Aleksandra Krzos: ten sezon jest bardzo dziwny
TAURON LIGA: Po meczu z Grupą Azoty Chemik Police chyba powiedzenie do trzech razy sztuka pasuje jak ulał?
ALEKSANDRA KRZOS (libero Developresu SkyRes Rzeszów): Bardzo się cieszę, że wygrałyśmy ten mecz bo jest to naprawdę ważne dla naszej psychiki. Jeżeli przegrałybyśmy trzeci mecz z rzędu, no to mogło być już różnie jeśli chodzi o ewentualnie spotkanie się z nimi gdzieś tam w play-off. Na pewno jestem bardzo dumna z dziewczyn, że wytrzymały to i wygrałyśmy wspólnie to spotkanie. Wiadomo, że jest jeszcze wiele rzeczy, nad którymi musimy pracować, co było widać w tym meczu, ale najważniejsze, że na razie trzy punkty zostają u nas i kończymy rundę zasadniczą na pierwszy miejscu. Stan rywalizacji z Chemikiem w tym sezonie do tej pory, to 1-2, więc jest ok.
- Widać było w zespole ogromną chęć i choć przegrałyście I seta prowadząc 22:16, to w kolejnych zagrałyście jeszcze bardziej zdeterminowane…
- Ruszyłyśmy z kopyta w tym drugim secie. W którejś z partii znów było 22:16 i jak spojrzałyśmy na tablicę wyników, to chyba do wszystkich dotarło, że historia nie może się powtórzyć. Włączyłyśmy szósty bieg i wygrałyśmy. Super, ja się bardzo cieszę.
- Pewnie też dla pani, która grała w barwach zespołu z Polic, to zwycięstwo ma jakiś dodatkowy smak?
- Nie, absolutnie, ja nie jestem tego typem zawodniczki, która „zjada zęby” żeby wygrać ze swoim poprzednim klubem. Wszystkie moje lata gry w Chemiku wspominam bardzo dobrze, wszystkie trofea itd.
- Zakończyłyście rundę zasadniczą na pierwszym miejscu, a to oznacza, że pierwszy mały plan został wykonany?
- Pod względem miejsca, jakie zajmujemy to jest super, ale zdrowotnie to już bardzo różnie. Zresztą ten sezon jest bardzo dziwny. Mamy nadzieję, że nasze dziewczyny uporają się z urazami i bardzo szybko do nas wrócą, żebyśmy mogły zacząć treningi normalnie ze wszystkimi. Runda zasadnicza zakończyła się dla nas bardzo dobrze, a jaka była, to już nie ma się co za bardzo rozwodzić, bo teraz play-off się zaczyna i trzeba zapomnieć o tym co było wcześniej.
- W I rundzie zmierzycie się z Energą MKS-em Kalisz, z którym w rundzie zasadniczej macie bilans 1-1…
- Nie tak dawno wygrałyśmy z nimi zdecydowanie i na tym spotkaniu będziemy się opierać. Po przegranym meczu w Kaliszu były jakieś tam wytłumaczenia z naszej strony. Sytuacja była jaka była, czyli wiadomo COVID itd. Teraz to jest już play-off i trzeba wszystkich traktować poważnie, w żaden sposób nie można podchodzić z takim nastawieniem, że rywal jest niżej notowany. Będziemy walczyć, bardzo byśmy chciały się znaleźć w czwórce.
- W ćwierćfinałach i półfinałach rywalizacja toczy się do dwóch wygranych. Ten system jest trochę ryzykowany, bo jeśli noga się powinie w pierwszym spotkaniu, to w kolejnym gra się już z nożem na gardle.
- Dlatego musimy być mocno zdeterminowane, żeby wygrać ten pierwszy mecz u siebie. Też nie ma co podchodzić do tego z jakąś dużą presją, bo jak się z nią gra, albo takim stresem, to wiadomo, że nie wychodzi. Na pewno trzeba się skupić na tym, żeby jak najlepiej rozpocząć ten play-off, a zaczynamy u siebie. Nie ma co wybiegać do kolejnego spotkania tylko liczy się to co będzie w tym pierwszym meczu.
- Zajmując pierwsze miejsce w rundzie zasadniczej macie atut w postaci rozgrywania większej liczby meczów we własnej hali. Czy jednak w sytuacji gdzie nie ma kibiców jest on aż tak duży?
- Nie jest. Od samego początku sezonu powtarzam, że dla mnie nie jest to ta sama siatkówka - bez kibiców, dopingu, hala nie niesie nas zbyt wiele. Jakby to my musimy przejąć rolę kibica też, zwłaszcza dziewczyny z kwadratu dla zmienniczek. Nie jest to łatwe. Czeka nas trudne zadanie. Na pewno nikt się nie potrafi przyzwyczaić do tego i nikt nigdy się nie przyzwyczai.
Powrót do listy