AZS Białystok zrobił pierwszy krok do utrzymania
AZS Białystok pokonał Sandeco EC Wybrzeże TPS Rumia 3:0 (25:21, 25:13, 25:17) w pierwszym meczu o miejsca 9-10. PlusLigi Kobiet. Stan rywalizacji do czterech zwycięstw 1-0. MVP meczu Dominika Kuczyńska.
- Stawka tej rywalizacji jest bardzo wysoka, kontynuacja szans na utrzymanie w ekstraklasie, trochę to paraliżowało dziewczyny. W związku tym mój zespół nie zagrał jakichś nadzwyczajnych zawodów. Poziom, jaki zaprezentowalismy, nie był najwyższy. Ale najważniejsze było zwycięstwo - powiedział trener białostoczanek Wiesław Czaja.
W pierwszej partii AZS miał sporo słabszych momentów, ale i tak triumfował. To dlatego, że ekipa gości przez ponad połowę seta grała potwornie źle, popełniając masę błędów. Akademiczki prowadziły już 16:8 w sumie nie pokazując nic szczególnego. Ten wynik wyraźnie je uśpił, bo „stanęły” w przyjęciu, a na skrzydłach w ogóle nie kończyły ataków. Rumianki mogły nawet odrobić całą stratę. Punktowa zagrywka Eweliny Mikołajewskiej, błąd w ataku Daiany Muresan i znów as tej pierwszej sprawiły, że zrobiło się tylko 19:17. AZS uratował seta dzięki środkowym: Dominice Kuczyńskiej i Sinead Jack, niezłym serwisom oraz kolejnm błędom drużyny Jerzego Skrobeckiego.
- Mogliśmy grać zdecydowanie równiej. Mieliśmy na pewno dobre fragmenty. Nie dysponujemy takimi warunkami fizycznymi jak Białystok i staraliśmy się nadrabiać to ofiarnością i ambicją. Na dzisiaj tej wyrównanej gry jest jednak zdecydowanie za mało. To uniemożliwa wygrywanie setów i meczów - mówił szkoleniowiec TPS-u.
Miejscowi kibice mogli się przez moment niepokoić o dalsze losy spotkania, ale ich wątpliwości gospodynie rozwiały wraz z początkiem drugiego seta. Zwarły szyki, były solidne, skuteczne i autentycznie cieszyły się z gry. Na pierwszej przerwie technicznej prowadziły 8:2, potem 14:4, a ostateczny wynik seta to 25:13. Pierwsze skrzypce w zespole Wiesława Czai grała Kuczyńska. Koleżanki wzięły niej przykład i w tej odsłonie - idąc jej śladem - popisywały się efektownymi blokami.
Rumianki potrafią grać w siatkówkę, tyle że te dobre okresy trwają po prostu za krótko. Póki w trzeciej partii unikały błędów, dzielnie spisywały się w ataku, prowadziły z AZS-em równorzędną walkę, punkt za punkt. Dobry rezultat „nakręcał” podopieczne Skrobeckiego do ofiarnej postawy w obronie. Było nawet 12:9 dla TPS-u. I w tym momencie drużyna z Wybrzeża znów utonęła we własnych pomyłkach.
W AZS-ie dobrą podwójną zmianę dały Ewa Cabajewska i Channon Thompson. Gospodynie wyrównały na po 12, a na drugiej przerwie technicznej już prowadziły 16:13. TPS zagrywkami w końcówce dobiła Daiana Muresan. AZS jest o jedno zwycięstwo bliżej utrzymania.
- Cieszymy sie, że wreszcie udało nam się coś wygrać. Zagrałyśmy w miarę dobre spotkanie, nie popełniałyśmy tyle błędów co ostatnio i to przełożyło się na wynik 3:0 - mówiła Magdalena Godos, rozgrywająca AZS-u.
- Walka dopiero się rozpoczyna, to był pierwszy mecz. Wszystko jeszcze przed nami. Przeanalizujemy naszą grę, wyciągniemy wnioski i może być różnie - stwierdziła kapitan TPS-u Dorota Pykosz.
Powrót do listy