Alfabet fazy zasadniczej ORLEN Ligi
Na co dzień opisujemy każdy mecz w liczbach, jednak przed półfinałami postanowiliśmy play-off oderwać się choć trochę od statystyk i dać się ponieść emocjom. Tym razem liczby jedynie towarzyszą rozłożeniu całej rundy zasadniczej na… litery. Rozłożeniu, które ma was drodzy czytelnicy choć trochę rozbawić. Zapraszamy do lektury!
R jak Ranking MVP: W swojej słynnej wypowiedzi trener Dariusz Luks powiedział, że „siatkówka jest najbardziej zespołowym z zespołowych… zespołów, gier”. Wprawdzie mecz wygrywa cały zespół, jednak zdarza się, że jedna z zawodniczek lśni na boisku niczym spadająca gwiazda w jednej z piosenek Zenona Martyniuka. Na naszej stronie można znaleźć ranking MVP, więc nie trzeba mieć żyłki do researchu, aby przekonać się kto do tej pory zgarnął najwięcej statuetek. Pierwsze miejsce zestawienia okupuje Izabela Kowalińska z siedmioma wyróżnieniami, za nią uplasowała się Micha Hancock z pięcioma nagrodami i Maret Balkestein-Grothues z czterema statuetkami na koncie.
U jak Układ tabeli: Korzystając z kolarskiej nomenklatury można śmiało powiedzieć, że peleton ORLEN Ligi podzielił się na grupy. Za liderem tabeli z Polic uplasował się zespół z Sopotu, słabszy od niego aż o dziesięć punktów. Jeden punkt mniej od „Atomówek” zapisał na swoim koncie wrocławski Impel, a pięć oczek za nim znalazła się ekipa z Dąbrowy Górniczej. Ciekawą grupę stworzyły drużyny z Łodzi, Muszyny, Piły i Bielska, które niedługo rozpoczną zmagania o miejsca 5-8. W „kicie” peletonu znalazły się ekipy z Legionowa, Rzeszowa, Bydgoszczy i Ostrowca, które zawalczą o miejsca 9-12. Jak widać potencjał zespołów w ekstraklasie dopasował się w tym sezonie do regulaminu rozgrywek, jak kombinezon z lycry do Mai Włoszczowskiej.
N jak Niespodzianka rundy: Podwójne N to Nicola Negro. Z nim właśnie związana jest niespodzianka, a dokładnie z jego następcą. L'État c'est mo – mawiał Ludwik XIV, a Jacek Grabowski może powiedzieć Impel Wrocław to ja. Prezes zaskoczył wszystkich i na stanowisko trenera… nominował sam siebie. I tym sposobem w wywiadach mogliśmy pisać „powiedział… trener/prezes/Jacek Grabowski”.
D jak Dół tabeli: „Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą”. Te słowa wypowiedział św. Augustyn na długo przed wynalezieniem internetu i nastaniem mody na tatuowanie sobie różnych sentencji na ciele. O czterech zespołach, które zajęły ostatnie miejsca w tabeli ORLEN Ligi, można powiedzieć wiele, ale nie można im odmówić walki. Nie chodzi tylko o postawę na boisku, ale także o wszystkie wyzwania związane z grą w najwyższej klasie rozgrywek. Kontuzje zawodniczek, poszukiwanie dla nich zastępstwa i masa spraw organizacyjnych na pewno spędzała sen z powiek działaczom w Rzeszowie, Legionowie, Ostrowcu, czy też Bydgoszczy. W kolejnych sezonach w ORLEN Lidze życzymy im większych zdobyczy punktowych i mniej problemów na głowie.
A jak Anita Kwiatkowska: Zespół Imagine Dragons w jednej ze swoich piosenek śpiewa „I’m coming home to you every night”. Po siedmioletnim rozbracie z Piłą Anita Kwiatkowska śmiało może zanucić ten utwór swojemu mężowi i rodzinie, bo w dużej mierze właśnie ze względów rodzinnych postanowiła wrócić do PTPS-u. Okazało się to świetną decyzją, mimo iż przeciwniczki czasem męczą ją w przyjęciu zagrywki, to siatkarka zdobywa bardzo dużo punktów dla swojego zespołu. W rundzie zasadniczej na swoim koncie zapisała ich aż 305, dzięki czemu wraz z Malwiną Smarzek przodują w rankingu najlepiej punktujących siatkarek.
