Bartłomiej Dąbrowski: Mama powtarzała mi: patrz na Antigę i Winiarskiego
- Chcielibyśmy namieszać w TAURON Lidze - twierdzi Bartłomiej Dąbrowski, najmłodszy trener w lidze, który w rozpoczynającym się sezonie poprowadzi #VolleyWrocław.
W rozpoczynającym się nowym sezonie TAURON Ligi w samodzielnej pracy zadebiutuje trzech trenerów: Bartłomiej Dąbrowski w #VolleyWrocław, Dawid Michor w Chemiku Police i Mikołaj Mariaskin w Sokole & Hagric Mogilno. Najmłodszy z nich ma 31 lat, ale wszyscy są jeszcze przed czterdziestką, co pokazuje, że szefowie klubów nie boją się stawiać na młodych. W całej lidze tylko trzech szkoleniowców ma więcej niż 50 lat: Przemysław Michalczyk (51), Nicola Vettori (53) i Alessandro Chiappini (55), a średnia wieku to 40,5 roku.
TAURONLIGA.PL: Jest pan najmłodszym trenerem w lidze?
Bartłomiej Dąbrowski: Naprawdę? Bardzo mi miło.
Jak trafił pan do siatkówki?
- Jak każdy młody chłopak zaczynałem od piłki niżej. To były czasu, kiedy na topie była Wisła Kraków prezesa Cupiałą i trenera Henryka Kasperczaka. Najbardziej lubiłem ją oglądać i oczywiście chciałem zostać piłkarzem. Ale mocno urosłem. Z siatkówką miałem kontakt, bo moja mama była siatkarką, kapitanem drużyny ŁKS-u.
Czyli poszedł pan w ślady mamy?
- Dla chłopaka mama nie zawsze jest autorytetem. Dla mnie był takim pan Artur Ważny, mój nauczyciel. Po jednym z w-fów i wziął mnie, wtedy szóstoklasistę, na męską rozmowę i powiedział, że piłkarza to ze mnie nie będzie, a w siatkówce mam szansę coś osiągnąć. Trafiłem do Wifamy Łódź, najpierw do trenera Kurka, a później do Ostrowskiego. Następnie poszedłem do SMS-u w Spale, gdzie obserwowałem reprezentację Polski trenera Daniela Castellaniego i wtedy naprawdę zainspirowała mnie praca trenera. Siedziałem i notowałem sobie ćwiczenia. Skończyłem szybko grę i obraziłem się na siatkówkę. Wróciłem do Łodzi do klasy maturalnej.
Na jak długo?
- Mama zadzwoniła do Gosi Niemczyk, która była trenerką w Budowlanych i tak trafiłem do tego klubu. Przez cztery lata pomagałem jako wolontariusz, a później trenerem juniorek został Jacek Pasiński, który zaprosił mnie do współpracy. To była pierwsza moja profesjonalna praca. Po roku zdobyliśmy brąz mistrzostw Polski juniorek i Jacek został trenerem pierwszego zespołu, a ja pracowałem z młodzieżą. W sumie spędziłem w Budowlanych siedem lat. Przy pomocy Jakuba Dolaty trafiłem do #VolleyWrocław jako asystent. Po sezonie była trochę śmieszna sytuacja, bo podpisałem kontrakt w Pile. Wtedy w klubie były zawirowania i w 2018 roku, dwa tygodnie przed rozpoczęciem sezonu, zadzwonił do Lorenzo Micelli i zaproponował pracę w Developresie Rzeszów. To był zespół z TOP-u, bo poprzednie rozgrywki zakończyła na czwartym miejscu. Prezes PTPS-u, nieżyjący już pan Radosław Ciemięga zgodził się na zerwanie umowy i przeniosłem się do Rzeszowa. Najpierw pracowałem z trenerem Micellim, a później przez pięć lat z Antigą. Po zwolnieniu Micellego prowadziłem zespół ostatnich meczach play-off [Developres wygrał rywalizację z Chemikiem Police o brązowy medal - przyp. red.].
Który z trenerów miał największy wpływ na pańską karierę?
