Bezlitosne bielszczanki
Zdecydowanie więcej emocji spodziewano się po konfrontacji siatkarek BKS Aluprof z rywalkami z Dąbrowy Górniczej. Dominacja gospodyń nie podlegała dyskusji, a dowodem tego jest pewny triumf bez straty seta – 3:0 (25:16, 25:18, 25:20). MVP meczu została Helena Horka.
Spotkanie rozpoczęło się od odważnej gry zespołu przyjezdnego, ale bielszczanki nie musiały długo szukać właściwego rytmu gry. Pierwsze prowadzenie miejscowe objęły przy stanie 6:5 i od tego momentu konsekwentnie budowały przewagę. Gdy świetnym blokiem popisała się Anna Barańska, BKS Aluprof prowadził już 18:9. Liderki rozgrywek kobiecej PlusLigi przewyższały ekipę MKS-u w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, stąd wygrana 25:16 dziwić nie może. – W pierwszym secie zdobyliśmy aż 16 punktów atakiem, co na żeńską siatkówkę jest wynikiem znakomitym. Świadczy to o dobrym poziomie naszej gry – nie ukrywał zadowolenia na pomeczowej konferencji Igor Prielożny, szkoleniowiec bielskiego zespołu.
Dosyć podobny przebieg miała kolejna odsłona, z tą jednak różnicą, że siatkarki z Dąbrowy Górniczej nieco dłużej dotrzymywały kroku bielszczankom. Na drugiej przerwie technicznej przewagą faworytek wynosiła dwa „oczka”, ale kolejne cztery akcje gospodynie rozstrzygnęły na swoją korzyść. O większych emocjach nie mogło być więc mowy, bo zawodniczki MKS-u kompletnie nie radziły sobie z zagrywką siatkarek z Bielska-Białej. – Przez dwa sety praktycznie nie istnieliśmy na parkiecie. Bielszczanki postawiły nam bardzo trudne warunki. Mieliśmy duży kłopot z przyjęciem zagrywek, a przewagi w tym elemencie nie potrafiliśmy zniwelować – zauważył szkoleniowiec zespołu gości Waldemar Kawka.
Najwięcej ciekawego działo się w partii trzeciej. W bielskie szeregi wkradło się pewne rozluźnienie, a zawodniczki z Dąbrowy Górniczej zwietrzyły szansę na osiągnięcie korzystnego wyniku. Za sprawą sprytnych „kiwek” eks-bielszczanki Magdaleny Śliwy, przyjezdne objęły nawet dwupunktowe prowadzenie – 14:12. – Naszym problemem były przestoje w przyjęciu, a poza tym nie robiłyśmy żadnej krzywdy przeciwniczkom własną zagrywką. Na siatce toczyłyśmy równorzędną walkę, ale to było za mało, aby zdobyć chociaż jeden punkt – podkreślała po zakończeniu spotkania kapitan MKS-u, Magdalena Śliwa.
Końcówkę potyczki gospodynie rozegrały po mistrzowsku, konsekwentnie wykorzystując każdą, nawet najmniejszą pomyłkę rywalek. Ostatnim akcentem sobotniego starcia było autowe zbicie Beaty Strządały.
- W trzecim secie BKS trochę spuścił z tonu i dlatego mecz stał się bardziej wyrównany. Końcówka nie pozostawiła już żadnych dyskusji. Na pewno wpływ na naszą postawę miał trudny środowy bój z Calisią, ale tą rundą każdy zespół jest już zmęczony. Bielszczanki nie przez przypadek liderują rozgrywkom. Sądziłem, że postawimy im trudniejsze warunki, ale dla nas jest kilka bardziej istotnych meczów – podsumował trener Kawka. Pomimo nadspodziewanie łatwego triumfu kapitan BKS Aluprof, Natalia Bamber podkreśliła niezłą grę rywalek. – Zespół z Dąbrowy Górniczej jest groźny i pokazał to już w poprzednich spotkaniach. Dziś kluczem do zwycięstwa była nasza zagrywka. Cieszymy się z kolejnych punktów.
Bielszczanki wciąż zachowują więc miano jedynej niepokonanej drużyny w PlusLidze i wielce prawdopodobne, że tak zakończą pierwszą rundę rozgrywek. – Dobrze, że nie zlekceważyliśmy przeciwnika, a całe spotkanie daje sporo optymizmu przed wtorkowym meczem pucharowym. Znamy rywala i przede wszystkim to my musimy zagrać swoje z Serbkami – powiedział Igor Prielożny.