Alessandro Chiappini: Jestem dumny z dziewczyn i ze swojej pracy
- Moim zdaniem poziom TAURON Ligi jest dobry. Jest wiele takich dziewczyn, które w tej lidze mogą się rozwinąć i poczynić duży postęp, zwłaszcza jeśli są mądre - uważa Alessandro Chiappini, trener ŁKS-u Commercecon Łódź, mistrza Polski.
TAURONLIGA.PL: W końcówce tie-breaka, kiedy pana zespół przegrywał z Developresem 11:13, wierzył pan, że dziewczyny wyjdą z tej trudnej sytuacji?
Alessandro Chiappini, szkoleniowiec ŁKS Commercecon Łódź: Przegrywaliśmy już nawet 8:12, ale mówiłem wtedy dziewczynom, że musimy przede wszystkim wierzyć w to, co robimy. Kiedy już zrobiliśmy przejście, to mieliśmy dobre ustawienie na boisku i wiedziałem, że począwszy od zagrywki, poprzez blok i obronę, możemy kontrolować akcje rywalek w ataku. Powiedziałem też wtedy dziewczynom, że jeśli przez pięć minut będziemy grali naszą najlepszą siatkówkę, to znajdziemy sposób, żeby przezwyciężyć trudną sytuację i odwrócić wynik. Tak się właśnie stało. Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że moja drużyna w tym sezonie pokazała bardzo silny charakter. Dziewczyny cały czas walczyły i nigdy się nie poddały. To, nad czym tak ciężko pracowaliśmy przez cały sezon, wykorzystaliśmy właśnie w meczu numer cztery z Developresem i to w najważniejszym jego fragmencie. Zresztą nie tylko w tym spotkaniu, ale też w tym drugim w Rzeszowie kiedy już przegrywaliśmy 0:2 w setach i byliśmy pod wodą, nie zatrzymaliśmy się tylko stopniowo wróciliśmy do gry. Znaleźliśmy drogę żeby wydobyć z siebie nową energię, odwrócić mecz i dzięki temu wygraliśmy.
To była niesamowita seria finałowa. Spotkały się w końcu dwie najlepsze drużyny w lidze, które zasłużyły na to, żeby być w finale i walczyć o złoto. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i dumni z tego, co udało nam się osiągnąć, bo naprawdę pokazaliśmy duży charakter i bardzo dużo pozytywnych aspektów gry. Jestem naprawdę dumny z dziewczyn.
TAURONLIGA.PL: Początek finałów nie był jednak udany dla pana drużyny, która dość wyraźnie przegrała pierwsze spotkanie w Łodzi i w drugim meczu w Rzeszowie przegrywała już 0:2. w trzecim secie przełamała JEDNAK Developres i od tego momentu grała z większą pewnością siebie.
- Nasze podejście do finałów nie było początkowe dobre. Zaczęliśmy rywalizację źle, ale zawsze powtarzałem dziewczynom, że musimy zachować spokój zarówno wtedy, gdy mamy prowadzenie 1-0 w serii play-off, jak i wtedy, gdy przegramy jakiś mecz. Musieliśmy wyciągnąć wnioski z porażki i uszanować dobrę grę rywalek, a jednocześnie znaleźć sposób, żeby wyjść z trudnej sytuacji i poradzić sobie z problemami na boisku. Najważniejsze w takich momentach jest, by się nie poddać i nie stracić wiary w zwycięstwo. Staraliśmy się wytworzyć nową atmosferę w zespole. Pomogły nam w tym zmiany, których dokonałem w trakcie meczu numer dwa, posyłając na boisko nowe dziewczyny, które odmieniły naszą grę. To było kluczowe. Jestem im za to szczególnie wdzięczny, bo one przez cały sezon ciężko z nami pracowały i wierzyły w nasz sukces, nawet jeśli na boisku spędziły mniej czasu niż dziewczyny z pierwszej szóstki. Nie mieliśmy w tych finałach czasu na odpoczynek, ale byliśmy cały czas skupieni na naszym celu i na końcu go osiagnęliśmy. W niesamowity sposób, więc to jest wspaniałe.
