Ambitna dziewiątka
Centrostal Bydgoszcz pokonał Impel Gwardię Wrocław 3:1 (27:25, 26:28, 25:18, 25:18). MVP spotkania została Ewa Kowalkowska.
Pierwsze trzy sety spotkania w bydgoskiej Łuczniczce były w miarę emocjonujące, choć zespoły Centrostalu i Gwardii nie ustrzegły się błędów, niedokładności w przyjęciu zagrywki. Zespół gości nie miał komfortowej sytuacji; na ławce zmian były zaledwie dwie zawodniki, w tym jedna, która w "normalnym" układzie gra na pozycji libero. Mimo tego wrocławianki nie poddały się i ambitnie biły o punkty. Pierwszy set zaczął się od błędów bydgoskich liderek Kowalkowskiej i Kuligowskiej i goście prowadzili 4:1. Wystarczyło jednak, że pomyliła się także w ataku Mroczkowska, a Hardziejewa skutecznie blokował Kruk, by miejscowe od stanu 4:6 zdobyły kolejnych 6 punktów. Przewaga podopiecznych Piotra Makowskiego wydawała się w miarę wyraźna, jednak za duża liczba błędów w tej partii (10, połowa z ataku) spowodowała, że gwardzistki zdobyły 7 punktów przy dwóch gospodyń i wyrównały na 17:17. Na dodatek w końcówce partii po bloku na Kuligowskiej i dwóch atakach Mroczkowskiej miały piłkę setową 24:23. Na szczęście dla Centrostalu dobrze spisywała się teraz Hardziejewa, która do końca zdobywała punkty, a liderka Gwardii pomyliła się w ostatniej akcji. Podobnie układał się drugi set spotkania. Na początku wzajemnie kontrowały się Hardziejewa z Efimienko. Więcej jednak przestojów w grze miały bydgoszczanki. Dwukrotnie wywołało to dezaprobatę kibiców, gdy traciły prowadzenie z 9:7 na 9:11 i z 15:14 na 15:17. Dzięki znów skutecznej Hardziejewej udało się zmniejszyć stratę do punktu, ale Gwardia na więcej nie pozwalała prowadząc 21:20, 22:21 i 24:23. W zespole bydgoskim irytowały proste błędy, jak choćby Nowakowskiej, która weszła na boisko tylko po to by... popsuć zagrywkę. Po akcji Efimienko i błędzie w ataku tym razem Hardziejewej był remis 1:1. W kolejnym secie zanosiło się znów na wygraną wrocławskiego zespołu. Ze stanu 4:7 Mroczkowska, Efimienko, Czerwińska i Kruk grając dobrze w obronie i kontrach wyprowadziły zespół na 9:8, a potem na 14:11 i 15:12. Wtedy nastąpił przełom. Po trzech błędach w ataku Haładyn (2 piłka w taśmę), Mroczkowskiej (atak w taśmę z 2 linii) i Kruk (autowe zbicie). Centrostal prowadził 16:15, a po przerwie technicznej żółtą kartkę zobaczył trener Błaszczyk, za krytykę sędziów, prezentujących zresztą średni poziom. Po kolejnych trzech akcjach, m.in. Nowakowskiej, która na przyjęciu zastąpiła w końcu słabą Kuligowską było 20:16, a gdy włączyła się jeszcze Kuczyńska 22:17. Taki obrót sprawy w czwartym secie osłabił Gwardię. Od stanu 11:10 dobra zagrywka, obrona i kontry dały miejscowym prowadzenie 18:12 i 22:14, którego nie było już szans stracić. - Przyjechaliśmy do Bydgoszczy z większymi nadziejami - mówił po meczu trener Błaszczyk. - Problemy zdrowotne spowodowały, że jesteśmy w dziewiątkę, bez czterech ważnych zawodniczek. To jednak nie musi nikogo obchodzić, choć komfortu nie daje. Żałuję tej sytuacji w trzecim secie, bo mieliśmy szansę wygrać, a bydgoszczanki wykorzystały okazję i pociągnęły wynik. Dla nas teraz kluczowy będzie mecz za tydzień u siebie z Calisią. - To był z pewnością mecz walki - dodał trener Makowski. - Pierwsze trzy sety gra punkt za punkt, z dużą ilością wymian, obron w polu, co mogło się podobać kibicom. Też jednak z drugiej strony sporo błędów. Dlatego mam nadzieję, że poprawimy to i będziemy lepiej grać, bo nas z kolei czeka wyjazd do Mielca. Powrót do listy