Atomówki trenowały na gokartach
Wiatr we włosach, adrenalina i sportowa rywalizacja - tego wszystkiego przy okazji niestandardowego treningu doświadczyły wczoraj popołudniu Atomówki.
Alternatywny trening odbył się na torze gokartowym Pit Stop - Gdańsk, nieopodal PGE ARENY. Atomówki zjawiły się tam, jak przystało na poważny trening, w pełnym składzie personalnym. Na kibicowanie koleżankom z boku zdecydowały się jedynie Yulia Shelukhina, która wraz z córeczką na kolanach obserwowała wyścigi zza bandy, oraz Klaudia Kaczorowska. Czujnym okiem zawodom przypatrywał się także trener Teun Buijs.
- Jestem trenerem, a trener powinien przypatrywać się z uwagą trenującym zawodniczkom - mówił z uśmiechem o swojej absencji na torze Buijs.
Ścigali się zatem Natalia Gajewska, Izabela Bełcik, Anna Podolec, Justyna Łukasik, Magdalena Kuziak oraz asystenci trenera, Piotr Graban i Piotr Matela. Mariola Zenik pokusiła się jedynie o zrobienie jednego kółka na rozgrzewkę. Libero mistrzyń Polski przed wyścigiem chciała się jeszcze napić kawy, ale po wyjściu z gokarta uznała, że adrenalina była na tyle duża, że dodatkowa porcja kofeiny nie była jej potrzebna.
Młodsza koleżanka Zenik przyjechała w pierwszym wyścigu na metę zaraz po Mateli i Grabanie. Kolejność pierwszej dwójki odwróciła się w drugim wyścigu, a trzecie miejsce zajęła Łukasik.
- Wraz z Piotrkiem przyjeżdżaliśmy pierwsi, ale dziewczyny radziły sobie świetnie. Najwięcej stłuczek miały Natalia [Gajewska] i Magda [Kuziak], pewnie dlatego, że są jeszcze młode i nie mają dużego doświadczenia w kierowaniu samochodem - skomentował z uśmiechem wyścig Graban.
- Czułam się jak kierowca Formuły 1, może dlatego tak często wpadałam w poślizg - tłumaczyła z kolei swoje wyczyny na torze Kuziak. - Niemniej uważam, że nie było ze mną aż tak źle, bo w końcu zajmowałam miejsca w pierwszej "czwórce". (uśmiech) Lubię taki dreszczyk emocji i rywalizację! Można zapomnieć o wszystkim i po prostu gnać do przodu. To był mój pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni, na torze gokartowym i w ogóle za kierownicą, bo faktycznie nie mam jeszcze prawa jazdy. Super zabawa, która podnosi poziom adrenaliny, jak i pozostawia po sobie ślady w postaci siniaków - jednak było warto!
Wbrew pozorom dla zawodniczek trening w takiej formie był dość męczący. Kontrolowanie toru jazdy gokartu oraz nawet niewielkie przeciążenia, jakie temu towarzyszą, wymuszają pracę wielu mięśni. Oczywiście obyło się bez kontuzji, a w duchu dobrze wykonanej pracy zawodniczki i sztab udali się do domów na zasłużony odpoczynek przed kolejnymi ciężkimi treningami do sparingów z Siódemką Legionowo.