Z jak Zagraniczne transfery: Głównymi bohaterami przedsezonowej kampanii transferowo-medialnej okazały się zespoły Chemika Police oraz Impelu Wrocław. Przed kilkoma laty zaledwie na ekranach telewizorów mogliśmy śledzić występy takich zawodniczek jak Madaleynne Montano, czy Carolina Costagrande. Nie one jednak skradły show tegorocznej rundy zasadniczej, bo o wiele ciekawiej zaprezentowały się kapitan wicemistrzyń Europy – Maret Grotheus-Balkestein z PGE Atomu Trefla Sopot, która lideruje w klasyfikacji przyjmujących po rundzie zasadniczej. Bardzo korzystnie zaprezentowała się również rozgrywająca ekipy z Dąbrowy Górniczej, Micha Hancock, która swoim rywalkom posłała aż pięćdziesiąt asów serwisowych i walnie przyczyniła się do czwartego miejsca swojej ekipy.
A jak Aluprof PROFI CREDIT Bielsko-Biała: Skoro do serca mężczyzny trafia się przez żołądek, włodarze klubu z Bielska-Białej postanowili trafić do serca, rozsądku i motywacji swoich zawodniczek poprzez… portfel. Przeżywające prawdziwą zapaść stulecia siatkarki z Podbeskidzia nie potrafiły znaleźć impulsu do lepszej gry, a zmiana szkoleniowca na trenera Wiktorowicza również początkowo nie przyniosła żadnego efektu. Metody finansowe okazały się motywatorem na tyle skutecznym, że bielszczanki pokonały bez straty seta mistrzynie oraz wicemistrzynie kraju.
S jak Skowrońska – Dolata Katarzyna: Wskazana zawodniczka śmiało mogłaby sama wypełnić kilka kategorii naszego podsumowania. Dość tylko powiedzieć, że w rundzie zasadniczej zdobyła dla swojego klubu 290 punktów co stanowi ponad 21% wszystkich oczek zdobytych przez drużynę z Wrocławia. Na przedsezonowej prezentacji Jacek Grabowski wspomniał, że przed laty kupował Kasi czekoladę za trzy asy serwisowe. Ciekawe, ile czekolad od TreZesa nazbiera siatkarka po rundzie play-off?
A jak Atom Trefl Sopot (i PGE oczywiście!): „Plus i minus…” śpiewał wiele lat temu Kaliber 44, a jak wiadomo atom to ogólnie też plus i minus (napisał humanista). PGE Atom Trefl Sopot w rundzie zasadniczej wypadł jednak zdecydowanie na plus, więc może warto zmienić nazwę na proton, albo kation (dopisał humaniście mgr inż. chemii). Ekipa Lorenzo Micelliego po raz kolejny udowodniła, że należy do ścisłej czołówki, a dokonane transfery sprawiły, że zespół ten jest w stanie mocno namieszać tzw. faworytom. Grzechem byłoby powiedzieć, że postawa atomówek jest niespodzianką, ale patrząc na przedsezonowe zapowiedzi drużyn z Polic i Wrocławia trzeba powiedzieć, że sopocianki już udowodniły, że nie możemy o nich zapominać.
D jak Dąbrowa Górnicza (i Tauron oczywiście...): O solidności klubu z Dąbrowy Górniczej można by pisać tomy, ale w kontekście obecnych rozgrywek polityka transferowa tego klubu wydaje się najbardziej przemyślana i poukładana. Nie było miejsca na pompowanie medialnego balona i szumne zapowiedzi, ale konsekwentnie kontraktowano zawodniczki pasujące do konceptu zespołu. Do współpracy zaproszono objawienie poprzedniego sezonu - Kamilę Ganszczyk oraz amerykańską rozgrywającą Michę Hancock. Bardzo interesującym posunięciem okazało się zakontraktowanie utalentowanej Izabeli Bałuckiej z Karpat Krosno, która jest wartościową zmienniczką dla doświadczonych środkowych. Mawia się, że nazwiska nie grają, ale zawodniczki z Dąbrowy pokazują swoją grą, że pracują doskonale na to, aby po tym sezonie było o nich głośno.
