AZS - Tauron MKS 1:3. Białostoczanki bez "koła zapasowego".
AZS Białystok przegrał z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza 1:3 (25:17, 16:25, 21:25, 10:25). MVP meczu Izabela Żebrowska.
- Przepraszamy kibiców. Przyszło ich tak wielu, a dziś zobaczyli nasz blamaż. Wygrał zespół, który bardziej chciał zwyciężyć, bardziej waleczny. Spotkanie pokazało też, że mamy ograniczone pole manewru na przyjęciu zagrywki. To tak, jakby jeździć samochodem bez koła zapasowego. Dziś poczuliśmy jego brak, bo przyjmujące miały gorszy dzień – mówił trener gospodyń Wiesław Czaja.
A, zanim jego zespół "złapał gumę", zaczął przecież koncertowo. Pierwsza partia do czasu w ogóle zapowiadała się na bardzo ciekawą i efektowną część meczu. Oba zespoły grały skutecznie w ataku, punkt za punkt, praktycznie bez błędów. Jako pierwsze na dwa „oczka” odskoczyły dąbrowianki, gdy Agata Pura skończyła kontrę z prawego skrzydła. Po tej akcji oba zespoły zeszły na przerwę techniczną przy stanie 8:6 dla MKS-u. Akademiczki zniwelowały przewagę i po dwóch błędach w ataku Matei Ikić oraz Pury to one prowadziły 11:10.
Decydujące okazało się wejście na zagrywkę Anny Klimakowej. Do tej chwili zespół gości radził sobie z serwisem gospodyń. Znajdująca się w ostatnich spotkaniach w fenomenalnej formie Rosjanka znalazła sposób na przyjęcie MKS-u. Popisywała się asami, a jeśli już dąbrowianki odebrały serwis, przy siatce ścianę tworzyły Dominika Kuczyńska, Magdalena Godos i Aleksandra Kruk. Z 11:11 zrobiło się 20:11. W końcówce wynik zagrywką nadgoniła co prawda wprowadzona na parkiet była siatkarka AZS-u Izabela Żebrowska, ale gdy sprawy w swoje ręce, a właściwie prawą atakującą dłoń wzięła Klimakowa, skończyło się zwycięstwem gospodyń do 17.
Po tak łatwym triumfie AZS spoczął na laurach. W drugim secie gospodynie zaczęły popełniać błędy, oddawały punkty za darmo z zepsutych zagrywek. A Dąbrowa powoli, systematycznie budowała swoją grę. Coraz skuteczniej w ataku spisywała się Żebrowska, która na dobre została na boisku. MKS szybko uciekł na kilka punktów. Prowadził 5:2, 9:5 i 16:10 na drugiej przerwie technicznej. Dąbrowianki ostrzej serwowały i dawało to skutek w postaci olbrzymich trudności AZS-u z wyprowadzaniem akcji. Drugiego seta – równie mało zaciętego jak pierwszego, tym razem ze względu na przewagę MKS-u – pudłem z serwisu skończyła Sinead Jack.
- Wiedzieliśmy, że jeśli Magda Godos dostanie dobre przyjęcie, zrobi z naszą drużyną co zechce. Nastawiliśmy się więc na mocną zagrywkę, odrzucenie przeciwnika od siatki i to nas nie zawiodło – powiedział trener MKS-u Waldemar Kawka. – To był dla nas trudny mecz, po tym jak wyraźnie przegraliśmy z Treflem Sopot, tym bardziej zwycięstwo cieszy – dodał szkoleniowiec.
Sinead Jack została na parkiecie. Trener AZS-u Wiesław Czaja wrócił w ten sposób do ustawienia, które dało ostatnie zwycięstwo w Muszynie. Na skrzydle od razu Daiana Muresan „sprzedała” rywalkom dwa bloki. Białostoczanki się odnalazły, choć nadal psuły zagrywki. MKS odwrotnie - serwisem wciąż grał dobrze i agresywnie. Właśnie zagrywka przesądziła losy tego seta. Gdy AZS prowadził 15:14 na linii serwisu stanęła Ivana Plchotova. Celowała dokładnie i bezlitośnie, tak, że przyjęcie białostoczanek kompletnie się rozpadło. Oglądaliśmy kolejną już serię punktów zdobytą przez jeden zespół. Dąbrowa objęła prowadzenie 20:15 i nie oddała go do końca.
AZS znów musiał wzmocnić przyjęcie, więc na boisko wróciła Martin. Dąbrowa jednak już wyraźnie „poczuła krew”. Z konsekwencją ekipa Waldemara Kawki serwowała w Kruk, która tego dnia nie miała dobrego przyjęcia. A jak idzie, to idzie. Obrony, kontry – MKS mógł grać na luzie i robił to pięknie. Szybkie prowadzenie dąbrowianek 5:1 ustawiło czwartego seta. AZS natomiast był kompletnie zblokowany. Ten mecz obnażył braki gospodyń. Po serii dobrych meczów białostoczankom zdarzył się kompromitujący występ i przykra wpadka w spotkaniu z solidną ekipą brązowych medalistek z poprzedniego sezonu. W czwartej partii akademiczki „wyrwały” raptem… 10 punktów. Ostatni atak skończyła MVP zawodów – Żebrowska.
- Jesteśmy zmęczone fizycznie i psychicznie, grałyśmy ostatnio bardzo dużo. To musiało mieć wpływ na naszą postawę – mówiła po spotkaniu Daiana Muresan.