TAURONLIGA.PL: Czy pod względem taktycznym to były trudne mecze dla sztabów trenerskich, żeby czymś zaskoczyć rywala? ŁKS zrobił ogromną różnicę w bloku w meczu numer trzy w Łodzi, pokazując, że taktycznie był świetnie przygotowany na zagrania Developresu.
- W pierwszym spotkaniu nie było co mówić o realizowaniu taktyki z naszej strony, ponieważ przede wszystkim słabo zagrywaliśmy i zabrakło nam jakości, przez to tak trudno było nam znaleźć punkt zaczepienia z dobrze dysponowanym przeciwnikiem. Ich środkowe grały wtedy imponująco i zdominowały walkę na siatce, raz za razem wymierzając nam ciosy. Powoli staraliśmy się wyciągnąć wnioski z tego co się wydarzyło i tak zarządzać naszą grą, żeby ona była skuteczniejsza. W ostatnim meczu w Rzeszowie nie mieliśmy już takiej przewagi na siatce jak z kolei w spotkaniu numer trzy w Łodzi, kiedy zdominowaliśmy rywalki naszą grą w bloku, ale w pewnych ważnych sytuacjach też byliśmy w stanie kontrolować grę Developresu w ataku. Wyglądało to z naszej strony lepiej niż w pierwszych dwóch meczach. Mieliśmy też lepszą zagrywkę i dzięki temu nie daliśmy rywalkom zbyt wielu okazji do wykorzystania w ataku ich środkowych. Wiadomo było, że jeśli one będą miały dobre przyjęcie i rozegrają piłki do środkowych, to będą mogły liczyć na ich punkty. Powiedziałem jednak dziewczynom, żeby się tym nie przejmowały, tylko postarały się jeszcze lepiej zagrywać i jak najbardziej utrudnić rywalkom grę ze środkowymi. Krok po kroku staraliśmy się dostosowywać swoją grę tak, żeby była jak najbardziej wydajna. Najważniejsze jednak jest to, że dziewczyny w żadnym momencie się nie poddały i przetrzymały wszystkie trudne sytuacje. Nie chodzi tylko o wynik i straty jakie musieliśmy odrabiać, ale też kontuzje, bo przecież w połowie rywalizacji finałowej straciliśmy już drugą podstawową zawodniczkę w tym sezonie. Pomimo tego nie przestaliśmy grać i cały czas wierzyliśmy w końcowy sukces.
Julita Piasecka, która zmieniła Zuzę Górecką, zrobiła niesamowitę robotę, mimo młodego wieku i braku większego doświadczenia. Ta dziewczyna była w stanie kierować swoją grą w bardzo dobry sposób. Jestem niesamowicie dumny ze wszystkich naszych dziewczyn za to, co zrobiły i jak do końca walczyły o złoto.
TAURONLIGA.PL: Czy przed finałami odczuwaliście jako zespół dużą presję na sobie wiedząc, że przystępujecie do rywalizacji jako zwycięzcy rundy zasadniczej, którzy jednak przegrali wcześniej walkę o TAURON Puchar Polski?
- Zawsze mówię swojej drużynie, że jedyna presja jaką powinniśmy odczuwać i ją odpowiednio wykorzystywać, to nasza wewnętrzna presja na siebie, a nie presja z zewnątrz. To my powinniśmy sami od siebie wiele wymagać i starać się robić wszystko, żeby z każdym dniem grać lepiej i osiągać cele, jakie sobie postawimy. Nie musimy brać na siebie presji, która przychodzi do nas z zewnątrz. Oczywiście, każdy chce wygrać i bardzo często słyszeliśmy, że powinniśmy zdobyć mistrzostwo Polski. To jednak my jako pierwsi chcieliśmy to zrobić i wymagaliśmy tego od samych siebie. To zresztą całkowicie normalne, że kibice wokół wytwarzają dodatkową presję i dużo od nas oczekują. Jednak jedyna presja, z której my powinniśmy korzystać, to ta nasza, pochodzące z wnętrza drużyny, którą sami sobie wytwarzamy i staramy się jako zespół grać coraz lepiej. Myślę, że dziewczyny bardzo dobrze zrozumiały moje przesłanie i świetnie poradziły sobie z tą sytuacją. Były takie momenty w tych finałach, w których niestety traciliśmy kontrolę nad grą i nad tym zarządzeniem presją, ale na szczęście to były tylko chwile. Jako zespół znaleźliśmy drogę, żeby sobie z tym poradzić i odmienić naszą grę na tyle żeby wygrać rywalizację w finale.
