Anna Brodacka: Jestem przekonana, że odbijemy się od dna
Beniaminek PlusLigi Kobiet Sandeco EC Wybrzeże TPS Rumia, poniósł kolejną porażkę i wciąż pozostaje bez punktów. O tym co zrobić, żeby obudzić drzemiący w drużynie potencjał oraz o właściwej stronie w meczu opowiedziała nam rozgrywająca Wybrzeża, Anna Brodacka.
PlusLiga Kobiet: Nie wiem czy się Pani ze mną zgodzi, ale mecz z Organiką był trochę „dziwny”. W waszej drużynie od początku spotkania były dobre nastroje, ale z każdym kolejnym setem zapał malał i gra przestała się układać.
Anna Brodacka: No cóż… Jak widać, dużo pracy nas jeszcze czeka. Niby wszystko wiemy i jesteśmy przygotowane, ale w pewnym momencie coś nie wychodzi. Mogę to skomentować tylko w jeden sposób: walczymy i pracujemy dalej, bo nie może być tak jak teraz.
- Przygotowanie, o którym pani wspomniała, jest widoczne w niektórych momentach meczów. Nad jakimi rzeczami musicie jeszcze popracować?
- Odpowiem może z mojego punktu widzenia, z pozycji rozgrywającej. Muszę popracować nad tym, żeby zaskoczyć przeciwnika. Poza tym ważne będzie wzmocnienie zagrywki, która lepiej ustawi nam cały mecz i poszczególne akcje.
- W zeszłym sezonie to Organika była beniaminkiem, sprawiając wtedy sporą niespodziankę. Czy pani zdaniem zespołowi z Rumi uda się jeszcze zaskoczyć rywali?
- Gdybym tak nie myślała, można byłoby spakować walizki i wyjść (śmiech). Jestem przekonana, że odbijemy się od dna. Nie jest powiedziane, że wszystko się dla nas już skończyło. Dużo może się jeszcze zdarzyć, możemy zaskoczyć i mam nadzieję, że tak będzie.
- Widać, że w drużynie drzemie potencjał. Co zrobić, żeby go obudzić?
- (śmiech) Praca, praca i jeszcze raz praca!
- W pojedynkach z jakimi drużynami będziecie szukać szczęścia i pierwszej wygranej w lidze?
- Na pewno już w najbliższym (ze Stalą Mielec, 22.01 w Rumi – przyp. red.) i w każdym kolejnym, w którym przyjdzie nam grać. Jest jeszcze trochę tych meczów, ale z czasem będzie ich ubywać, więc w każdym musimy prezentować maksimum naszych możliwości.
- Jaka atmosfera panuje w drużynie?
- Po przegranych meczach trudno mówić, żebyśmy były zadowolone, ale każda wyciąga dla siebie wnioski z gry. Mimo porażek atmosfera między nami jest w porządku. Ważne, żebyśmy grały i były ze sobą na boisku. Wiadomo jak to jest: nie zawsze gra atmosfera lub nie zawsze gra doświadczenie. Raz w meczu przeważa jedna strona, raz druga. Musimy po prostu trafić na tę właściwą! (śmiech)
- W waszej drużynie są zarówno zawodniczki doświadczone, jak i takie, które debiutują w ekstraklasie. Wspieracie się wzajemnie?
- Tak, cały czas mamy oparcie w bardziej doświadczonych siatkarkach i pod tym kątem pracuje nam się dobrze. Brakuje nam przede wszystkim szczęścia.
- I tego szczęścia w takim razie życzę.
- Dziękuję.