- Największy oczywiście Stephane Antiga. Spędziliśmy z sobą dużo czasu. Antiga był jednym z moich idoli siatkarskich jeszcze gdy chciałem zostać zawodnikiem. Gdy oglądaliśmy mecze Skry Bełchatów, mama powtarzała mi: patrz na Antigę i Winiarskiego, bo grają najinteligentniej. Mam gdzieś nawet zdjęcie z Antigą, jako gimnazjalista. On miał największy wpływ na moją pracę. Ale staram się podglądać wielu trenerów. Marzę, by móc porozmawiać z trenerem Adamem Nawałką. Podoba mi się zarządzanie przez niego grupą i sztabem. Wszyscy wypowiadali się o nim w samych superlatywach. Wzorem był też Giovanni Guidetti. Z młodszych trenerów cenię sposób pracy w Bielsku-Białej Bartka Piekarczyka, z którym mam bardzo dobre relacje.
Już w grudniu ubiegłego roku rzeszowski klub poinformował, że po sezonie odchodzi Stephane Antiga. A pan kiedy porozumiał się z #VolleyWrocław?
- W marcu dostałem propozycję pracy. Uśmiecham się, bo wcześniej już sporo wcześniej słyszałem, że Dąbrowski idzie do Wrocławia, choć ja nic o tym nie wiedziałem. Zadzwonił prezes Jacek Grabowski i był bardzo konkretny. Przyznaję, że miałem ofertę z innego klubu, lecz miałem w pamięci mój pierwszy sezon spędzony we Wrocławiu i żadnych z związanych z tym negatywnych wspomnień. Musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie, czego chcę? Czy jestem już gotowy na samodzielną pracę. Stwierdziłem, że to odpowiedni czas.
Kto budował nową drużynę #VolleyWrocław? Zmian było sporo...
- Prezes dał mi wolną rękę jeśli chodzi o wybór zawodniczek. Budowaliśmy ten zespół wspólnie, jestem dumny, bo jak na trenera pierwszy raz pracującego samodzielnie, trafiłem na fantastyczną grupę ludzi. Czuję we Wrocławiu zaufanie ze strony dziewczyn i prezesa i uważam, że nasz zespół może trochę namieszać.
Jakie cele postawione są przed zespołem?
- Dla mnie najważniejsze, byśmy rozwijali się jako zespół i indywidualnie. Liga to będzie weryfikować, bo na wyniki wpływ na wiele czynników, na przykład jak urazy.
Mimo młodego wieku od wielu lat jest pan w TAURON Lidze i obserwuje zmiany. Czego, oprócz dużych pieniędzy, brakuje nam, żeby zbliżyć się do najsilniejszych?
- No tak, brakuje nam pieniędzy, bo dziś nie wielkiego sportu bez wielkich pieniędzy. Według mnie poziom ligi trochę spadł, m.in. przez ostatnie problemy Chemika Police. Ważne jest teraz, by młode zawodniczki nie uciekały do Stanów Zjednoczonych na studia. Cieszymy się, że nasze najlepsze siatkarki wyjeżdżają do Turcji i Włoch, odnosząc tam sukcesy. Musimy zastąpić je Polkami, a gdy najlepsze młode zawodniczki wyjeżdżają, nie ma kim! Trzeba zrobić wszystko, by zapewnić dziewczynom rozwój. Musimy zastanowić się, co zrobić, by zawodniczki nie musiały wyjeżdżać. Uważam, że potencjał w kobiecej siatkówce jest duży. W młodzieżowych rozgrywkach trzy roczniki zajęły czwarte miejsca w mistrzostwach Europy. Awans na igrzyska olimpijskie pokazuje, że idziemy w dobrą stroną. Pomaga nam w tym PZPS, który zaczął prowadzić szkolenia dla trenerów, miałem okazję uczestniczyć w takim z Massimo Barbolinim [cztery razy jego drużyny wygrywały Ligę Mistrzów - przyp. red.]. Bartek Piekarczyk był w tym roku u Bernarda Rezende, Maciek Biernat w Serbii. Siatkówka jest naszą polską dyscypliną i trzeba to wykorzystać.
A w tym sezonie kto jest faworytem do tytułu?
- Głównymi - na papierze - są Developres Rzeszów i ŁKS, które powinny się bić o mistrzostwo Polski. Nie skreślałbym też Budowlanych i Bielska-Białej. Widziałbym w tym gronie także swoją drużynę, bardzo ambitną, mającą dużo do udowodnienia.
Powrót do listy