Bednarek-Kasza: może kiedyś tu wrócę
W niedzielę PTPS Piła przegrał z mistrzem Polski Bankiem BPS Muszynianką Fakro Muszyna 1:3. Zespół gości odniósł łatwe zwycięstwo. Oddał gospodyniom seta z powodu dekoncentracji.
- Do każdego pojedynku musimy przygotować się bardzo sumiennie. Absolutnie nie możemy podejść do mecz z biegu. Jednak nie powinniśmy bać się, żadnego rywala - zapowiadał jeszcze przed spotkaniem trener PTPS-u Wojciech Lalek, lecz tuż po nim nie krył rozczarowania. - Troszeczkę się zmartwiłem tym meczem, bo liczyłem na inny występ mojego zespołu. Udało nam się wygrać seta i cały ten środek meczu był jeszcze do przyjęcia. Przed meczem się wypowiadałem, że nie możemy wyjść na mecz w przeświadczeniu gry z Muszynianką. Niestety, tak zrobiliśmy i dlatego tak to wyglądało.
Przyjezdne z Muszyny zaczęły mecz z ogromną werwą już po chwili prowadziły 10:5. Dlatego wydawać się mogło, że niemal bez trudu przychodzi im zdobywanie kolejnych oczek. Drużyna z Muszyny zagrała bardzo ofiarnie w obronie i cierpliwie w ataku. I po nieco ponad półtora godzinie cieszyły się ze zdobycia trzech punktów, ale do stylu, w jakim to uczyniły miały zastrzeżenia. - Jedne sety mogły się podobać, a drugie nie. Nie zagrałyśmy jakiegoś porywającego widowiska. Jedynie w pierwszej partii miałyśmy zdecydowaną przewagę, ale już w kolejnych odsłonach pilanki próbowały dobrać się nam do skóry. Gospodynie niczym nas nie zaskoczyły, bo z większością zawodniczek znamy się jak łyse konie - zapewniała siatkarka Banku BPS-u Muszynianki Fakro Muszyna - Izabela Żebrowska. Przyjezdne miały nieco ułatwione zadanie, bo prezes i zarazem trener drużyny z Muszyny - Bogdan Serwiński zadbał o to, aby jego zespól wzmocniła jedna z najlepszych środkowych w Polsce Agnieszka Bednarek-Kasza. Rodowita złotowianka jeszcze nie tak dawno była gwiazdą pilskiego zespołu, lecz po czterech latach zdecydowała się opuścić pilski klub.
- Po sezonie w Pile zaszło wiele zmian, a przede wszystkim zabrakło głównego sponsora. Zmienił się także trener odeszło też kilka zawodniczek, a ja otrzymałam dobrą propozycję z Muszyny. Prawda jest też taka, że tak naprawdę, to nikt w tutaj mnie jakoś specjalnie nie zatrzymywał, lecz kto wie może kiedyś jeszcze tu wrócę - zaznaczyła Agnieszka Bednarek-Kasza.
Środkowa Banku BPS-u Muszynianki Fakro Muszyna po raz pierwszy w karierze miała okazję zagrać przeciwko swojemu byłemu klubowi, bo odkąd ukończyła Szkołę Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu, to była wierna pilskiemu zespołowi.
- Starałam się podejść do tego spotkania jak do każdego innego. Na pewno mam ogromny sentyment do pilskiego klubu. Można powiedzieć, że tutaj rozpoczynałam swoją karierę i bardzo dobrze mi się tutaj mieszkało. W tej sali spędziłam cztery długie lata i był to niezwykły dla mnie okres. Zdecydowanie czuje się jeszcze bardziej pilanką i wróciłam tutaj jak domu. Na pewno to była trudna sytuacja, bo Piła nie jest mi obojętna, ale taki jest sport i tak bywa, że trzeba grać przeciwko swoim koleżankom - powiedziała rozradowana MVP spotkania.
W zupełnie innych nastrojach były gospodynie. Na ich twarzach malowało się jedynie rozczarowanie, bo przed pojedynkiem miały nadzieje, że uda im się zaprezentować z lepszej strony. Maja Tokarska oraz Monika Martałek, to dwie siatkarki, które miały zastąpić Agnieszką Bednarek-Kaszę w drużynie PTPS-u jednak w tym pojedynku im to nie wyszło. Pierwsza z nich zapisała na swoim koncie zaledwie trzy punkty, a druga nie zdobyła żadnego. - Trudno cokolwiek powiedzieć po takim meczu. Zagrałyśmy słabo we wszystkich elementach. Nic nam nie szło w tym spotkaniu. Jesteśmy jeszcze bardzo młode i ten mecz pokazał, że przed nami jest jeszcze wiele pracy - mówiła wyraźnie zrezygnowana Maja Tokarska. - W pierwszym i czwartym secie siatkarki z Muszyny miały zdecydowaną przewagę, ale widać było, że dziewczyny starały się walczyć. Jednak decydujące okazały się problemy z przyjęciem, bo później w konsekwencji, nie mogłyśmy wyprowadzić ataku - dodała Monika Martałek.