Anna Kaczmar: Ten brąz znaczy dla mnie wiele
Anna Kaczmar, rozgrywająca Developresu SkyRes ma w swojej kolekcji siedem medali mistrzostw Polski. Jak jednak przyznaje, ten ostatni brąz z ekipą z Rzeszowa ma szczególne znaczenie.
- Zagrałam cały sezon, dawno nie grałam w takim wymiarze, dlatego cieszę się, że ten wynik jest taki jaki jest. Każda z zawodniczek zawsze ma udział w sukcesie i wkład w medal, bo to nie jest tylko gra w meczach, ale treningi i całe to przygotowanie drużyny. Ten medal cieszy mnie jednak osobiście bardzo mocno – mówi Anna Kaczmar, rozgrywająca Developresu SkyRes Rzeszów i przyznaje, że nie brakował trudnych momentów w drodze do medalu. Najtrudniejszym był ten moment, gdy byłyśmy w dołku przed Pucharem Polski. Wówczas nasza forma mocno falowała i gra była niepewna. Miałyśmy bardzo dużo przestojów. To był taki najcięższy moment, bo nie mogłyśmy z niego wówczas wyjść – mówi Kaczmar, która pod koniec rundy zasadniczej gdy doznała pani kontuzji przewaga nad piątą w tabeli Dąbrową zaczęła topnieć.
- Przytrafiła mi się mała rzecz, która wyeliminowała mnie z gry. Na szczęście okazała się niegroźna i mogłyśmy temu zaradzić. Tym bardziej ten medal smakuje inaczej, bo był on z przygodami, różnymi zbiegami okoliczności. Przez to wszystko przeszliśmy razem i jest super – mówi rozgrywająca Developresu, który w minionym sezonie prowadziło dwóch szkoleniowców – Jacek Skrok i Lorenzo Micelli. Po przyjściu tego drugiego zespół na nowo odżył… - Był to trudny moment po ciężkim meczu Pucharu Polski w Wieliczce i przegranej z Chemikiem Police. Dużo się wtedy zmieniło, sytuacja była taka nietypowa, ale wszystko się dobrze skończyło. Zaczęłyśmy sezon z trenerem Skrokiem, który też wykonał swoją pracę, a potem trener Micelli ją dokończył – mówi Kaczmar i przyznaje, że ostatni mecz o brąz we Wrocławiu był niemal perfekcyjny w wykonaniu zespołu. - Nawet mogę się pokusić o stwierdzenie, że to był pierwszy mecz w sezonie gdzie faktycznie zagrało wszystko, wszystkie elementy tak, jak chciałyśmy. Zagrałyśmy inaczej niż w pierwszym meczu w Rzeszowie, bardziej konsekwentnie i to zaowocowało wynikiem 3-0 – dodaje rozgrywająca ekipy z Rzeszowa, która na każdym meczu pojawiała się z małym plecaczkiem, który zawsze był na ławce rezerwowych. Czy to jakiś przesąd czy talizman? - Nie, po prostu w plecaczku mam potrzebne mi rzeczy, jak ręcznik, rękawki itd. żeby tego nie nosić luzem. W zasadzie od kilku lat go noszę, więc można powiedzieć, że może nie jest to przesąd, ale takie przyzwyczajenie – odpowiada Anna Kaczmar