Andrzej Warych: wynik Polski nie jest zaskoczeniem
- W każdej dyscyplinie sportu, a w siatkówce szczególnie, sukces nie bierze się z niczego - mówi kierownik wyszkolenia w Polskim Związku Piłki Siatkowej Andrzej Warych. - W polskim zespole, który awansował do półfinału mistrzostw Europy grają m.in. złote medalistki kontynentalnych czempionatów sprzed kilku lat, uczestniczki igrzysk olimpijskich w Pekinie czy zawodniczki, które ostatnio występowały w World Grand Prix. Trzeba po prostu coś umieć, żeby znaleźć się w strefie medalowej mistrzostw Europy, a mamy taki zespół który właśnie to coś potrafi.
Andrzej Warych przypomniał, że umiejętności nabiera się w procesie szkolenia. - Niektóre zawodniczki były w Szkole Mistrzostwa Sportowego, a inne trafiły na dobrych fachowców w klubach - mówi Andrzej Warych. - Warto np. wspomnieć o błyskawicznej karierze Agnieszki Bednarek-Kaszy. W klubie pod opieką Jerzego Matlaka stała się w ciągu jednego sezonu klasową środkową. Kiedyś skreślono Katarzynę Gajgał. Jej powrót do reprezentacji był błyskawiczny. Została jedną z ciekawszych środkowych w Europie. Milena Sadurek szybko rozwinęła się pod okiem poprzedniego szkoleniowca kadry Marco Bonity. Teraz jest kluczową zawodniczką w drużynie narodowej. Dobrze byłoby, żeby wszyscy, którzy przed mistrzostwami Europy "nie stawiali funta kłaków" na polski zespół, o tym wszystkim pamiętali.Kierownik wyszkolenia dodał, że mamy w reprezentacji Polski zawodniczki o dużych umiejętnościach indywidualnych. - Z nich właśnie trzeba było zrobić zespół, połączyć w jedno i to Jerzemu Matlakowi udało się. Z każdym meczem w mistrzostwach Europy było coraz lepiej - powiedział Andrzej Warych. - Może fizycznie nasze siatkarki odstają od Jekatieriny Gamowej czy kilku Holenderek, ale to wcale nie znaczy, że tworzą gorszy zespół niż Rosja czy Holandia. Ważne jest, żeby powstał zespół ludzi w którym rozgrywająca poprawi niedokładność w przyjęciu, a atakująca niedostatek w wystawie. I taką drużynę mamy. Życie pokazało, że można wygrać z każdym, również z Holandią w sobotnim półfinale.
- Awans Polski do półfinału nie jest więc żadną sensacją jak chcą niektórzy. Oczywiście przed mistrzostwami nie było powodów, żeby zionąć wielkim optymizmem. Reprezentacja miała słabsze momenty gry, ale też w turniejach Grand Prix pokazywała się z dobrej strony. Oczywiście w Polsce nie brakowało ludzi małej wiary. Np. w Łodzi określona liczba biletów została rozdana tzw. VIP-om. Teraz osoby obdarowane dzwonią i proszą o powtórne wejściówki. Tłumaczą, że poprzednie zabrał asystent do teczki i poleciał do Japonii. Trudno im zdaje się przyznać, że po porażce z Holandią 0:3 w grupie otrzymane w prezencie bilety oddali sąsiadom, swoim kierowcom czy sekretarkom. Teraz chcą zobaczyć walkę o medale - mówi Andrzej Warych.
Andrzej Warych w bardzo ciepłych słowach wypowiada się o pracy Piotra Makowskiego. - Drugi trener reprezentacji Polski znalazł się w bardzo trudnej sytuacji - powiedział. - W dodatku z powodu niezrozumiałych dla mnie przepisów nie może mieć asystenta w mistrzostwach. Sztywne rozporządzenia CEV musi zmienić się. W trakcie meczów, w których musiał zastąpić Jerzego Matlaka, widać było jak Piotr Makowski umiejętnie prowadzi zespół i pomaga drużynie. Udźwignął ogromny ciężar. Raz jeszcze pokazał jak jest dobrym trenerem. Powrót do listy