Anna Werblińska: trochę boli
- Trochę boli, bo byłyśmy nawet w stanie wygrać ten mecz - mówi Anna Werblińska po meczu Dynama Kazań z Chemikiem Police (3:2) w grupie A Ligi Mistrzyń. W tabeli prowadzi Chemik 7 pkt przed Dynamem 6, Rabitą 3 oraz Agelem 2.
- Nie ma zwycięstwa, jest pierwsza porażka, ale nie jest przecież jakaś dotkliwa, która boli?
- Trochę boli, bo byłyśmy nawet w stanie wygrać ten mecz, ale popełniłyśmy trochę błędów w trzecim secie. Nie chciałabym wracać już do tego pierwszego, bo kompletnie nam nie wyszedł. Cóż, taki jest sport. Trzeba obiektywnie przyznać, że Dynamo bardzo dobrze zagrało od początku spotkania. Trudno nam było przyjąć zagrywkę, a piłka wyjątkowo słuchała nasze rywalki. Wpadała w boisko tam, gdzie chciały. Brakowało nam skuteczności w ataku, wszystko to się nałożyło jedno na drugie i efekt nie był dobry dla nas. Ale w drugim secie pokazałyśmy już swoją grę. Tak naprawdę po trzecim secie mogłyśmy już prowadzić 2:1 jednak nasze własne błędy, a także pomyłki sędziów spowodowały, że mecz potoczył się tak, a nie inaczej. Pocieszające dla nas jest to, że triumfatorowi poprzedniej edycji Ligi Mistrzyń urwałyśmy punkt. Powiększa on nasze konto i jest bardzo cenny. Sądzę, że gdy Dynamo Kazań przyjedzie do nas i zagramy w hali w Szczecinie, może być im ciężko.
- Drużyna z Kazania pokazała swoją moc, ale może pomijając pierwszy set, grałyście jak równy z równym.
- Mecz potwierdził stare siatkarskie powiedzenie, że kto zagrywa ten wygrywa. Rzeczywiście na początku nie mogłyśmy sobie z tym poradzić, później było już lepiej. Ale bądźmy szczerzy, po drugiej stronie siatki są przecież, powiem tak w cudzysłowie „wieże” i ciężko też było się przebić przez blok, trzeba było sporo kombinować.
- Czy zatem dobra zagrywka i blok szczelny blok po stronie rosyjskich siatkarek przyniósł im powodzenie?
- Trudno posiedzieć, co tak naprawdę zadecydowało, ja nie patrzę na statystyki, ja po prostu czuję jak się grało, co wychodziło, a co nie. Mimo, że nie wszystko poszło tak, jak sobie to wymarzyliśmy, to pokazałyśmy, że się da dorównać Kazaniowi i zablokować Gamovą, i wybronić Gamovą. Wiadomo, ma nad nami troszeczkę, ba, dużo przewagi. Ale wyciągniemy wnioski z tego meczu, poprawimy trochę naszą grę i w rewanżu jesteśmy w stanie powalczyć o zwycięstwo.
- Wróćmy jednak do minionego meczu. Czy zgodzi się pani z opinią, że nie często zdarza się oglądać mecze żeńskiej siatkówki obfitujące w takie spektakularne akcje, jakie mieliśmy okazje podziwiać w pojedynku z Dynamem Kazań?
- Jestem zdania, że mecz stał na naprawdę wysokim poziomie. Świadczy o tym chociażby wynik 3:2 w setach. Było dużo wspaniałych obron, było wiele bloków i wybloków, były potężne ciosy w ataku. Bardzo precyzyjne ciosy. Na pewno ten mecz mógł się podobać . Mimo tego, że przegrałyśmy, kibice chyba powinni być zadowoleni.
- I pani wraz z drużyną także.
- Chyba nie do końca, bo przecież nie wygrałyśmy, jest niedosyt. Gdyby było inaczej, każda z nas, bez względu jak zagrała, cieszyłaby się z sukcesu. A tak jest rozpamiętywanie, myślenie o tym, czy mogłam dać więcej z siebie, czy wtedy mogłoby być inaczej. Ale jak już powiedziałam, ten jeden zdobyty punkt jast dla nas bardzo ważny i z niego należy się cieszyć.