Agata Karczmarzewska-Pura: miła atmosfera w Pałacu
W nadchodzącym sezonie Agata Karczmarzewska-Pura będzie broniła barw KS Pałacu i chociaż do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce wraca po przerwie, ma nadzieję, że będzie mocnym punktem bydgoskiej drużyny.
- Pochodzisz z Rzeszowa. Bydgoszcz i twoje rodzinne miasto dzieli ponad 500 kilometrów. Dlaczego wybrałaś akurat Pałac?
- Do Pałacu trafiłam już dwa sezony temu. Dostałam ofertę i podpisałam kontrakt, ale akurat życie potoczyło się trochę inaczej - musiałam przerwać karierę, żeby urodzić dziecko. Pałac jednak ponowił propozycję i chętnie z niej skorzystałam, ponieważ słyszałam o tym klubie same dobre opinie. Panuje tutaj miła atmosfera i z przyjemnością wróciłam do Bydgoszczy.
- Jak wyglądał twój ostatni sezon, który spędziłaś w Silesii Volley Mysłowice?
- Niestety był trochę pechowy. Wróciłam do siatkówki po ciąży i bardzo fajnie mi się grało, jednak cały czas dokuczała mi kontuzja kolana i ponownie musiałam zrobić sobie przerwę. Później wróciłam do grania, ale zespół zakończył rywalizację dosyć wcześnie, bo nie awansowałyśmy do pierwszej czwórki i nie udało mi się dołączyć do drużyny w ostatnich meczach. Jednak jest to doświadczenie, z którego chcę wyciągnąć jakieś korzyści. Nie ukrywam, że bardzo się cieszę z powrotu do ORLEN Ligi, bo jest różnica między najwyższą klasą rozgrywkową w Polsce a I ligą. Myślę, że celem każdej zawodniczki jest gra w ekstraklasie, lecz życie pokazuje, że nie jest to takie proste. Dlatego tym bardziej się cieszę, że udało mi się wrócić.
- Będziesz w Pałacu jedną z najbardziej doświadczonych zawodniczek. Odczuwasz jakąś presję z tego powodu?
- Dla mnie nie jest to presja, bardziej mam poczucie tego, że będzie ode mnie dużo zależało. Wiem, że wobec mnie są większe oczekiwania niż wobec młodszych koleżanek. Czy je spełnię - nie wiem. Na pewno dołożę wszelkich starań, żeby tak było. Mam świadomość, że będę pełniła w tym zespole rolę osoby, która czasami uspokoi, a czasami pociągnie grę. Cieszę się z tego, ponieważ nie boję się odpowiedzialności i mam nadzieję, że to przełoży się na moją dobrą postawę w meczach.
- Do reszty drużyny dołączyłaś dość późno. Jest ci z tego powodu trudniej wkomponować się w zespół?
- Charakterologicznie zdecydowanie nie, natomiast jeżeli chodzi o mój poziom sportowy, na pewno musi upłynąć jeszcze trochę czasu, żebym była w takiej dyspozycji, jaką chciałabym osiągnąć. Na szczęście mam na to jeszcze trochę czasu. Będę robić wszystko w tym kierunku, żeby zdążyć z formą do rozpoczęcia rywalizacji w ORLEN Lidze.
- Pałac będzie najmłodszym zespołem w ORLEN Lidze. Jak ci się współpracuje z dziewczynami, które dopiero stawiają pierwsze kroki w seniorskiej siatkówce?
- Cieszę się, że jestem w tak młodym zespole, ponieważ w ogóle nie odczuwam, że jestem drugą w kolejności zawodniczką jeśli chodzi o wiek. Wręcz przeciwnie, czuję się jak "szalona dwudziestka", bo tutaj naprawdę są młode dziewczyny. Kilka z nich było w SMS-sie i wróciły wspomnienia z tych lat, kiedy sama uczyłam się w Sosnowcu. Pamiętam, że kiedy miałam tyle lat co one, i miałam do czynienia z zawodniczkami w moim obecnym wieku, dla mnie były to już "dinozaury", z którymi nie miałam o czym rozmawiać (śmiech). Nie wiem, jak dziewczyny tutaj do tego podchodzą, ale nie odczuwam żadnego dystansu. Naprawdę czuję się świetnie w tej drużynie.
- Wiele osób postawiło już krzyżyk na Pałacu i wieszczą zespołowi spadek. To was demotywuje, czy napędza do działania, żeby pokazać im, jak bardzo się mylą?
- Myślę, że dla nas to jest bardzo dobra sytuacja, że nikt nas nie stawia w roli faworyta. Nie mamy presji, a pod presją gra się ciężko. Byłam już w zespołach, które miały presję wyniku, a nie zawsze było to tak łatwe i przyjemne jak wszyscy myśleli. Uważam, że to jest dla nas plus, ponieważ możemy w każdy mecz wejść z "luźną głową" i grać to co potrafimy. Jeżeli zagramy na naszym poziomie, to wydaje mi się, że na pewno namieszamy w lidze. Poza umiejętnościami liczy się też charakter i serce, a tego na pewno nam nie brakuje. Zespół jest bardzo młody. Z jednej strony to dobrze, ponieważ możemy grać na "ułańskiej fantazji". Jednak kiedy po drugiej stronie siatki stanie mocniejszy przeciwnik, te młode dziewczyny mogą się za bardzo zestresować, ale młodości i szaleństwa zdecydowanie trochę potrzeba i myślę, że nasza gra może naprawdę fajnie wyglądać. Podchodzę do tego tak, że możemy grać o medale - każdy zespół startuje od zera i wszyscy mają równe szanse, więc dlaczego my nie możemy powalczyć? Grałam już w różnych zespołach, różnych ligach i wiem, że w siatkówce wiele rzeczy jest możliwych. Absolutnie nie uważam, że jesteśmy faworytem do spadku czy do walki o utrzymanie. Będziemy walczyć jak równy z równym.
- W minionym sezonie grałaś w I lidze. Jakie masz odczucia przed powrotem do ekstraklasy po przerwie?
- Bardzo się cieszę, że mam możliwość powrotu do ORLEN Ligi dlatego, że całe moje życie grałam w ekstraklasie, tylko ostatni sezon był tym, w którym doświadczyłam, jak to jest grać w niższej lidze. Mam niesamowity głód grania i chciałabym bardzo pokazać, że jeszcze jestem zawodniczką, która może grać na wysokim poziomie.
- Jakie sobie stawiasz cele przed nadchodzącym sezonem?
- Moim celem jest to, żebym po sezonie spojrzała w lustro i mogła powiedzieć, że jestem z siebie zadowolona.
- Jak udaje Ci się godzić rolę matki z grą w siatkówkę, która wiąże się z częstymi wyjazdami?
- Sama się czasami zastanawiam, skąd mam na to siłę. Tym bardziej, że teraz moje dziecko jest bardzo absorbujące. Kiedy mój mąż przychodzi do mnie po treningu, synek od razu wskakuje mi na ręce i mam na brzuchu takiego małego koalę, z którym muszę dojść do domu (śmiech). Ale to jest takie cudowne, że chociaż jestem zmęczona, udaje mi się to wszystko pogodzić. Jest to możliwe dzięki ogromnej pomocy mojego męża. Wielki ukłon w jego stronę, bo jest niezastąpiony i jest super tatą. Mam nadzieję, że spełnimy oczekiwania kibiców i będą z nami na dobre i na złe. W lidze będą różne momenty, jestem przekonana, że będzie na pewno fajnie, ale też ciężko. Chciałabym, żeby kibice nie wątpili w nas i wiedzieli, że wkładamy w naszą grę dużo serca.