Aleksandra Krzos: tajna broń Impel Gwardii
Przebojem wdarła się do pierwszego składu wrocławianek od ważnego meczu w Żukowie. Jako 17-nastolatka występowała już w ekstraklasie. Multimedalistka MP w rozgrywkach młodzieżowych. Spokojna i opanowana w każdej sytuacji – Ola Krzos, libero Impel Gwardii Wrocław.
PlusLiga Kobiet: Masz niewdzięczną funkcję w zespole, kibice zazwyczaj pamiętają koniec akcji, a nie jej początek, w którym grasz zazwyczaj główną rolę?
Aleksandra Krzos: Na początku mojej styczności z siatkówką grałam na pozycji przyjmującej z atakiem. Ciężko było mi się przestawić na libero, wtedy również uważałam, że to bardzo niewdzięczna pozycja, nie zdobywa się punktów, kibice mniej zauważają takiego gracza. Jak widać chociażby po wyborach MVP naszej ligi nie pamiętam, aby któraś libero otrzymała w tym roku statuetkę. Tak więc jest się może mniej widocznym, ale później zobaczyłam, że jest bardzo istotna rola w zespole. Nie jest dziś dla mnie ważne, aby mnie zauważano, ważne jest dla mnie rozegranie bardzo dobrego meczu, w którym mój zespół zostawia serce na boisku i najlepiej jak jeszcze zwycięża, a ja pomagam drużynie najlepiej jak potrafię. Dziś najważniejsze jest to co ja czuję, czy dobrze wykonałam swoje zadania.
- Twój atut to bardziej obrona pola czy też przyjęcie zagrywki, a może jedno i drugie?
- I do tego i do tego trzeba się bardzo przyłożyć na meczu i na treningu. W czym czuję się lepiej to zależy od dnia, od takich czynników jak hala sportowa, ale generalnie nie odczuwam jakiś większych różnic w obu tych działaniach, oczywiście pomijając specyfikę każdego z nich. Natomiast bardzo mnie cieszy skuteczna obrona „bomb” lub mega trudnej zagrywki, to oczywiście sprawia dużo radości i dodaje pewności siebie.
- Zadebiutowałaś jako libero w bardzo ważnym meczu w Żukowie i aż do dziś spełniasz tą funkcję w zespole, jak oceniasz swój niewątpliwy postęp umiejętności?
- Zaczęłam bardzo dobrze w tym trudnym spotkaniu przeciwko Gedanii, dobry początek bardzo mnie podbudował i w dalszych meczach mogłam bazować na pozytywnej motywacji. W następnych spotkaniach starałam się trzymać dobry poziom i to w dużej mierze mi się udało. Trzy lata temu debiutowałam w ekstraklasie (jako najmłodsza zawodniczka LSK – red) i tamto doświadczenie, choć niewielkie w sensie czasu gry, dało mi sporo w kontekście poznania ligi, najlepszych zespołów, hal, emocji przedmeczowych i meczowych. Dziś jestem na pewno pewniejsza w tym co robię, a od tamtego czasu sporo się zmieniło.
- Rywalizacja o 5. miejsce w PlusLidze Kobiet przenosi się do Dąbrowy Górniczej, w jakich działaniach upatrujesz możliwość odniesienia zwycięstwa przez Impel Gwardię w hali rywala, być może już w pierwszym meczu?
- Nie jedziemy tam na basen, który stoi koło hali (śmiech), na pewno jedziemy z nastawieniem walki o zwycięstwo, prowadzenie 1-0 w serii zobowiązuje i chciałybyśmy „postawić kropkę nad i”, najlepiej już w pierwszym meczu, ale wiadomo, że zadanie jest bardzo trudne. Mamy dobrą atmosferę w zespole, jeśli wszystkie z nas zrobią co do nich należy to powinno być dobrze i to my zjemy tę „wisienkę na torcie” jaką dla nas byłoby zdobycie piątego miejsca w lidze.