Bessa Centrostalu trwa
Centrostal Bydgoszcz przegrał z Enionem Energią MKS-em Dąbrowa Górnicza 1:3 (25:20, 11:25, 24:26, 20:25). MVP meczu została Krystyna Tkaczewska.
Bydgoskie siatkarki nie mogą wyjść z dołka. Osłabione brakiem Moniki Smak i Kingi Zielińskiej, które miały być podstawowymi zawodniczkami zespołu Piotra Makowskiego przegrały piąty mecz z rzędu, ulegając we własnej hali rywalkom z Dąbrowy Górniczej.
O zwycięstwie w pierwszym secie zadecydowała równa gra gospodyń, skuteczny atak, szczególnie Kuligowskiej (6 pkt. z 13 zespołu), zagrywka (3 pkt.), ale też błędy (11) rywalek szczególnie w zagrywce. Dobrze grę miejscowych prowadziła także Jana Sawoczkina. 35-letnia Ukrainka, która w ub. sezonie grała w Gedanii została sprowadzona w trybie awaryjnym kilka dni temu, gdy diagnoza lekarska wykazała, że podstawowa rozgrywająca zespołu z Bydgoszczy, Monika Smak musi poddać się operacji kolana.
Wystarczyło jednak, że dąbrowianki w drugim secie „wzmocniły” zagrywkę, by gra Centrostalu kompletnie się posypała. Bydgoszczanki zaczęły popełniać błędy, w każdym prawie elelemncie. Gdy Kuligowska atakowała w aut MKS prowadził 13:9, w przyjęciu nie radziła sobie kompletnie Wysocka (zespół stracił w całym meczu bezpośrednio 5 pkt. po jej błędach). Trener Makowski chciał nawet dokonać zmiany i wprowadzić jako libero Nowakowską, ale nie było drugiej koszulki w niebieskim kolorze.
Dąbrowianki, dzięki skutecznej w każdym elemencie Ewelinie Sieczce, świetnie spisującej się w obronie Tkaczewskiej, odskoczyły na 16:10. Słabo też w tej partii spisywała się Mróz, która miała największe problemy by zgrać się z Sawoczkiną. Trener Makowski na przerwach próbował podpowiadać, mobilizować zespół, ale zbyt często dobre akcje były psute prostymi błędami w zagrywce czy przyjęciu. Spadłą przez to skuteczność ataku, a rywalki grające w miarę płynnie kontrolowały grę. W 3. secie prowadziły 3:1, 6:2, 8:4, a potem jeszcze 16:11, 18:12 i 23:16. Wtedy nastąpił zryw (20:23) Centrostalu (dobra obrona i gra blokiem) poparty błędami atakujących MKS (dwukrotnie w aut biła Szczurek). Na dodatek pomylili się dwukrotnie sędziowie. Najpierw, gdy Centrostal doprowadził do wyniku 23:24 nie zauważyli, że piłka po ataku Sadowskiej dotknęła dłoni bydgoszczanek, a później niesłusznie uznali, że był blok przy ostatnim ataki Sieczki. Wyniku partii to na szczęście nie wypaczyło.
W ostatnim secie MKS objął po jednej serii prowadzenie 16:12, potem od 17:14 odskoczył znów na 21:15 i nie poddał się, gdy bydgoskie siatkarki z 22:16 doszły na 22:20.
- Było dzisiaj trochę walki, zabrakło jednak przede wszystkim przyjęcia w drugim secie, gdy Dąbrowa zaryzykowała – mówił po meczu trener Makowski. - Pogoniły nas bardzo mocno, w trzecim secie goniliśmy, mieliśmy nawet piłkę setową, ale nie udało się przełamać zespołu. W czwartym jedna dłuższa dekoncentracja, źle przyjęta zagrywka i nie skończony atak i już do końca zespół z Dąbrowy kontrolował sytuację.
- Początek meczu był dość nerwowy z naszej strony – komentowała Magdalena Śliwa. - Duża liczba zepsutych zagrywek, oddawałyśmy Bydgoszczy punkty można powiedzieć „za darmo”. Potem jednak myślę, że inicjatywa była po naszej stronie. Końcówki po drugim secie nerwowe, ale myślę, że byłyśmy dziś zespołem trochę lepsze.
- Mecz błędów, błędów i jeszcze raz błędów z obu stron – mówił Waldemar Kawka. - Na początku naszych, później zespół z Bydgoszczy je popełniał, stąd taki wynik. Nie grało nam się łatwo i dlatego cieszy zwycięstwo, choć zdajemy sobie sprawę, że zespół Centrostalu jest w trudnej sytuacji. Ma kilka zawodniczek niedysponowanych, gra nie w takim zestawieniu, jak powinien grać. Gdyby był pełny skład, myślę, że inaczej ten mecz byłby inny.