Agnieszka Bednarek-Kasza: W Muszynie jest mi dobrze!
„Dudi” jak do niej mówią koleżanki, jest lubiana nie tylko w drużynie. Również kibice nie szczędzą jej ciepłych słów i gromkich oklasków po udanych akcjach. Jest podstawową zawodniczką w Muszynie.
- Kiedy się panią ogląda na parkiecie, to mam wrażenie, że raduje się pani trochę, jak słynna Mona Lisa. Nikły uśmiech, bez tego wybuchu entuzjazmu, dyskretnie. Nie cieszy się pani ze zdobywanych punktów?
- Tak widocznie ludzie mnie postrzegają, ale tak jest na boisku. Bardzo lubię zdobywać punkty dla zespołu. Myślę, że to jak mnie ludzie widzą na boisku, to głównie efekt gry, skupienia i pełnej koncentracji. To także mój sposób na przebieg danego meczu. W życiu codziennym jestem inna. Lubię się powygłupiać, dużo się śmieję, raduję się życiem.
- Pod koniec sezonu wiele mówiono o tym, że ma pani odejść z zespołu, że nie będzie pani grała? Co się stało, że znów wybór padł na Muszynę?
- To już mój czwarty rok w klubie. Po sezonie rozważałem różne rozwiązania, bo skończył mi się kontrakt. Trzeba było się zastanowić, co dalej robić. Odbyła się w domu burza mózgów i chyba zadecydowało to, że jest mi w Muszynie dobrze pod wieloma aspektami, od sportowych po życiowe.
- Jak pani widzi ten zespół, gdzie znalazło się aż 8 nowych siatkarek. Koleżanki mówią, że się znacie i to jest fakt. Ale to jest znajomość przez drugą stronę siatki. W finale przeciwko wam grała Lena Dziękiewicz i Paulina Maj. Teraz będziecie walczyć ramie w ramię.
- Trochę tak jest, ale przecież razem wiele razy byłyśmy w kadrze Polski, w tych samych klubach. Z tym nie będzie problemu. Znamy się i lubimy. A jakie tego będą efekty, dowiemy się na koniec. Na początku wszystko wygląda dobrze, jest wesoło, ale ten stan zweryfikuje boisko. Na początku zawsze jest fajnie, ale kiedy przyjdą mecze, presja a zwłaszcza porażki, bo tego nie da się wykluczyć, wtedy okaże się, jaki jest naprawdę ten zespół, jak reaguje na stres. Dwa lata temu, też było tak duże przemeblowanie, a udało się wygrać. Zobaczymy jak będzie teraz?
- Na treningach, mimo dużego zmęczenia, bo trenerzy was nie oszczędzają, widać uśmiech, słychać śmiech.
- Na razie jest wszystko w porządku, choć pot leje się po plecach. Jednak w sezonie przyjdą dwa mecze w tygodniu, do tego podróże, trafią się przegrane i wtedy zobaczymy, jak dziewczyny znoszą taki ciężar, czy będą miały ochotę na radość. Jestem przekonana, że każda z nas zrobi wszystko, aby było dobrze, ale zobaczymy efekty w maju przyszłego roku.
więcej na www.mksmuszynianka.com
Powrót do listy