N jak Najlepszy comeback: Siatkarskiego CV Annie Grejman mogłyby pozazdrościć inne zawodniczki w jej kategorii wiekowej, bowiem nierzadko na koncie siatkarki pojawiają się tacy potentaci jak Chemik Police i Impel Wrocław. Kiedy jednak przyjrzeć się jej roli w tych zespołach, obraz nie jest już tak różowy, bowiem tam pełniła raczej rolę zawodniczki drugiego „sortu”. Transfer do zespołu z Muszyny nie tylko pozwolił tej zawodniczce na odbudowanie wiary we własne możliwości, ale zapewnił jej miejsce w pierwszej szóstce, w której stałą się wiodącą przyjmującą. Obecnie w klasyfikacji przyjmujących ustępuje tylko doświadczonej Maret Balkestein-Grotheus, a i reprezentacja Polski miejmy nadzieję pozwoli na nowo odkryć potencjał tej nadal perspektywicznej i utalentowanej siatkarki.
I jak Italia na ławce trenerskiej: Jeden z wersetów hymnu narodowego głosi o przejściu z ziemi włoskiej do Polski. Tymczasem jak pokazuje aktualna runda zasadnicza, trend na ławce trenerskiej był zgoła odmienny. Ettore Guidetti, Nicola Negro, Emmanuele Sbano, Giuseppe Cuccarini pożegnali się ze swoimi posadami trenerskimi w przeciągu rundy zasadniczej i tym samym ustąpili miejsca polskim trenerom. Pewny swojego dalszego angażu może być trener Lorenzo Micelli, który mimo braku awansu do dalszej fazy Ligi Mistrzyń nadał zespołowi z Sopotu nową jakość. Równie dobrze radzi sobie na ławce trenerskiej trener Nicola Vettori, który w wywiadach przed sezonem deklarował, że prowadzenie zespołu z Piły, który kilkanaście lat temu święcił triumfy na krajowych parkietach, to jego sportowe marzenie. W ten oto sposób włoski książę wprowadził Kopciuszka na ligowe salony i to w wielkim stylu.
C jak Chemik Police: Franek Kimono w klubie disco mógł robić wszystko, natomiast Chemik Police w ekstraklasie punktów ma w zapasie. Niczym karate mistrz zespół zameldował się w ORLEN Lidze dwa sezony temu. Srogim kopniakiem wyważył drzwi najwyższej klasy rozgrywek i zdobył wszystko co można było osiągnąć na arenie krajowej już jako beniaminek. W tym sezonie także pokazał, że trudno będzie znaleźć dla Chemika przeciwnika na polskim podwórku, w fazie zasadniczej siatkarki z Polic przegrały jedynie dwa mecze i są jednym z głównych faworytów do sięgnięcia po tytuł mistrzowski.
Z jak Zmiany trenerów: „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść, niepokonanym” – śpiewał kiedyś zespół Perfect, natomiast jak pokazuje historia ORLEN Ligi o momencie ewakuacji trenera decydowali włodarze klubu raczej zaskakując swoich szkoleniowców. Pierwszym, który musiał zrzec się sterów szkoleniowca był Mariusz Wiktorowicz. Po swojej dość krótkiej przygodzie w Rzeszowie zdecydował się na ponowne wejście to tej samej rzeki zwanej Aluprofem Bielsko-Biała, zastępując Emmanuele Sbano. Kilkanaście dni później swoje zaskakujące prezenty świąteczne otrzymali Nicola Negro oraz Ettore Guidetti. Czy oznacza to trend w kierunku polskiej myśli szkoleniowej na ławce trenerskiej? Odpowiedzi na to pytanie nie zna chyba nikt. Włodarze polskich klubów równię, z uwagi na dość impulsywny charakter takich decyzji...
A jak Aktywność medialna: Zwykło się mawiać, że jeśli nie ma cię w mediach społecznościowych, to nie istniejesz (Dlatego my jesteśmy – polecamy nasze profile #autoreklama). Myśleliście kiedyś o tym co by było gdyby o mistrzostwie Polski decydowała aktywność medialna? Z profili na facebooku największąliczbę lajków ma Chemik Police (prawie 15 tys.) drugi jest Impel Wrocław z (prawie 14 tys.), a na trzecim PGE Atom Trefl Sopot (ponad 9 tys.). Na twitterze również króluje Chemik Police, a tuż zanim jest ekipa z Sopotu. Przed napisaniem tego tekstu przeprowadziłem test, który klub z pierwszej czwórki najszybciej odpiszę na twetta. Po dwóch minutach „jak nie my, to kto?” od @AtomTreflSopot
Kończąc wątek dla nas najważniejsze jest to, że wszystkie kluby niezależnie od miejsca, budżetu czy tzw. sił przerobowych walczą o swój wizerunek w internecie. Zapytamy jeszcze tak z ciekawości - kibiców jakiej drużyny jest najwięcej wśród naszych czytelników?
