Anna Obiała: Sprawa pierwszego miejsca nadal jest otwarta
Środkowa Developresu BELLA DOLINA Rzeszów zapowiada, że jej drużyna nie jedzie na rewanż w Lidzew Mistrzów, żeby odhaczyć mecz. Liczy też na powrót na pozycję lidera PlusLigi.
TAURONLIGA.PL: Pierwszy mecz ćwierćfinałowy z Eczacibasi Stambuł był pełen zwrotów i pewnie żal, że nie udało się doprowadzić do tie-breaka. Przecież w czwartym secie odrobiłyście straty przegrywając 21:24...
Anna Obiała, środkowa Developresu BELLA DOLINA: Ten mecz przypominał troszkę ten ostatni z UNI Opole. Wiadomo, że poziom przeciwnika był zupełnie inny, ale też grałyśmy takimi falami, że wygrywałyśmy po jednej stronie. Myślę, że teraz niestety zabrakło trochę szczęścia, bo wydaje mi się, że w tym ostatnim secie grałyśmy jak równy z równym. Gdybyśmy miał go więcej, to kto wie, jaki byłby wynik tie-breaka. Teraz możemy się już tylko się domyślać... Uważam jednak, że spotkanie mogło się podobać zarówno nam, jak i kibicom. Prócz tego trzeciego seta, którego przegrałyśmy do 16, walka była w miarę wyrównana. Nie brakowało fajnych wymian, gdy momentami już brakowało tchu.
TAURONLIGA.PL: W trudnych momentach po stronie rywalek, ciężar gry brały na siebie Tijana Bošković i Irina Woronkowa…
- Środkowe też naprawdę fajnie zagrały. Myślę, że Maja Ognjenović to jest klasa sam w sobie i wiedziała, jak od początku do końca poprowadzić ten mecz. Na początku grała bardzo dużo środkiem, a mało Bošković. Dopiero w końcówce meczu odpaliła Tijanę. Grała z głową, w trzecim secie np. więcej grała lewym skrzydłem. Wydaje mi się, że co set, to grała kimś innym i kogoś innego forowała na pierwszoplanową postać, czym troszkę rozbijała nasz blok. Jednak mogłyśmy się domyślać, że w tych kluczowych momentach i końcówkach seta na pewno piłki będą szły do Bošković.
TAURONLIGA.PL: Rywalki próbowały różnych kombinacji w ataku, w tym właśnie wrzucając piłkę na wolne przestrzenie i kilka razy zabrakło wam troszkę szybkości przy dojściu do asekuracji.
- To jest tak, że jak jesteśmy okopane i czekamy na mocny strzał, to w momencie kiedy pojawia się kiwka, to nie zawsze jesteśmy na to gotowe. Niby gdzieś tam z tyłu głowy wiemy, że mamy iść do przodu pod kiwkę, ale nie zawsze jesteśmy na to gotowe, kiedy czekamy na strzał.
TAURONLIGA.PL: Dużo grałyście środkiem i byłyście tam bardziej skuteczne niż na skrzydłach. To była dobra broń przeciwko rywalkom.
- Fajnie, że działał środek i fajnie, że Kasia Wenerska go wykorzystywała od początku do końca i że szukała też mocnych stron, nie zawsze tylko na skrzydłach.
TAURONLIGA.PL: Przez cały mecz mocno nękałyście zagrywką Irinę Woronkową [Rosjanka, żeby ominąć przepis o zakazie wjazdu do Polski obywateli Federacji Rosyjskiej, poleciała na Słowację, a stamtąd do Rzeszowa przywieziono ją samochodem – przyp. red], która aż pięćdziesiąt jeden razy przyjmowała piłkę, ale nie popełniała wielu błędów...
- Zawsze szuka się jakiejś, że tak powiem, ofiary w przyjęciu, żeby od początku do końca ją cisnąć. Dzisiaj to była Irina Woronkowa i zobaczymy po analizie, czy w następnym meczu dalej będziemy na nią zagrywać
TAURONLIGA. PL: Po porażce 1:3 w rewanżu stoicie przed nie lada wyzwaniem, bo chcąc awansować do półfinału, trzeba wygrać za trzy punkty i złotego seta.
- Na pewno na wyjeździe będzie nam znacznie ciężej, bo mecz będzie z kibicami ze Stambułu. Ale na pewno też nie pojedziemy tam, żeby odhaczyć mecz, tylko dalej walczyć.
TAURONLIGA.PL: Zanim zagracie w Turcji, czeka was jeszcze mecz w Łodzi z Grot Budowlanymi. Pewnie wciąż liczycie, że uda się jeszcze wyprzedzić lidera ŁKS Commercecon?
- Jeszcze zostało kilka meczów i wszystko jest przed nami. ŁKS też czeka ciężki mecz z Chemikiem, tak samo jak nas, więc sprawa jest dalej otwarta.
Powrót do listy