Andrea Kossanyiova: w środę będzie okazja do rewanżu
LIGA SIATKÓWKI KOBIET: Z ostatnich czterech meczów zawsze przywoziłyście zwycięstwa albo punkty, ale w Rzeszowie nie udało się podtrzymać tej passy…
ANDREA KOSSANYIOVA (czeska przyjmująca BKS-u Stali Bielsko-Biała): Niestety się nie udało, ale bardzo chciałyśmy. Dla nas każdy punkt jest bardzo ważny i w tabeli robi pod nami robi się już gorąco. My jednak nie mamy co patrzeć na sytuację w tabeli, tylko grać i wygrywać. Przed nami kolejne ważne mecze i chcemy w nich zapunktować. Fajnie byłoby zająć po rundzie zasadniczej 5 czy 6 miejsce.
- Ten mecz w Rzeszowie zaczęłyście bardzo dobrze, ale z czasem gdzieś zatraciłyście skuteczność.
- Zaczęłyśmy super, ale myślę, że dlatego, bo Rzeszów zaczął tak jakby siedział w autokarze i dopiero jechał tutaj na mecz. Dobrze funkcjonowała u nas zagrywka, atak, przyjęcie też było fajne, ale później trochę brakowało nam już szczęścia. Rywalki złapały swój rytm i nie udało się nam ich już zatrzymać. O drugim secie natomiast nie ma co wspominać.
- Przy stanie 0-2 nie zwiesiłyście głów i walczyłyście do samego końca o doprowadzenie do tie-breaka i niewiele brakło…
- Od III seta było już lepiej z naszą grą. Szkoda IV partii, bo rywalki uciekły nam już na początku i musiałyśmy gonić. Udało się niemal zniwelować straty, była szansa w końcówce, ale zabrakło szczęścia i chyba trochę doświadczenia. Mamy młody zespół, ale z dużym potencjałem.
- Ten mecz w Rzeszowie, to był taki pojedynek czeskich skrzydłowych…
- Zdecydowanie tak (śmiech). Z „Miszą” (Michaela Mlejnkova – przyp. red.) bardzo dobrze się znamy, bo gramy razem na kadrze. To była fajna rywalizacja, ale jesteśmy przyzwyczajone do tego. To jest życie, że najpierw gramy razem w reprezentacji, a później naprzeciwko siebie. Tym razem Misza była górą, ale okazja do rewanżu będzie za kilka dni.
- W środę zagracie znów w Rzeszowie w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski, jak ten mecz może się potoczyć?
- Ja wierzę, że BKS wygra. Zobaczymy jak to będzie. Myślę, że teraz „spróbowaliśmy” tego, a w środę możemy tego dokonać. To jest jeden mecz, który ma duże znaczenie; będziemy robić wszystko żeby wygrać. Nie będzie łatwo, bo Rzeszów jest bardzo mocny, ma szeroką kadrę, dużo zawodniczek na zmiany. Ciężko się z nimi gra. Każdy jest jednak tylko człowiekiem i może mieć zły dzień, a my jak zagramy na naszym fajnym poziomie, to możemy wygrać.
- Taka sama jest koncentracja na Puchar Polski jak na mecze LSK, czy może jednak rozgrywki ligowe są najważniejsze?
- Chyba liga jest najważniejsza, bo chcemy się znaleźć w play-off ale Puchar Polski też jest ważny i nie oznacza, że się go traktuje ulgowo. To jest przecież prestiżowe trofeum i każdy chce zagrać w Final Four.
- Przed wami w lidze seria meczów z czołówką i musicie się pilnować, bo rywale z dołu naciskają…
- Robi się bardzo gorąco, ale jak już wspomniałam, nie mamy co patrzeć na tabelę i inne wyniki tylko skupić się na naszej grze, wygrywać i punktować. Przed nami bardzo ciężkie mecze z łódzkimi zespołami, ale z ŁKS-em wygrałyśmy u nas także mamy tą małą psychologiczną przewagę i zobaczymy jak będzie.
Powrót do listy