AZS Białystok bardzo blisko utrzymania
W drugim spotkaniu barażowym o PlusLigę Kobiet AZS Białystok pokonał KS Piecobiogaz Murowana Goślina 3:1 (25:17, 24:26, 25:21, 25:18). W rywalizacji do trzech zwycięstw akademiczki prowadzą 2:0.
AZS triumfował zasłużenie, choć nie bez problemów. Łatwiejsze zwycięstwo odniósł w sobotę. Akademiczki tego dnia ledwie dwa razy mogły poczuć chwilowe zagrożenie.
W pierwszej partii przy stanie 16:11 straciły pięć punktów z rzędu. Stało się to przy serwisie Małgorzaty Jeromin sprawiającym białostoczankom sporo kłopotów. AZS szybko jednak się pozbierał. Podobnie było w drugiej chwili niepewności, gdy w trzecim secie gospodynie od stanu 24:19 pozwoliły zespołowi gości na wyrównanie. Znów serwowała Jeromin. Tyle, że rozgrywająca KS-u w kluczowym momencie zepsuła zagrywkę, a po kolejnej akcji i błędzie Beaty Strządały było po meczu.
- To było dobre spotkanie. Zabrakło nam trochę przyjęcia i jak poprawimy ten element, powalczymy – mówiła z nadzieję, mimo porażki, Strządała.
Magda Saad nastawiała się na trudny mecz w niedzielę.
- Znam osobiście kilka zawodniczek Murowanej Gośliny i wiem, że stać je na bardzo dobrą grę. Nie pokazały dziś wszystkiego co potrafią – stwierdziła libero AZS-u.
Obie się nie pomyliły. Dzień później Murowana Goślina poprawiła odbiór zagrywki. Siatkarki wicemistrza I ligi kapitalnie też spisywały się w obronie, jakby miały magnes przyciągający piłki atakowane przez białostoczanki. W pierwszym secie gospodynie jeszcze nie dały sobie zrobić krzywdy, ale w drugim rywalki wykorzystały ich słabsze momenty. W walce punkt za punkt to 9. ekipa ekstraklasy pękła. Przy stanie 24:24 w aut zaserwowała Aleksandra Kruk, a za chwilę piłkę poza boisko z ataku posłała niezawodna do tej pory Dominika Kuczyńska.
Zrobiło się ciekawie.
- W sobotę daliśmy rywalkom „przyzwolenie” na pozytywne myślenie o dzisiejszym meczu. Dlatego apelowałem do dziewczyn, by koncentracja dzisiaj była jeszcze większa. W pierwszym secie się to udało, w drugim wyszły kompletnie zdekoncentrowane i zespól rywala to wykorzystał. Myślę, że ten przegrany set da dziewczynom do myślenia i będą w Murowanej Goślinie bardziej zdeterminowane – mówił trener AZS-u Wiesław Czaja.
W trzecim secie rozochocony zespół gości nadal stawiał białostoczankom twardy opór. Akademiczki musiały wbijać w parkiet przysłowiowe siatkarskie gwoździe, by uniemożliwiać rywalkom obronę. Takimi akcjami popisywały się Sinead Jack i Anna Klimakowa – Rosjanka w formie dużo lepszej niż w ostatnich spotkaniach z Rumią.
- Było trochę czasu na podleczenie kontuzji. Czuję się teraz lepiej, ale tak jak wszyscy jestem bardzo zmęczona – mówiła atakująca.
Po dwóch akcjach Jack zrobiło się 21:15. AZS wygrał trzeciego seta, a w czwartym szybko objął prowadzenie 3:0. Murowana Goślina walczyła dzielnie do stanu 17:15. Potem nastąpiła seria punktów AZS-u. Ostatni potężnym atakiem zdobyła Klimakowa.
- Mecz kosztował nas wiele nerwów i sił, szczególnie w drugim secie, gdy się zdekoncentrowałyśmy i przegrałyśmy go na własne życzenie. Myślę, że wyciągniemy z tego wnioski i będzie to lepiej wyglądało w Murowanej Goślinie - powiedziała kapitan AZS-u Magdalena Godos.
Trener pierwszoligowca, Jacek Skrok, docenił zwyciężczynie, żałował jednak straconych szans jego drużyny.
- Drugi mecz potwierdził, że w tym momencie zespół z ekstraklasy ma więcej argumentów. Zagraliśmy trochę konsekwentniej. Spowodowaliśmy u przeciwnika jakieś małe przestoje i nerwowe sytuacje. Jednak przy równym wyniku, gdy wydaje się, że nawiązujemy walkę oddajemy punkty po własnych błędach. Taki przeciwnik tego nie wybacza - powiedział Skrok.
Trzecie spotkanie już w środę w Murowanej Goślinie.