Aleksandra Szymańska: nie mamy sobie nic do zarzucenia
- Ten sezon mogę ocenić na plus. Po dwóch latach wróciła do najwyższej klasy rozgrywkowej. Po powrocie z Norwegii już nikt mnie nie pamiętał. Musiałam budować swoją „markę” od początku. Zaczynając od II ligi w Mielcu, poprzez I ligę w Węgrowie do teraz, gdy już miałam szansę pokazać się w Lidze Siatkówki Kobiet - powiedziała Aleksandra Szymańska, która przedłużyła w ostatnich dniach kontrakt z Treflem Proxima Kraków.
TREFL PROXIMA KRAKÓW: Jaką oceną wystawiłabyś waszej drużynie za sezon 17/18?
ALEKSANDRA SZYMAŃSKA: Myślę, że śmiało można dać… 8! Oczywiście, zawsze chce się więcej, mimo że dużo osiągnęliśmy zarówno sportowo jak i mentalnie. Po pierwszej rundzie nie wyglądało to zbyt kolorowo, ale udało nam się pozbierać i pokazać dobrą siatkówkę. To w życiu sportowca jest bardzo ważne, widoczny progres wykonany w trakcie sezonu.
A jaki to był sezon dla Ciebie?
ALEKSANDRA SZYMAŃSKA: Dla mnie osobiście ten sezon mogę ocenić na plus. Po dwóch sezonach był to mój powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Po powrocie z Norwegii już nikt mnie nie pamiętał. Musiałam budować swoją „markę” od początku. Zaczynając od II ligi w Mielcu, poprzez I ligę w Węgrowie do teraz, gdy już miałam szansę pokazać się w Lidze Siatkówki Kobiet.
Spodziewałaś się, że będziecie walczyć w fazie play-off o piąte miejsce?
ALEKSANDRA SZYMAŃSKA: Szczerze to tak, bo nie za bardzo znałam rozkład sił w Lidze Siatkówki Kobiet. Poza tym jak już kiedyś mówiłam, jak o coś grasz to o najwyższe cele. W tym roku było to szóste miejsce, ale myślę, że nie mamy sobie nic do zarzucenia.
Najlepsze wspomnienie z sezonu?
ALEKSANDRA SZYMAŃSKA: Według mnie to wygrany mecz w Łodzi z Budowlanymi. Ten mecz pokazał nie tylko nam, ale i całej lidze, że jesteśmy w stanie namieszać.
Najgorsze…
ALEKSANDRA SZYMAŃSKA: Najgorszy moment dla mnie to przegrana w trzecim meczu o piąte miejsce. Nikt nie chce przegrać ostatniego meczu w sezonie.
Jakieś plany na wakacje?
ALEKSANDRA SZYMAŃSKA: Odpoczynek się przyda, bo ciężka praca dawała się we znaki cały sezon. Dla mnie wakacje trwają około dwóch tygodni. Mam czas na spotkanie z rodziną i znajomymi z Trójmiasta. Przerwę między sezonem spędzam w Krakowie. W tym mieście mój chłopak ma teraz pracę. Z pewnością nie rezygnuje z aktywności fizycznej, siłowni. Szukam zajęcia, może jakaś dodatkowa praca. Nie lubię siedzieć w miejscu.
Siatkarski detoks czy może śledzisz losy naszej reprezentacji?
ALEKSANDRA SZYMAŃSKA: Śledzę, śledzę! Bardzo się cieszę, że na początku sezonu reprezentacyjnego do kadry załapały się Justyna i Martyna. Teraz staram się oglądać spotkania i trzymam kciuki za Martynkę.