Aleksandra Jagieło: to był miły wieczór
Zespół Chemika Police po zwycięstwie nad Eczacibasi Stambuł 3:1 uczynił milowy krok w kierunku awansu do fazy play off Ligi Mistrzyń. Po spotkaniu w Szczecinie swoimi wrażeniami ze spotkania dzieliła się kapitan Chemika Police – Aleksandra Jagieło.
ORLENLIGA.PL: Pani Aleksandro, ogromne gratulacje za odniesione zwycięstwo. Dobrze jest mieć świadomość, że mamy na polskich parkietach zespół, który może śmiało rywalizować z europejskimi potentatami.
ALEKSANDRA JAGIEŁO: Dziekuję za gratulacje. Ten wieczór jest dla nas bardzo miły. Cieszymy się ogromnie i jestem jako kapitan dumna z zespołu, że pokazał nie tylko kawał dobrej siatkówki, ale również kawał charakteru. Cieszymy się, ale jednocześnie mamy świadomość, że to zwycięstwo jeszcze niczego nie załatwia, chociaż otwiera drzwi do dalszej gry. To jest najważniejsze.
Zaskoczone byłyście ustawieniem, w którym na przyjęciu pojawiła się Neslihan Demir-Güler? W przedmeczowych analizach nastawiano się raczej na Neriman Özsoy, która miała być celem serwisowym dla Chemika Police.
ALEKSANDRA JAGIEŁO: Jeszcze wczoraj nie wiedziałyśmy o takim wariancie gry, ale po dzisiejszym rozruchu trener powiedział nam, że Turczynki mogą właśnie w takim zestawieniu wystąpić, bo w tak trenowały. Obejrzałyśmy zatem zapis wideo z tego spotkania, w którym Neslihan Demir grała na przyjęciu i byłyśmy przygotowane na taki wariant. Dobrze się w sumie stało, że Turczynki zagrały w takim ustawieniu, bowiem Demir zagrała poprawne spotkanie, ale nie grała tak dobrze jak Neriman Özsoy w Stambule. Kiedy tylko Neriman pojawiła się na parkiecie w trzeciej odsłonie widać było, że to zawodniczka potrafiąca napsuć wiele krwi rywalowi. Najważniejsze, że się pozbierałyśmy i w czwartym secie przechyliłyśmy szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Obserwowaliśmy zespół zupełnie inny niż w czasie Final Four w Policach rok temu. Naturalnie niektóre pozycje zostały wzmocnione klasowymi zawodniczkami, ale zespół pokazał się bardzo dobrze ze strony mentalnej i nie widać było jakiegoś paraliżu jak chociażby w spotkaniach Final Four w kwietniu. Dużo pracowałyście nad sferą psychiczną?
ALEKSANDRA JAGIEŁO: Wydaje mi się, że my nawet w czasie Final Four nie byłyśmy sparaliżowane w konfrontacji z silnymi zespołami. Bardziej problematyczna była cała otoczka oraz fakt, że jesteśmy gospodarzem. Dla części zespołu był to też pierwszy turniej tej rangi rozegrany w profesjonalnej karierze. Grałyśmy przeciwko Eczacibasi dwa tygodnie temu w Stambule i miałyśmy świadomość, że gramy ze zwycięzcą Ligi Mistrzyń. Ale to przecież są zawodniczki z krwi i kości i każdy może mieć słabszy dzień. Poza tym same jako zawodniczki wiemy, jak funkcjonuje psychika i jeśli cały czas się ciśnie i ciśnie, to na początku owszem wszystko wychodzi. W pewnym momencie jednak ten balon pęka i zaczyna się popełniać błędy. A siatkówka to przecież gra błędów. Cieszę się z naszej kondycji mentalnej i mam nadzieję, że to dopiero początek dalszych sukcesów.
Po tym zwycięstwie możemy powiedzieć, że Chemik Police to zespół gotowy podbić Europę?
ALEKSANDRA JAGIEŁO: Myślę, że jeśli się wygrywa z triumfatorem Ligi Mistrzyń, to można mieć podstawy, żeby tak myśleć (śmiech). Od początku naszym celem jest awans do Final Four i mam nadzieję, że małymi krokami ten cel osiągniemy.
Zmieńmy temat rozmowy. Stare przysłowie powiada, że nigdy nie można mówić nigdy. Tymczasem mamy w reprezentacji narodowej Aleksandrę Jagieło.Jest to zdecydowanie dobra informacja dla kibiców.
ALEKSANDRA JAGIEŁO: To prawda. Sama się zastanawiam jak przeżyje to moja córka Agnieszka, w jaki sposób ja przeżyję ten czas. Tak postanowiłam, bo chcę, aby spelniło się jedno z moich marzeń sportowych. Jest nim awans na Igrzyska Olimpijskie i wiem, że siedząc w domu, nie mam szans na jego realizację. Myślę, że Agnieszka jest silna i ja również, więc tę dwunastodniową rozłąkę obie dzielnie zniesiemy.