Agata Durajczyk: Pobiłyśmy "rekord"
Agata Durajczyk, libero AZS-u Białystok, choć jej zespół jest nisko w tabeli, prowadzi w statystyce przyjęcia wśród zawodniczek PlusLigi Kobiet (w statystykach jest to tzw. „średnia ważona”, uwzględniająca m. in. „wpuszczone” asy, złe, dobre czy idealne przyjęcie).
22-letnia siatkarka, tak jak koleżanki z drużyny, nie może być zadowolona z dotychczasowych osiągnięć AZS-u. Nad „zachodzącym Białymstokiem” zaświecił się jednak ostatnio promyk nadziei. W Sopocie akademiczki zdobyły punkt w meczu z Atomem Trefl.
- Czujemy trochę niedosyt, bo gdy prowadzi się 2:0, chciałoby się jeszcze dołożyć do tego seta. Choćby w tie-breaku, w którym było 13:11 dla nas. Z drugiej strony nie liczyłyśmy raczej na to, że coś zdobędziemy w Sopocie, więc cieszymy się z punktu – mówi Agata Durajczyk.
- Jak to wyglądało z Twojego punktu widzenia? Wy tak dobrze zagrałyście, czy rywalki zawodziły?
- W pierwszych dwóch setach wychodziły nam wszystkie elementy. Przyjęcie, zagrywka, atak, blok… Nie popełniałyśmy też błędów. Potem w zespole Atomu weszły na parkiet zawodniczki zagraniczne Hodge i Ozsoy. One stały się motorami napędowymi gry gospodyń. U nas pojawiły się błędy i rywalki poszły za ciosem do samego końca.
- W spotkaniu z Muszynianką kiepsko wyglądała Wasza gra w defensywie. W Sopocie chyba było już lepiej.
- Tak, przede wszystkim poprawiłyśmy współpracę bloku z obroną. Dobre ustawienie i zgranie tych elementów pozwalało nam podbijać sporo piłek.
- W Sopocie były cztery zacięte sety i jeden, który przegrałyście do…5. Przydarzył się, w momencie, gdy prowadziłyście 2:0 w meczu.
- No tak, chyba pobiłyśmy rekord ligi… Rywalki zaczęły ostro grać zagrywką, nie mogłyśmy dobrze jej przyjąć. Jak już dograłyśmy do siatki, bardzo dobrze blokowały. Tak jakoś się to potoczyło…
- Jak odbieracie sytuację w klubie? Zwolniono trenera, teraz jest inny, mówi się jednak, że tymczasowy. Ma to wpływ na Waszą grę?
- Wiadomo, że jak się przez jakiś czas pracuje z jednym trenerem, a potem on odchodzi, to ma wpływ na zespół. Czy się pracuje inaczej? Myślę, że dość podobnie. Nie chcę wdawać się w spekulacje na temat nowych trenerów, chociaż to jasne, że się tym interesujemy. Teraz pierwszym jest pan Władimir (Wiertiełko – przyp. red.). Jeśli coś się zmieni na pewno się o tym wszyscy dowiedzą.
- Punkt zdobyty w Sopocie doda Wam wiary, pewności siebie?
- Powinno tak być. To przecież sukces. Teraz przed mecz w Bielsku, a potem pucharowy. Jeśli wygramy którekolwiek z tych spotkań morale zespołu na pewno się jeszcze podniosą. Musimy w siebie wierzyć. W sumie mamy już sporo zwycięstw, ale niestety tylko za dwa punkty, stąd nasza pozycja.
- Przed sezonem wybrałaś Białystok. Teraz nie żałujesz tej decyzji?
- Tak wybrałam i tu jestem. Przed nami jeszcze sporo spotkań, zobaczymy co się wydarzy. Na pewno do końca tego sezonu będę grała w AZS-ie.