Alessandro Chiappini: musieliśmy zrozumieć grę Anny Kaczmar
Atom Trefl Sopot zrewanżował się BKS-owi Bielsko-Białej za kompromitującą porażkę w Bielsku, wygrywając na własnym parkiecie 3:1. MVP meczu została wybrana Katarzyna Konieczna, która zastąpiła na boisku w pierwszym secie Olgę Fateevą.
Aluprof rozpoczął ten mecz w zupełnie innym zestawieniu niż normalnie. Na ataku zagrała Berenika Okuniewska pod nieobecność Natalii Bamber. - Byłyśmy przygotowane na takie rozwiązania – mówiła po meczu libero sopockiej drużyny, Paulina Maj. Większym problemem wydawała się jednak Anna Kaczmar, do której stylu gry musiały się przygotować „Atomówki”. - Przygotowywałyśmy się do tego meczu dość nietypowo, bo w ostatniej chwili dowiedzieliśmy się, że Bielsko przyjedzie bez swoich dwóch podstawowych zawodniczek. Musiałyśmy zrozumieć grę, którą prowadziła Ania Kaczmar. Ma ona inny styl prowadzenia gry niż Katarzyna Skorupa – twierdził szkoleniowiec Atomu.
Zupełnie inny przebieg miał mecz rozegrany w poprzedniej rundzie, kiedy to „Atomówki” odniosły dotkliwą porażkę w Bielsku. - Był to dla nas ciężki mecz. Walczyłyśmy nie tylko z przeciwnikiem , ale również same ze sobą. Byłyśmy bardzo nerwowe, być może dlatego, że pamiętałyśmy porażkę jaką poniosłyśmy w Bielsku. Ciężko było nam się przygotować taktycznie na to spotkanie, gdyż zawodniczki Aluprofu nie przyjechały do Sopotu w komplecie – mówiła po meczu kapitan, Dorota Świeniewicz.
Zadowolony z postawy swoich podopiecznych był trener Alessandro Chiappini, który uważał, że kluczem do zwycięstwa była zagrywka. - Jestem zadowolony z odniesionego zwycięstwa tym bardziej, że Aluprof Bielsko-Biała to bardzo dobry zespół. W tamtym tygodniu doznałyśmy porażki i był to dla nas trudny okres. Bardzo się cieszę, że mój zespół potrafił się dziś zmobilizować. Zagrałyśmy dziś lepszą zagrywką niż w spotkaniu w Bielsku i to było głównym kluczem do dzisiejszego zwycięstwa – komentował spotkanie szkoleniowiec Atomu.
W obozie gości nie widać szczególnego zmartwienia, jako że okoliczności w jakich przyszło im grać były niekorzystne. - Wydaje mi się, że dzisiejszy mecz mógł się podobać, ale szkoda, że nie udało nam się ugrać chociaż jednego punktu. Mimo porażki uważam, że to spotkanie będzie dobrym prognostykiem na kolejne nasze pojedynki i doda nam pewności siebie – mówił po meczu Mariusz Wiktorowicz.
Podobnie jak trener sopocianek, kapitan BKS-u twierdzi, że to zagrywka była kluczem w meczu. - Wydaje mi się, że to był dość wyrównany mecz. Spotkanie toczyło się według zasady kto zagrywał ten wygrywał. Szkoda tego pierwszego i ostatniego seta, bo nasze niepotrzebne błędy zadecydowały w końcówkach o naszych porażkach. Mamy nadzieję, że w następnym meczu będzie jeszcze lepiej – twierdzi Skorupa.