Bezbarwny Farmutil przegrał z solidną Gedanią
Farmutil Piła przegrał z Gedanią Żukowo 2:3 (25:20, 24:26, 25:19, 16:25, 9:15). MVP spotkania została Elżbieta Skowrońska.
Trener Grzegorz Wróbel podczas tego spotkania nie mógł skorzystać z usług Mai Tokarskiej, która przyjechała razem z zespołem, ale szkoleniowiec nie chciał ryzykować pogłębiania urazu. Było to na pewno spore osłabienie, bo 18-letnia zawodniczka bardzo dobrze spisywała się w tym sezonie. Jednak żukowianki mają w perspektywie ważny pojedynek z Calisią Kalisz. W pilskim zespole doszło do bardzo ważnej zmiany. Drużynę w tym spotkaniu prowadził Adam Grabowski, który dotychczas pełnił obowiązki drugiego trenera. Pilanki od samego początku grały niezwykle efektywnie na siatce. Przyjezdne po kilku punktowych blokach wyraźnie się wystraszyły i zaczęły szukać innych rozwiązań aniżeli mocne ataki, lecz nie przynosiło to zamierzonych rezultatów. Już po dziesięciu minutach od pierwszego gwizdka na tablicy świecił się wynik 14:5, a opiekun zespołu gości - Grzegorz Wróbel zdążył wykorzystać już dwa czasy. Dopiero przy stanie 16:8 przyjezdne wyprowadziły skuteczny kontratak. Wicemistrzynie Polski nie pozwalały rywalkom na wiele i cały czas kontrolowały wydarzenia na boisku. Pierwszą piłkę setową żukowianki obroniły dzięki Elżbiecie Skowrońskiej, która uderzyła blok-aut. Następną akcję Milena Sadurek rozegrała do Agnieszki Bednarek, która zakończyła partię. Początek drugiej odsłony okazał się być już zdecydowanie bardziej wyrównany. Zespół z Żukowa dużo lepiej grał w obronie. Libero ekipy przyjezdnej, Agata Durajczyk była bardzo aktywna w polu. Jednak i jej nie udało się podbić wszystkich ataków rywalek, a zespół na pierwszą przerwę zszedł z dwupunktową stratą. Siatkarki Farmutilu Piła przez dłuższą chwilę utknęły w jednym ustawieniu, gdy na zagrywce była Katarzyna Wellna i na tablicy zaświecił się wynik 13:12 dla gości. - Spotkanie rozpoczęliśmy nerwowo, bo wiadomość o zwycięstwie Kalisza strasznie dziewczyny podłamała. Na boisko wyszły bez wiary, ale z każdą piłką było coraz lepiej - mówił opiekun Gedanii Grzegorz Wróbel. Pilanki cały czas goniły wynik, a po autowym uderzeniu Micheli Teixeiry przegrywały już 21:24. Przyjezdne w końcówce wykazały się sporą niefrasobliwością, bo nie wykorzystały trzech piłek setowych, sporo błędów popełniła Natalia Ziemcowa, dlatego kolejny raz w tej partii zaświecił się remis - 24:24. O dziwo tę niesamowitą końcówkę wygrały dużo mniej doświadczone żukowianki. Gospodynie łatwo straciły dwa oczka z rzędu, najpierw piłkę splasowała Elżbieta Skowrońska, a później w siatkę uderzyła Michela Teixeira. Żadnej z drużyn po pierwszych akcjach trzeciej partii nie udało się odskoczyć na kilka punktów. Po przerwie wydarzenia na parkiecie zdominowały miejscowe, które wyraźnie wzmocniły serwis, a ich rywalki zaczęły tracić punkty seriami. Trener Grzegorz Wróbel próbował zmianami ratować sytuację - na parkiecie pojawiły się Aleksandra Pasznik i Tamara Kaliszuk. Obie siatkarki wprowadziły sporo ożywienia do gry, bo ich zespołowi udało się znacznie zmniejszyć straty z 19:13 do 20:17, ale to było wszystko, co przyjezdne mogły zrobić w tym secie. Czwarty set rozpoczął się od serii błędów, lecz wraz z upływem czasu obie ekipy zaczęły grać uważniej i trwała walka punkt za punkt. Rozgrywające bardzo często zatrudniały skrzydłowe, a te grały na wysokiej skuteczności. Po kilku minutach wyrównanej gry sytuacja zaczęła się wymykać gospodyniom spod kontroli. Dobrze na parkiecie radziły sobie Natalia Nuszel i Natalia Ziemcowa. Pierwsza z nich raziła miejscowe zagrywką, a druga stanowiła ścianę nie do przejścia - przyjezdne zeszły na drugą przerwę, prowadząc 16:12. Kolejne akcje to seria błędów pilanek, bo żukowianki w znakomitej większości przypadków jedynie dostarczały piłkę rywalkom, a te nie potrafiły zrobić z niej użytku. - Ta słaba gra ciągnie się za nami od meczu z Dąbrową Górniczą. Tak jak Gedania ma ważny mecz z Kaliszem, tak my będziemy mieli z Bydgoszczą. Mam nadzieję, że tam będzie o niebo lepiej - twierdził po spotkaniu Adam Grabowski. Wydawało się, że tie-break lepiej zaczęły gospodynie, które po zbiciu Agnieszki Kosmatki wyszły na dwupunktowe prowadzenie. Jednak później na zagrywce w zespole Gedanii pojawiła się Katarzyna Wellna, która już kolejny raz w tym meczu pogrążyła rywalki swoją zagrywką, aplikując im dwa asy. - Przegrałyśmy ten mecz nie zmęczeniem, a własnymi błędami.Trudno mi powiedzieć, z czego one wynikają. Wydaje mi się, że byłyśmy odpowiednio skoncentrowane przed tym meczem - twierdziła po spotkaniu Marta Szczygielska. Powrót do listy