AZS - Pałac 0:3. Ostry konflikt trenera z prezesem.
AZS Białystok przegrał z Pałacem Bydgoszcz 0:3 (21:25, 13:25, 20:25) w meczu inaugurującym 6. kolejkę spotkań PlusLigi Kobiet. MVP Magdalena Mazurek.
Gra gospodyń była skandaliczna. Skandal nastąpił również na konferencji prasowej. Trener Wiesław Czaja po meczu, nie komentował postawy zespołu, a wygłosił oświadczenie, w którym napisał, że prezes klubu Aleksander Puchalski, utrudnia mu pracę.
Spotkanie zaczęło się spokojnym, momentami sennym setem. Oba zespoły nie popełniały zbyt dużo błędów i wynik długo oscylował wokół remisu. Jako pierwsze na dwa punkty odskoczyły bydgoszczanki. Po ataku Sinead Jack w taśmę prowadziły 9:7. Konkretną przewagę zdobyły jednak dopiero później. Po akcji Justyny Sosnowskiej zrobiło się 20:16. AZS jakby na chwilę się obudził. Białostoczanki doprowadziły do remisu 21:21, gdy Aleksandra Kruk skończyła kontrę swojego zespołu. Zapowiadało się na emocjonującą końcówkę, ale gospodynie w kolejnej akcji nie wykorzystały przebitej „za darmo” piłki. Potem nie zdołały ani razu dokładnie odebrać zagrywki Patrycji Polak i skończyło się wynikiem 21:25. Pałac, skuteczniejszy na kontrach i bardziej zdeterminowany udanie zaczął mecz.
Po zmianie stron ożywienie w szeregach AZS-u miało wnieść wejście na atak Channon Thompson (choć trzeba przyznać, że Dominika Sieradzan nie spisywała się źle). Właściwie jednak nic nie mogło zmienić gry AZS-u, ponieważ drużyna Wiesława Czai prezentowała antysiatkówkę. O ile można wybaczyć błędy, nieporozumienia, to takiego braku jakiejkolwiek ambicji – nigdy. Gdyby w tym secie po drugiej stronie stała jedynie maszyna do serwowania, AZS też chyba by go nie wygrał. Pałac, nie wysilając się zbytnio, rozbił podlasianki do 13. Tak kiepskiej gry białostoczanek w tym sezonie jeszcze nie oglądaliśmy.
- Zespół dziś jakby nie wyszedł na boisko. Jestem załamana. Nie wychodził nam żaden element. Nie wiem, może przerwa nas rozbiła. Nie mamy nic na swoją obronę. Na dodatek wszystko pokazała telewizja – mówiła Dominika Kuczynska, jedna z niewielu siatkarek AZS-u, które po meczu nie uciekły szybko do szatni.
Trzeci set niczego nie zmienił. Pałac grał solidnie. Bydgoszczankom się chciało, a akademiczki co najwyżej udawały, że chcą. O ile w pierwszej partii AZS pokazywał 50 % swoich możliwości, to w kolejnych dwóch kilkakrotnie mniej. Gratulacje dla tych wytrwałych kibiców, którzy nie przełączyli programu oglądając mecz w telewizji. Patrycja Polak i Adlun Mayvelis Martinez podwyższały sobie statystyki w ataku przy biernej postawie AZS-u. Być może zespół gości nieco za szybko poczuł się zwycięzcą i pozwolił akademiczkom na zmniejszenie strat do czterech punktów (16:20), a nawet do trzech (19:22). Losy spotkania i tak było jednak przesądzone, na parkiecie walczył tylko jeden zespół, a drugi sabotował walkę.
- Po ostatniej porażce ze Stalą ten mecz był dla nas dużą niewiadomą – mówił trener Pałacu, Rafał Gąsior.
- Zagrałyśmy o każdą piłkę z determinacją. To pozwoliło nam też realizować założenia taktyczne – stwierdziła rozgrywająca Pałacu Magdalena Mazurek.
- Chcę przeprosić naszych kibiców. Nie da się wygrać meczu, jeśli żaden element nie funkcjonuje. Po drugiej stronie siatki był zespół, po naszej zlepek dziewczyn, który zachowywał się jak dzieci we mgle – powiedziała kapitan AZS-u Joanna Szeszko. Ona miała czyste sumienie, bo na parkiecie się nie pojawiła.
Potem stała się rzecz zupełnie nieoczekiwana. Trener AZS-u Wiesław Czaja poprosił o wyjście przedstawicieli Pałacu i odczytał oświadczenie. Oto jego fragmenty:
"Ze względu na dotychczasowe dyskryminujące mnie jako trenera AZS-u działania pana Aleksandra Puchalskiego (prezes AZS-u –przyp. red.) nie widzę możliwości dalszej współpracy. Nie jest to moja dymisja. Jest to sygnał dla działaczy, aby pozwolili mi na pracę w normalnych warunkach. W ostatnich miesiącach, a szczególnie ostatnich tygodniach nastąpiła bezwzględna nagonka na moją osobę, mająca na celu wyeliminowanie mnie z pracy z zespołem AZS-u w postaci podważania moich umiejętności trenerskich, pomówień, bezpodstawnych upomnień. (…) Działania p. Puchalskiego uważam za destruktywne dla AZS-u (…) Wobec powyższego moja dalsza praca jako trenera AZS-u mogłaby mieć sens jedynie w przypadku rezygnacji p. Aleksandra Puchalskiego lub zagwarantowania zmiany jego stosunku do mojej osoby.”
Puchalski był obecny na konferencji prasowej. Po jej zakończeniu stwierdził:
- Nie wiem czy to oświadczenie było kierowane emocjami. Na pewno trener teraz by tego nie zdążył napisać, więc musiał to przygotować wcześniej. Nie ma rady nadzorczej, ale są członkowie-założyciele stowarzyszenia. To pismo też do nich trafi. Być może zdecydują, by dalej obdarzyć trenera zaufaniem, a mnie odwołają. Choć to nie ja wychodzę na boisko i nie ja prowadzę zespołu. Nie wiem co zdecyduje stowarzyszenie. Jeżeli wszystkiemu winny jest Aleksander Puchalski, to… odwołajmy Puchalskiego – powiedział prezes AZS-u.