Bank BPS Muszynianka Fakro - Atom Trefl 1:3
Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna przegrał z Atomem Treflem Sopot 1:3 (25:19, 20:25, 20:25, 23:25) w drugim meczu finału PlusLigi Kobiet. MVP spotkania została Małgorzata Kożuch. W rywalizacji do trzech zwycięstw jest 1-1.
Już na rozgrzewce widać było, że zespół Atomu zupełnie zapomniał o porażce w pierwszym meczu. Mocne ataki Hodge, Kożuch i Sieczki zwiastowały podjęcie walki przez nadmorski zespół. Muszynianki rozpoczęły mecz w podobnym ustawieniu jak dzień wcześniej. Sopocianki dokonały jednej zmiany i jak się później okazało, niemalże decydującej o przebiegu meczu. Na pozycji środkowej Eleonora Dziękiewicz zamieniła Maję Tokarczyk i ta była reprezentantka Polski znacznie uaktywniła grę swej drużyny na środku siatki, zarówno w bloku jak i ataku. Pierwszy set nie zapowiadał jeszcze dominacji Atomu. Muszynianki prowadziły 8:6. Kapitalnie czuła się w ataku Werblińska. Rozluźniona przyjmująca Banku BPS zafundowała rywalkom jeszcze dwa asy serwisowe i miejscowe prowadziły10:6. Swoje dodały Rourke i Wensink, co pozwoliło mineralnym utrzymywać przewagę 16:12. Sopocianki nie poddawały się, walczyły. Co pewien czas pokazywała się Kożuch, a na środku coraz wyraźniej zaznaczały swoją obecność Dziękiewicz i Ssuschke-Voigt. Pierwszego seta jednak pewnie wygrały mistrzynie kraju 25:15, po ataku nie mylącej się dotąd Anny Werblińskiej.
Druga partia rozpoczęła się od totalnej wymiany ciosów. Sopocianki zwarły szyki i dzięki doskonałej grze w obronie Pauliny Maj powoli zaczęły przeważać. Gdy Bednarek-Kasza i Rourke zatrzymały blokiem Hodge na tablicy wyników widniał wynik 12:12. Nastąpiła taktyczna zmiana w zespole Banku BPS. Pojawiły się Kaczor i Rabka. Miejscowe pogubiły się w odbiorze zagrywki. Serią serwisów popisała się Kożuch. Atom prowadził już 18:13. Coś zaczęło się nagle psuć w drużynie z Muszyny. Pojawienie się Kasprzak i Djurisić, nie odmieniło losów tego seta. Duży aut z ataku z lewego skrzydła zdesperowanej już Werblińskiej, zakończył seta zwycięstwem Atomu 25:20.
Sopocianki wyraźnie łapały wiatr w plecy. Zespół znad morza rozgrzał się zdecydowanie. Było to widać w pierwszych piłkach trzeciej odsłony. Miejscowe raziły nieporadnością. W aut z łatwej piłki zaatakowała Rourke. Na szczęście dla miejscowych przytrafił się też kiepski okres gry Atomu. Nie trafiły w boisko Dziękiewicz i Kożuch. Wtedy spróbowała skutecznymi ataki poderwać swój zespół do walki Werblińska 6:3. Muszynianki niestety zanotowały kilka złych odbiorów zagrywki i znów zespoły grały remisowo 12:12. Kiedy Werblińska w końcu została zastopowana, wśród siatkarek z Muszyny wkradła się niepewność. Osłabła siła uderzeniowa Rourke, którą zamieniła Kaczor. Muszynianki nie kończyły pierwszego ataku. Świetnie grające w obronie Sopocianki, wyprowadzały bezlitosne kontry 20:17. Kiedy Stam-Pilon wysłała piłkę daleko w aut, jasne było, że kluczowa siatkarka Banku BPS ma zły dzień. Po raz pierwszy pojawiła się Katarzyna Gajgał, która zastąpiła Bednarek-Kaszę. Środkowa Banku BPS zdobyła wprawdzie dwa punkty, ale przy setowej piłce została zablokowana przez Kożuch i Atom zasłużenie wygrał trzeciego seta 25:20.
