Alessandro Chiappini: widać było dużo chęci do grania
Atom Trefl Sopot pokonał Bank BPS Muszyniankę Fakro Muszyna 3:1 (23:25, 25:14, 25:22, 25:16). MVP meczu Neriman Ozsoy
W pierwszym secie kilka razy dochodziło do dużych zmian w w wyniku. Gospodynie prowadziły 13:11, by za chwilę przegrywać 13:14. Trener Alessandro Chiappini na czasie apelował do swoich podopiecznych o spokojną grę. Przewaga Banku BPS wzrosła do 18:14 i wicemistrzynie kraju straciły serię punktów 21:18. Jednak w tej partii muszynianki miały dużą odporność, potrafiły nie tylko odrobić straty (23:20), ale wygrać.
W drugiej partii doszło wręcz do deklasacji zespołu gości. W trzeciej gospodynie były lepsze w końcówce, a przegranej zespołu z Muszyny zdecydowało przede wszystkim słabsze przyjęcie. Gra w czwartym secie przebiegała również pod dyktando gospodyń, które zasłużenie pokonały wicemistrza kraju.
Atom Trefl Sopot zrehabilitował się swoim kibicom za dotkliwą porażkę z Bielskiem. Mecz w Ergo Arenie mógł się podobać kibicom, jako że obie drużyny doskonale sprawowały się w obronie. Po tym spotkaniu zadowolenia nie kryły zawodniczki Atomu, które za wszelką cenę chciały zrehabilitować się za nieudany występ przeciwko mistrzyniom Polski z Bielska. - Ten mecz był dla nas szczególnie ważny, jako że po kompromitacji w Bielsku chciałyśmy się zrehabilitować i to nam się udało – mówiła po spotkaniu kapitan Atomu, Dorota Świeniewicz. Przyjmująca podkreślała także rolę kibiców, którzy tłumnie przybyli dziś na trybuny Ergo Areny. - Dziękujemy w szczególności kibicom, którzy tak licznie przybyli dziś na halę i tak żywiołowo nas dopingowali – dodała Świeniewicz.
Ten mecz był także szczególnie ważny dla rozgrywającej „Atomówek”, Izabeli Bełcik, która przez wiele lat broniła barw Muszynianki. - Mecz może nie był w moim wykonaniu porywający, ale chciałam udowodnić swoją wartość przed zespołem z Muszyny – tłumaczyła Bełcik. Po raz kolejny doskonałe spotkanie rozegrała Turecka atakująca Atomu – Neriman Ozsoy, która zdobyła już kolejną statuetkę MVP. - Owszem, po kontuzji już raczej śladu nie ma, ale odczuwam jeszcze ból. Ale do tego już przywykłam. Cieszę się, że mogłam zagrać kolejne dobre spotkanie i pomóc zespołowi w tak ważnym meczu – mówiła zadowolona Turczynka.
Alessandro Chiappini po porażce w Bielsku podkreślał, że to był wypadek przy pracy i nie można od razu spisywać na straty jego zespół. Jego słowa potwierdził dzisiejszy mecz. - Spodziewaliśmy się, że rywalki mogą być zmęczone. Początek spotkania wyglądał trochę dziwnie było to spowodowane ogromną presją jaka na nas ciążyła po meczu zeszłotygodniowym, który nam kompletnie nie wyszedł. Później drużyna się pozbierała i wyglądało to lepiej. Sporo do życzenia pozostawia jeszcze kwestia ataku, nad którym musimy popracować. Najbardziej cieszy mnie to, że zespół pozytywnie zareagował. Widać było, że moje zawodniczki miały ochotę wygrać ten mecz – tłumaczył po meczu szkoleniowiec „Atomówek”.
Drużyna z Muszyny w ostatnim tygodniu przebyła wiele kilometrów i widać było lekkie zmęczenie zawodniczek. Jednakże jak mówią, to nie może być wymówka. - Zagrałyśmy słabiej niż normalnie i przegrałyśmy. Jesteśmy zmęczone ,ale to nie może nas tłumaczyć – mówiła Joanna Kaczor. Katarzyna Gajgał natomiast twierdzi, że tak po prostu musiało się stać. - To jest sezon, gdzie gramy wiele meczy. Wiadomo, że zdarzą się porażki i mimo że Sopot nas niczym nie zaskoczył, to jednak postawiły nam twarde warunki, na które nie umiałyśmy odpowiedzieć – komentuje spotkanie środkowa Muszynianki.
Zarówno trener jak i kapitan Muszyny twierdzą, że jedną z istotniejszych przyczyn dzisiejszej porażki było zmęczenie psychiczne. - Ciężko się gra po takim trudnym meczu, jaki rozegrałyśmy w Rosji. Przede wszystkim dużą rolę przy błędach odegrało zmęczenie psychiczne, ale także i brak koncentracji – tłumaczyła Aleksandra Jagieło. - Zgadzam się z Olą, jednocześnie jednak uważam, że dziś założeń taktycznych nie zrealizowaliśmy. Trener Chiappini też tydzień temu mówił o niezrealizowaniu tych założeń, także coś chyba w tej damskiej siatkówce takiego jest – zkaończył z uśmiechem Bogdan Serwiński.