Ann Kalandadze: presja nie będzie na nas ciążyła
TAURON LIGA: Czego zabrakło wam najbardziej w meczu finałowym numer dwa? Po pierwszym secie wydawało się, że jesteście na dobrej drodze, aby wygrać u siebie i wyrównać rywalizację, ale tak się nie stało…
Ann Kalandadze (gruzińska przyjmująca Developresu BELLA DOLINA Rzeszów): Prawdę mówiąc nie wiem czego nam brakowało. Rywalki zagrały naprawdę bardzo dobrze. Grałyśmy już z nimi tyle razy, że znamy się świetnie i one to lepiej wykorzystały. W niektórych aspektach gry były od nas lepsze i nie mogłyśmy ich „złapać”. Zaczęłyśmy tracić zbyt wiele punktów najpierw w drugim, a potem w trzecim secie, który kompletnie nam nie wyszedł. Ciężko się gra przeciwko zespołowi, który nie daje ci zbyt wielu szans na pomyłki. Zdawałyśmy sobie sprawę, że Chemik to świetna drużyna. Starałyśmy się grać jak najlepszą siatkówkę, ale niestety, to było za mało na dobrze dysponowane rywalki.
- Pani dała akurat dobrą zmianę i ożywiła grę drużyny w ataku. Ze swojej postawy może być pani chyba zadowolona?
- Na pewno miałam tym razem lepsze wejście na boisko niż wcześniej. Niestety nie było to wystarczające do zwycięstwa drużyny, a to jest przecież najważniejsze. Zawsze po wejściu na boisko staram się robić co tylko w mojej mocy. Cieszę się, że tym razem dostałam swoją szansę, ale na końcu wynik jest dla nas niekorzystny, więc nie mogę być zadowolona z tego meczu.
- Kibice wypełnili szczelnie halę Podpromie i pewnie możecie żałować, że nie do końca wykorzystałyście atut własnego boiska mimo tak licznego wsparcia z trybun.
- Atmosfera na hali była wspaniała. Cieszymy się, że na nasz mecz przyszło tak wielu fanów. Czułyśmy ich doping i wsparcie, ale na końcu na boisku to my musimy zrobić swoje. Na pewno w Policach będzie nam brakowało takiego wspaniałego dopingu. Będzie nam się tam trudniej grało niż w Rzeszowie, ale musimy walczyć do końca i postarać się przedłużyć tą rywalizację.
- Niedzielny mecz, który rozegracie praktycznie z marszu bez specjalnych przygotowań, rozstrzygnie się głównie w sferze mentalnej? Ważna będzie wasza wiara w to, że uda się jeszcze odwrócić losy finału?
- Tak. Na tym etapie już niczego nowego nie przygotujemy jeśli chodzi o naszą dyspozycję. Możemy tylko wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów i postarać się je wyeliminować tak żeby zrobić na boisku to co do nas należy.
- Czy skrzydłowe Developresu najbardziej obciążone grą w tym sezonie, jak chociażby Kara Bajema, czują już duże zmęczenie i brakuje im sił żeby grać skuteczniej?
- Na pewno mają prawo być zmęczone, ale w tym momencie, kiedy gramy finały, to nikt o tym nie myśli i to nie jest żadne wytłumaczenie.
- Jak oceni pani grę rozgrywającej Grupy Azoty Chemika Police – Naiane Rios, która pod nieobecność kontuzjowanej Marleny Kowalskiej bardzo dobrze wkomponowała się w zespół i wykorzystała atuty swoich atakujących?
- Nie ma dużej różnicy w grze rozgrywających Chemika. Naiane też bardzo dobrze gra i nie nastawiałyśmy się na to, że z nią w składzie będzie nam łatwiej. Tak naprawdę jej obecność na boisku niewiele zmieniła jeśli chodzi o grę rywalek. Oba zespoły są dobre i mają swoje walory. Może do tej pory przeciwniczki miały trochę więcej szczęścia w niektórych akcjach.
- Pod względem warunków fizycznych widać jednak, że Chemik ma dużo wyższe skrzydłowe i większy potencjał jeśli chodzi o siłę ataku.
- Na pewno to są świetne siatkarki. Rywalki mają w swoim zespole zarówno znakomite atakujące, jak i blokujące, czy broniące. Dlatego bardzo ciężko się z nimi gra nawet jeśli samemu gra się dobrze.
- W niedzielę staniecie już pod ścianą, bo tylko zwycięstwo w Policach pozwoli wam przedłużyć marzenia o złotym medalu.
- To będzie dla nas ostatnia szansa, ale myślę, że presja nie będzie na nas ciążyła i nie będzie nam przeszkadzała w grze. Musimy zagrać swoją siatkówkę i przede wszystkim walczyć do końca. Zobaczymy co się wydarzy.
Powrót do listy