W czwartej odsłonie trener Banku BPS wymienił atakującą i środkową. Za Rourke i Bednarek-Kaszę ciężar gry miały unieść Kaczor i Djurisić. Zespół przyjezdnych w dalszym ciągu rósł w siłę. Atak ze środka przynosił coraz więcej korzyści zespołowi Atomu. Swoje walory skocznościowe coraz bardziej zaczęła wykorzystywać Amerykanka Megan Hodge. Przyjezdne sprawiały wrażenie jakby miały więcej sił. Niezwykle waleczna Kożuch kiwając z drugiej linii, znalazła wolne miejsce na boisku muszynianek i na pierwszej przerwie technicznej czwartego seta Atom prowadził 8:7. Mistrz Polski zdobywał punkty, ale z wielkim trudem. O wiele łatwiej przychodziło to siatkarkom z Sopotu. Trochę szczęścia miały muszynianki, gdy Werblińska zerwała atak i uderzyła daleko w aut, ale akurat wtedy sopocianki dotknęły siatkę. Trener Serwiński musiał dać odpocząć Stam-Pilon, gdy ta zaczęła uskarżać się na ból pleców. Sytuacja na boisku jeszcze nie wróżyła nic złego dla miejscowych siatkarek. Najgorsze zaczęło się, gdy po przerwie technicznej 18:17, zagrywkę zepsuła Djurisić. Sopocianki upolowały dwa razy w odbiorze Kasprzak i w siatkę zaatakowała Wensink. Te trzy punkty straty okazały się w ogólnym rozrachunku znamienne. Wróciła na boisko Stam-Pilon, ale Atom dotarł do piłki meczowej obejmując prowadzenie 24:21. Kibice muszyńskiego zespołu jeszcze pobudzali swoje siatkarki. Dziękiewicz zepsuła zagrywkę, Kożuch zaatakowała w aut i odżyły nadzieje muszynianek na obronę tego czwartego seta. Duet Amerykanek przesądził o wyniku meczu. Rozgrywająca Glass posłała piłkę na lewe skrzydło do swej koleżanki Hodge, a ta korzystając ze swojego zasięgu, przedarła się przez blok i zakończyła spotkanie 25:23.
Po meczu powiedzieli:
Kapitan Atomu Izabela Bełcik – To były dwa różne mecze, ale oba bardzo waleczne. Żadnej drużynie nie brakowało ambicji. Jesteśmy bardzo zadowolone z tego jednego zwycięstwa. To sprawia, że sprawa tytułu pozostaje otwarta.
Kapitan Banku BPS Agnieszka Rabka – Wdrugim meczu zagraliśmy gorzej zarówno w odbiorze jak i zagrywce. Nasza gra była po prostu gorsza. Popełniałyśmy błędy, które dzień wcześnie nam się nie zdarzały. Nie spuszczamy jednak z tonu i do Sopotu jedziemy walczyć o tytuł.
Trener Atomu Alessandro Chiappini – Przed wszystkim gratuluję drużynie przeciwnej dobrej gry. W pierwszym meczu nie było źle, ale w ważnych momentach popełnialiśmy zbyt dużo błędów. Nie da się wygrać meczu, gdy zespół seryjnie traci punkty. W drugim spotkaniu zagraliśmy lepiej blokiem i zagrywką. Do Sopotu zabieramy jedno zwycięstwo, które może okazać się decydujące w końcowym rozrachunku.
Trener Banku BPS Bogdan Serwiński – To były dwa emocjonujące spotkania. W drugim meczu więcej sportowego szczęścia miały rywalki. Myślę, że kluczem do zwycięstwa był drugi set. Myśmy wygrali łatwo pierwszą partię i należało za wszelką cenę przytrzymać wynik w drugiej odsłonie po swojej stronie i przeciwnik nie rozwinąłby skrzydeł. Stało się inaczej. Sopocianki wykorzystały skrupulatnie kilka naszych prostych błędów i uwierzyły, że mogą to spotkanie wygrać. Nie miałem pretensji do moich siatkarek, one walczyły przecież bardzo ambitnie i widać było, że chciało im się grać. Pozostaje nam walczyć teraz w Sopocie i na pewno tanio skóry nie sprzedamy.