie Żebrowska pieczętując wybór MVP meczu. Pronar-Zeto Astwa AZS Białystok pokonał Farmutil Piła 3:1 (26:24, 16:25, 25:22, 25:21)
Konferencja prasowa miała trochę niecodzienny przebieg. Ponieważ odbywa się w niekomfortowym miejscu, w chłodnym korytarzu przy hali Szkoły Podstawowej numer 50, Jerzy Matlak odmówił wypowiedzi. Oto zapis konferencji:
Jerzy Matlak (trener Farmutilu): Przepraszam, ale w takich warunkach nie będę się wypowiadał.
Agnieszka Kosmatka (kapitan Farmutilu): Popełniłyśmy dziś masę błędów i dlatego przegrałyśmy. Nie chcę jednak umniejszać sukcesu zespołu z Białegostoku, który zasłużył na zwycięstwo.
Joanna Szeszko (kapitan Pronaru-Zeto Astwa AZS ): Bardzo cieszymy się ze zwycięstwa. Wreszcie udało nam się wygrać mecz na inaugurację ligi. Kluczowymi elementami, które pomogły nam w odniesieniu sukcesu były dziś ostra zagrywka i blok.
Dariusz Luks (trener Pronaru-Zeto Astwa AZS): Dziś wygraliśmy naszą siłą - zespołowością. Farmutil to ekipa indywidualności, ale to my tworzyliśmy prawdziwą drużynę. Wszystkim dziękuję: kibicom, miastu i sponsorom, bo wspierają nas w trudnych i lepszych chwilach. Dziś wygrał zespół, który bardziej chciał zwyciężyć. To nie drużyna z Piły przegrała, tylko my zasłużenie wygraliśmy.
Powrót do listy