TAURONLIGA.PL: Czy jako trener odczuwa pan dodatkową satysfakcję, że już po raz drugi wygrywa pan mistrzostwo Polski mając wcześniej na koncie złoto z Atomem Trefl Sopot?
- Na pewno tak. Moje poprzednie mistrzostwo zostało wywalczone już wiele lat temu. W ostatnim czasie miałem takie poczucie, że wykorzystałem całe swoje doświadczenie z pracy w TAURON Lidze i zrobiłem wszystko, żeby mój zespół wygrał rywalizację o złoto. Zespoły, które prowadziłem we wcześniejszych sezonach, też były wyrównane, ale chyba nie aż na tyle mocne żeby walczyć o mistrzostwo Polski. Oczywiście robiliśmy co było w naszej mocy i dzielnie walczyliśmy. W zeszłym roku z Legionovią awansowaliśmy do finału TAURON Pucharu Polski. W tym roku, kiedy moja drużyna stanęła przed ogromną szansą, żeby wygrać mistrzostwo, powiedziałem sobie, że muszę to wykorzystać i wspólnie to zrobiliśmy.
Dedykuję to zwycięstwo całej drużynie, ale też sobie, bo wiem jak wiele czasu i teoretycznie wolnych dni poświęciłem na pracę i na jak najlepsze przygotowanie drużyny do walki o złoto. Jestem więc szczęśliwy i dumny też ze swojej pracy.
TAURONLIGA.PL: To jest pierwszy wielki sukces ŁKS Commercecon z panem jako trenerem, ale też pewnie nie ostatni, bo liczycie na kolejne osiągnięcia w przyszłości?
- Na pewno. Musimy zobaczyć najpierw jak potoczy się sytuacja z transferami, bo jesteśmy teraz w takim położeniu, że już na wstępie ze względu na poważne kontuzje przez wiele miesięcy będziemy musieli sobie radzić bez dwóch znaczących siatkarek, które będą w naszej drużynie także w kolejnym sezonie. One potrzebują czasu nie tylko na samo leczenie, ale też na rehabilitację, powrót do dyspozycji fizycznej i na końcu dobrej formy siatkarskiej, również pod względem mentalnym. Będziemy potrzebowali czasu i cierpliwości, a w drugiej części sezonu dziewczyny być może będą mogły już nas wspomóc w grze.
TAURONLIGA.PL: Jak podsumuje pan tegoroczne zmagania w TAURON Lidze, która ze względu na mistrzostwa świata wystartowała bardzo późno, ale finały play-off stały chyba na dobrym poziomie?
- Na początku rozgrywek nie wszystkie drużyny spisywały się bardzo dobrze, ale już środkowa i końcowa część sezonu była naprawdę dobra. Szczerze mówiąc, kilka drużyn bardzo poprawiło swoją grę w trakcie rozgrywek. Największą niespodziankę in plus zrobił zespół Grota Budowlanych Łódź, który w niesamowity sposób doszedł do strefy medalowej i wywalczył brąz. Wyeliminowanie tak silnego zespołu, jakim dysponowała Grupa Azoty Chemik Police, było sporym wyczynem. To się jednak nie wzięło znikąd, bo drużyna Budowlanych grała naprawdę dobrą siatkówkę. Gratulację należą się również zespołowi z Bielska-Białej, który dysponował młodym składem, ale dziewczyny grały niesamowicie. Może w końcówce zabrakło im trochę jakości, ale były też osłabione i ciężko było im to nadrobić. Budowlani i Bielsko to jednak bardzo dobre zespoły, które w końcówce sezonu grały niesamowicie. Świadczy to o tym, że te drużyny zrobiły spory postęp. Moim zdaniem poziom TAURON Ligi jest dobry. Jest wiele takich dziewczyn, które w tej lidze mogą się rozwinąć i poczynić duży postęp, zwłaszcza jeśli są mądre. To jest dobry krok, żeby się rozwinąć i dać sobie szansę na powołanie do reprezentacji, a potem stopniowo grać też jeszcze w mocniejszych rozgrywkach. Polska liga jest niesamowita i bardzo ją lubię.
Powrót do listy