AZS - Organika Budowlani 3:0. Słabe łodzianki tłem dla gospodyń.
AZS Białystok pokonał Organikę Budowlanych Łódź 3:0 (25:16, 25:20, 25:17). MVP meczu została środkowa ekipy gospodyń Dominika Kuczyńska.
Łodzianki przystąpiły do spotkania w blasku zwycięstwa w Sopocie nad Treflem. AZS po dotkliwej porażce u siebie z Turonem MKS Dąbrowa Górnicza. To jednak ekipa gości wyglądała na zdeprymowaną. Nie mogła poradzić sobie z dobrą zagrywką gospodyń. Po serwisie Aleksandry Kruk, którym przyjmująca AZS-u ustrzeliła Katarzynę Ciesielską, było 8:4 dla białostoczanek. Zespół Organiki nie miał szans na dobry wynik przy tak dużej ilości własnych błędów. Co tylko łodzianki zbliżyły się do rywalek (np. do stanu 10:9) strzelały atakami po autach i gospodynie znów im „odjeżdżały”. Na 13:9, 15:10, a potem z 17:13 na 21:13. Przerwy i zmiany trenera Wiesława Popika nic nie dawały.
Tydzień wcześniej białostoczanki w identyczny sposób, od łatwo wygranego seta zaczęły mecz z Dąbrową, by przegrać go z kretesem 1:3. Ten scenariusz się nie powtórzył. Po zmianie stron drużyna z Łodzi była równie bezradna jak wcześniej. W równej walce dotrwała jedynie do wyniku 5:4. Seria pomyłek Budowlanych, kapitalne bloki Dominiki Kuczyńskiej i as serwisowy Daiany Muresan sprawiły, że zrobiło się 12:4. AZS bardzo dobrą zagrywką nie pozwalał przeciwniczkom na złapanie właściwego rytmu. Wysokim, skutecznym blokiem natomiast odbierał rywalkom chęć do ataków i wymuszał autowe uderzenia. Pojedyncze ciosy Katarzyny Zaroślińskiej czy Karoliny Kosek to było za mało na odrobienie takich strat. I, choć w końcówce seta, AZS-owi „posypało się” przyjęcie zdołał wygrać drugą partię do 20. Łodzianki bardzo ryzykując zagrywką sporo zyskały, ale też oddały kilka ważnych punktów.
- W drugim secie zdarzył nam się przestój. Różnie to mogło się potoczyć, gdyby nasza przewaga była mniejsza. Na szczęście w trzecim secie zgasiłyśmy pożar w naszych szeregach i wygrałyśmy za trzy punkty - mówiła potem MVP spotkania Kuczyńska.
Można jednak powiedzieć, że od końcówki drugiego seta zaczął się prawdziwy mecz. Organika dopiero wtedy stała się równorzędnym rywalem dla AZS-u. Wiesław Popik trzymał już na boisku wszystkie „rezerwowe”, choć trudno takim mianem określić reprezentantki Polski Kosek i Zaroślińską oraz Martę Szymańską i Sylwię Wojcieską. Możliwy się wydał pięciosetowy scenariusz meczu. Ale nie ziścił się, bo AZS zdołał obronić się przed atakiem drużyny Popika. Przy bardzo równej walce białostoczanki w połowie trzeciego seta wrzuciły piąty bieg. Zaczęła - dość szczęśliwie - Kruk. Przy jej serwisie piłka po taśmie spadła w pole Organiki. Było 13:11 i nastąpił przełom.
Białostoczanki zaczęły grać jak natchnione w obronie i wygrywać długie akcje. Warto zaznaczyć, że swój zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie rozgrywała Rumunka Anca Martin. Po kontrze Kruk z drugiej linii zrobiło się 19:12. Nic już nie mogło się wydarzyć, choć łodzianki po powrocie na boisko do walki starała się jeszcze poderwać Joanna Mirek. AZS w pełni zrewanżował się Organice za porażkę 0:3 na inaugurację sezonu PlusLigi Kobiet. Identycznie jak w tamtym spotkaniu jedna z drużyn stanowiła jedynie tło dla rywala, tyle, że role się odwróciły.
- Winne jesteśmy przeprosiny naszym kibicom. Takie mecze nie powinny się zdarzać. Musimy się wziąć w garść, brać się za trening i następny mecz zagrać dużo, dużo lepiej - krótko stwierdziła kapitan Organiki Joanna Mirek.
- Przez dwa i pół seta nie istnieliśmy na boisku, nie potrafiąc przeciwstawić się bardzo dobrze grającej drużynie z Białegostoku. Nie może być tak, że po bardzo dobrym meczu w Sopocie tracimy koncentrację - dodał trener łodzianek Wiesław Popik.
Gospodynie były w zupełnie innych nastrojach.
- To był ważny dla nas mecz pod względem mentalnym. Po spotkaniu z Dąbrowa ciężko było nam trenować by odnieść dzisiaj sukces. Zagrałyśmy bardzo zespołowo. Zagrywką odrzuciłyśmy przeciwnika od siatki, dzięki czemu mogłyśmy ustawiać blok - powiedziała jedna z najlepszych zawodniczek meczu, rozgrywająca AZS-u Magdalena Godos.